- Mamy nadzieję, że ta wojna skończy się w perspektywie kilku, kilkunastu dni maksymalnie - mówi minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. We wtorek rozmawiał z ukraińskim ministrem edukacji na temat gotowości polskich szkół do nauczania i pomocy dzieciom i młodzieży z Ukrainy. Jak zapowiedziano, ministerstwo zawnioskuje do resortu finansów o zwiększenie subwencji na tworzenie oddziałów przygotowawczych.
- Właśnie miałem wzruszającą i bardzo ważną rozmowę z ministrem edukacji Ukrainy - poinformował w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych resortu edukacji minister Przemysław Czarnek. - Rozmawialiśmy o tym systemie, który przygotowaliśmy dla dzieci i młodzieży ukraińskiej, która w ogromnej liczbie już przeszła przez granicę polską - dodał minister.
Minister Czarnek: uchodźcy to matki z dziećmi
Czarnek w nagraniu podkreśla, że "trzeba mieć świadomość tego, że uchodźcy dzisiaj to są matki z dziećmi". - Na 380 tysięcy osób, które przekroczyły granicę polsko-ukraińską od czwartku, połowa to są dzieci w wieku szkolnym - poinformował minister. I dodał: - System musi być otwarty na przyjęcie ich do szkoły, na zaopiekowanie się nimi edukacyjnie i wychowawczo. Na to, żeby mogli odetchnąć od tego traumatycznego przeżycia, które jest dla tych, którzy już przeszli granicę "za nimi". I na to, żeby mogli wrócić na Ukrainę, bo przecież my nie chcemy ich tutaj trzymać wbrew ich woli, że tak powiem. Mamy nadzieję, że ta wojna skończy się w perspektywie kilku, kilkunastu dni maksymalnie. I będzie możliwość powrotu do rodzin, do ojców, do matek też często.
Minister Czarnek poinformował, że są i takie sytuacje, gdy dzieci są w Polsce "zupełnie bez rodziców". - To są takie sytuacje, na które musimy odpowiadać, więc opowiedziałem panu ministrowi, mojemu odpowiednikowi ukraińskiemu, jak ten system jest przygotowany i zapewniłem, że (...) przyjaźń będzie okazywana dzieciom i młodzieży ukraińskiej, bo oni tego po prostu dzisiaj potrzebują - podkreślał Czarnek.
Dwie ścieżki, co dalej?
Obecne rozwiązania prawne przewidują dwie ścieżki edukacji dla dzieci cudzoziemskich, w tym tych z Ukrainy. Edukatorzy apelują o dodatkowe rozwiązania, które ułatwiłyby dzieciom odnalezienie się w tej trudnej sytuacji. - Pracujemy nad różnymi scenariuszami, będziemy też wspierać samorządy - zapewniał w poniedziałek w rozmowie z tvn24.pl wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski.
We wtorek o godz. 15 ministerstwo zorganizowało konferencję prasową w tej sprawie. - Mieliśmy mnóstwo spotkań z kuratorami, ekspertami, rektorami. W weekend rozmawialiśmy z samorządowcami - informował minister Czarnek. I podkreślał: - Wszystko po to, żeby stworzyć coś, co będzie najbardziej elastyczne i efektywne dla naszych przyjaciół z Ukrainy.
Czarnek podkreślał, że to, co robi ministerstwo, "jest czymś dodatkowym". - Robimy to tak, żeby było jak najbardziej kompatybilne z polskim systemem oświaty i jak najmniej zakłócało ten system - mówił minister. - Jest mnóstwo infrastruktury szkolnej, żeby tam tworzyć warunki do edukacji i wychowania dla dzieci i młodzieży ukraińskiej - dodawał.
