Dać powierzchnię to jest najprostsza rzecz, a ją trzeba urządzić, przystosować do warunków, gdzie się udziela świadczeń medycznych i zapewnić kadrę - mówiła o budowie tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie i mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.
Jak dowiedzieli się dziennikarze tvn24.pl i "Faktów" TVN, na Stadionie Narodowym w Warszawie od piątku trwa budowa szpitala tymczasowego dla osób zakażonych koronawirusem. Ma powstać w salach na stadionie. Na początek ma się w nim znaleźć miejsce dla 500-1000 osób. Niewykluczone, że już w tym tygodniu szpital będzie gotowy na przyjęcie pacjentów.
"Nam w przyszłym roku nie jest to potrzebne"
Pomysł budowy takiego szpitala komentowała w TVN24 doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie i Konsultant Wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych w woj. mazowieckim. Przyznała, że "Polska w tej chwili należy do krajów z bardzo intensywną transmisją wirusa, więc działania potrzebne są natychmiastowe tu i teraz". - Nie za miesiąc, nie za kilka tygodni, tylko już - dodała.
- Podstawą leczenia infekcji COVID jest nie tabletka, nie kroplówka, tylko jest tlenoterapia i respiratoroterapia. To jest pierwsze działanie, które musimy naszym pacjentom zapewnić - wyjaśniała i stwierdziła, że na takim tymczasowym szpitalu musiałby się znaleźć sprzęt potrzebny do takiej terapii. Dodała, że w jej szpitalu jest obecnie wolne jedno łóżko bez tlenu, wszystkie z tlenem i respiratorami są zajęte.
Dodała, że w takim tymczasowym szpitalu trzeba również zadbać o to, aby pacjenci nie zakażali siebie nawzajem oraz personelu, czyli np. pamiętać o barierach i ciągach komunikacyjnych. - Jeżeli to wszystko się wymyśli w ciągu tygodnia to ok, ale jeżeli to będzie trwało tygodniami albo i miesiącami, to nam w przyszłym roku nie jest to potrzebne, nam jest potrzebne teraz, dziś, bo na dziś nie mamy gdzie kłaść chorych - mówiła.
"Tam musi być również specjalistyczny personel"
- Pytanie moje jest również - kto będzie tam pracował? Przecież my nie odejdziemy ze szpitali od naszych pacjentów, od łóżek i nie pójdziemy pracować tam na stadionie w tych salach. Tam musi być również specjalistyczny personel. Tam można dać służby pomocnicze, można dać wojsko, które będzie się na przykład zajmować transportem tych pacjentów, ale leczyć muszą ich lekarze. Respiratory, jeśli będą, to muszą je obsługiwać anestezjolodzy. Nie wiem, czy plan na ten temat również jest czy tylko powierzchnia - pytała doktor.
Wyjaśniała, że leczenie tlenem czy obsługa respiratora to nie jest tylko "wciskanie guzika", a również monitorowanie parametrów życiowych i oddechowych pacjenta, które determinują dalsze decyzje, do czego trzeba mieć doświadczenie medyczne. Jej zdaniem wojsko nie będzie do tego odpowiednią służbą. - Dać powierzchnię to jest najprostsza rzecz, a ją trzeba urządzić, przystosować do warunków, gdzie się udziela świadczeń medycznych i zapewnić kadrę. Jeśli tak się stanie to dobrze, jeśli tego nie będzie, to nam nie rozwiązuje na dziś problemu - dodała.
- Karetka przyjedzie i chorego zdejmie, położy na łóżku i pytam - co dalej? - zapytała doktor. - Potrzebne są warunki szpitalne, a warunki polowe to jest już absolutna ostateczność, jak już w ogóle nigdzie niczego nie będzie - zaznaczyła.
Opisała, że pobór tlenu w szpitalach jest obecnie "tak gigantyczny, że stare urządzenia i instalacje przestają funkcjonować". Dodała, że w związku z tym zastanawia się, jak uda się zorganizować potrzebny sprzęt na Stadionie Narodowym w ciągu kilku dni. - W moim szpitalu pobór tlenu zwiększył się o 70 prawie procent w stosunku do okresu sprzed COVID-u - stwierdziła i poinformowała, że dowóz tlenu konieczny jest w związku z tym kilka razy dziennie.
- Kontaktuję się z kolegami moimi zakaźnikami z całej Polski i oni mówią to samo co ja. Zatkani są w oddziałach szpitalnych po brzegi - poinformowała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24