Wysoką inflację w Polsce komentował w "Rozmowie Piaseckiego" profesor Paweł Wojciechowski, główny doradca ekonomiczny Szymona Hołowni, były minister finansów. Ocenił, że "przede wszystkim to jest błędna polityka makroekonomiczna, czyli przede wszystkim rządu, i brak reakcji Narodowego Banku Polskiego w okresie, kiedy powstała ta inflacja".
Inflacja w listopadzie wyniosła 7,8 procent rok do roku - wynika z danych przekazanych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS). To więcej niż podawano wcześniej we wstępnym szacunku GUS. Według rządu wzrost cen zahamować może tak zwana tarcza antyinflacyjna. Od poniedziałku w ramach programu obowiązuje obniżona czasowo akcyza na paliwa.
Profesor Paweł Wojciechowski, główny doradca ekonomiczny Szymona Hołowni, były minister finansów, pytany, czy jakaś cena w trakcie przedświątecznych zakupów potrafiła go zaskoczyć, powiedział, że "właściwie cały czas nas zaskakuje". - Mnie zaskakuje, jak płacę za herbatkę 10 złotych albo jak kupuję masło i widzę, że wzrosły ceny masła o 10 procent w ciągu miesiąca. To jest dramat, ale nie dla mnie, przede wszystkim dla ludzi biednych - dodał.
Pytany, na ile te wzrosty cen były, są i będę nieuniknione, a na ile to są jednak koszty błędnej polityki gospodarczej czy monetarnej, Wojciechowski odpowiedział, że "przede wszystkim to jest błędna polityka makroekonomiczna, czyli przede wszystkim rządu, i brak reakcji Narodowego Banku Polskiego w okresie, kiedy powstała ta inflacja".
- Myśmy napisali książkę z kolegami "Zagrożenia nadmiernego długu publicznego" i uprzedzamy o tym, że będzie wysoka inflacja i będą problemy - powiedział gość "Rozmowy Piaseckiego".
Jego zdanem "najgorsze jest przed nami, ponieważ mamy do czynienia z grą pozorów". - Pierwsza sprawa jest taka, że rząd mówi: okej, ja zbieram 10 miliardów złotych w nowych podatkach z powodu wyższej inflacji, dajemy wam tarczę inflacyjną w wysokości 10 miliardów złotych, żeby osłonowo ochronić osoby najuboższe, ale z drugiej efekt tej tarczy to jest wpływ na około pół punktu procentowego. Czyli inflacja może spadnie z 8 do 7,5 procent, ale z drugiej strony spółki skarbu państwa występują do Urzędu Regulacji Energetyki i wnoszą o podwyżkę taryf o kilkadziesiąt procent - mówił Wojciechowski.
Wskazał, że "stopy procentowe w dalszym ciągu są na poziomie poniżej 2 procent, a powinny być, być może, na wysokości 4-5 procent". Pytany, czy inflacja jego zdaniem sięgnie dwucyfrowego wyniku, ocenił, że "pod koniec pierwszego kwartału jest to możliwe".
Co może "poddusić" inflację?
Minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza został zapytany, czy zerowa stawka VAT na żywność, na którą, jak podało RMF FM, jest nieformalna zgoda Komisji Europejskiej, może mocno "poddusić" inflację, Wojciechowski powiedział, że obniżenie inflacji "o pół punktu procentowego to jest efekt tarczy antyinflacyjnej".
- To, co poddusi, to jest coś na zewnątrz, czyli omikron, spadek dynamiki PKB światowego, jak i również spadek cen energii na świecie. To jest rząd wielkości, z grubsza, potencjalnie do dwóch punktów procentowych – i tak jest wyliczany. Dlatego ta inflacja spadnie w całej strefie euro, na całym świecie i w Polsce też - mówił.
- Tarcza to jest takie usprawiedliwienie pana premiera, że coś robimy i pokazywanie w cudzysłowie palcem na Narodowy Bank Polski. Z drugiej strony Narodowy Bank Polski nie będzie podnosił tak szybko stóp procentowych, ponieważ nie chce zaszkodzić rządowi - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24