Ci, którzy w togach i w budynku Sądu Najwyższego orzekali w sprawach dyscyplinarnych, choć na mocy orzeczeń europejskich trybunałów i polskiego Sądu Najwyższego sędziami nie byli, mogli wybrać, czy chcą nadal orzekać. Ci, którzy odeszli w stan spoczynku ze zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej, mogą się teraz cieszyć pensją wynoszącą sporo ponad 20 tysięcy złotych. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W myśl polskiego i unijnego prawa Izba Dyscyplinarna sądem nigdy nie była, ale funkcjonowała blisko cztery lata. Instytucja przechodzi do historii, ale jej członkowie i tak korzystają z sędziowskich przywilejów. Sędzia Sądu Najwyższego Jerzy Grubba podkreślił, że zasadniczym problemem jest to, "czy te osoby w ogóle są sędziami, ponieważ dostały nominacje do instytucji, która nie jest sądem".
Na mocy ustawy podpisanej przez Andrzeja Dudę osoby, które w togach i w budynku Sądu Najwyższego orzekały w sprawach dyscyplinarnych, choć na mocy orzeczeń europejskich trybunałów i polskiego Sądu Najwyższego sędziami nie były, mogły wybrać, czy chcą orzekać w Sądzie Najwyższym nadal, czy odejść z sowitą pensją.
Piotr Gąciarek: to przerażające
- To jest przerażające, że ludzie, którzy niszczyli polską praworządność i szykanowali polskich niezależnych sędziów, dzisiaj będą pobierać w wieku 40-50 lat nienależne bardzo wysokie emerytury, albo będą dalej szkodzić Polsce, niebędący sędziami, a uzurpując sobie prawo do sprawowania wymiaru sprawiedliwości - mówi sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Gąciarek.
Problemów z ludźmi, którzy pracowali w Izbie Dyscyplinarnej jest dużo, na przykład z tymi, którzy zostali włączeni w struktury Sądu Najwyższego. - Jedyne, co mogę zrobić i to robię od dłuższego czasu, to ustalanie składów orzekających odrębnie spośród tych tak zwanych nowych sędziów i odrębnie spośród sędziów starych - mówi prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego Michał Laskowski.
"Dostaję osoby nieprzygotowane, po prostu nieprzydatne. Ja potrzebuję specjalistę chirurga, a dostaję lekarza rodzinnego, żeby nie powiedzieć kowala. Przecież to oczywiste, że pan Sobutka nie ma kompetencji, by być sędzią SN w Izbie Pracy" - powiedział w wywiadzie dla Onetu profesor Piotr Prusinowski, Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych o sędzim Jarosławie Sobutce.
- Pan sędzia Sobutka nigdy nie miał do czynienia z prawem pracy - dodał Prusinowski.
Część sędziów "dobrej zmiany" kończy karierę
Sześć osób nie zdecydowało się na kontynuację kariery orzeczniczej. Na mocy ustawy pójdą w stan spoczynku, który miesięcznie będzie oznaczać ponad 20 tysięcy złotych pensji, i tak do emerytury, która będzie wynosić ponad 15 tysięcy złotych.
Wśród nich jest dwóch byłych prokuratorów, którzy za dyspozycyjność wobec obecnej władzy, dostali awanse do Izby Dyscyplinarnej. Paweł Zubert jeszcze jako prokurator prowadził politycznie motywowane śledztwo przeciw byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - To było związane z jedną ze spraw, którą próbowano wykreować jako skandal, sprawę związaną z domniemaną kradzieżą, defraudacją, nieprawidłowością związaną z jednym z telefonów - mówi były szef CBA Paweł Wojtunik.
Nie chodziło o samo śledztwo - jak mówi Paweł Wojtunik - ale o to, że wciągnięto w to jego córkę. - Zanim wezwano mnie, to wezwano moją wówczas 19-letnią córkę, która miała zeznawać na okoliczności, w których miała być świadkiem, mając lat 15-16, co uznaliśmy za bardzo nie fair, nieuczciwe i praktycznie nieetyczne postępowanie na granicy prawa - dodaje Paweł Wojtunik.
Pięć milinów złotych
Najmłodszy przedwczesny emeryt, który do tej prawdziwej emerytury ma jeszcze 18 lat, to Jarosław Duś, który na początku swojej kariery brał udział w słynnym procesie transplantologa Mirosława G.
Został dostrzeżony, a kiedy PiS odszedł od władzy, zachorował. Czteroletnia rekonwalescencja dobiegła końca, gdy PiS wrócił do władzy, a Duś błyskawicznie awansował po prokuratorskich szczeblach, by w końcu wylądować w Izbie Dyscyplinarnej, a teraz na spoczynku za grube tysiące.
- Takie osoby nie mogą otrzymywać stanu spoczynku, który przynależy wyłącznie sędziom - twierdzi mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne Sądy".
Środowiska sędziowskie i prokuratorskie wieszczą, że przyjdzie czas na sprawiedliwość i nienależne przywileje zostaną odebrane, ale powrót do stanu sprzed wprowadzonych przez PiS zmian nie będzie automatyczny. - Stowarzyszenie Lex Super Omnia planuje weryfikację wszystkich tytułów prokuratorskich, które zostały nadane po 2016 roku - zapowiada prezes stowarzyszenia prokurator Katarzyna Kwiatkowska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fotokon / Shutterstock