Jako przykład takiego rozwiązania podawał Ośrodek Rozwoju Edukacji. Jak zapowiadał minister, budynek ORE w Sulejówku od środy będzie działał jako miejsce pobytu dla 70 osób z Ukrainy. - W perspektywie kilku, kilkunastu dni zostaną w nim również uruchomione oddziały przygotowawcze dla dzieci, które będą mieszkały w tym ośrodku - poinformował minister. I podkreślał: - Nasza rola jest taka, żeby wrócili na Ukrainę z jak najmniejszym uszczerbkiem edukacyjnym.
Musi być elastycznie
Wiceminister Dariusz Piontkowski mówił: - Skala zjawiska (migracji - red.) jest zupełnie inna niż kilka tygodni temu, musimy na ten okres przejściowy wprowadzić dodatkowe przepisy. Staramy się maksymalnie odformalizować przyjęcie dzieci do szkół, zdajemy sobie sprawę, że nie mają dużej części dokumentów. Żeby się zapisać, wystarczy oświadczenie rodzica - tłumaczył.
Piontkowski podkreślał, że ministerstwo zdaje sobie sprawę, iż "większość dzieci nie zna na tyle języka polskiego, żeby mogły swobodnie uczestniczyć w zajęciach". - Stąd zakładamy, że większość dzieci, młodzieży będzie uczyła się właśnie w tak zwanych oddziałach przygotowawczych - mówił Piontkowski. I dodawał: - Uelastyczniamy tworzenie takich oddziałów. Będą mogły być międzyszkolne, międzygminne. Tak, żeby ułatwić samorządom skompletowanie kadry i były prowadzone przez osoby dobrze przygotowane. Będzie można tam zatrudnić pomoc nauczyciela, czyli osoby znające język ukraiński i rosyjski. Dzieci będą miały od 20 do 26 godzin zajęć, przede wszystkim z polskiego, ale też z innych przedmiotów - dodawał. I jako przykład takich zajęć podawał wychowanie fizyczne, gdzie "nie jest wymagana dobra znajomość języka".
Piontkowski poinformował, że MEiN zwróciło się do Ministerstwa Finansów o zwiększenie subwencji na tworzenie takich oddziałów. Chce też, by oddziały były większe - dziś to maksymalnie 15 uczniów, ma być ich 25.
- Okres przejściowy potrwa kilka miesięcy, jeśli trzeba będzie działać dłużej, będziemy modyfikowali przepisy - podkreślił Piontkowski.
Język jest ważny, ale nie tylko
- Żeby dzieci i młodzież, którzy nie mówią po polsku, mogli się odnaleźć, potrzebni są nauczyciele ze znajomością języka ukraińskiego i rosyjskiego, kuratorzy stworzyli takie listy i są one do dyspozycji dyrektorów szkół - poinformował Czarnek. I dodawał: - Dziś uzgodniliśmy na spotkaniu z rektorami, że oni też będą koordynowali i tworzyli listy studentów ukraińskich w Polsce, którzy będą chcieli się zaangażować w pomoc nauczycielom, choćby w tłumaczeniu.
Czarnek podkreślał, że rozwiązania, które dziś przyjmują, nie są ostateczne. - Ruch uchodźczy trwa, mamy na granicy kolejki Ukraińców, którzy oczekują po kilkadziesiąt godzin, żeby wejść do Polski - przypominał.
Wiceminister edukacji Marzena Machałek podkreślała z kolei rolę pomocy psychologicznej w szkołach dla wszystkich dzieci. - W Polsce dzieci też przeżywają trudne chwile, oglądają telewizję, przeżywają stres, niepokoje - mówiła wiceminister. - Przygotowaliśmy rekomendacje psychologiczno-pedagogiczne. Wskazujemy, jak rozmawiać z dziećmi o wojnie w Ukrainie, nie potęgując ich niepokoju, a z drugiej strony pomagając tym dzieciom, które wydostały się z terenu objętego działaniami wojennymi. W niedzielę wieczorem zostały rozesłane do wszystkich szkół - dodawała.
Minister Czarnek oszacował, że gdyby do polskich szkół trafiło 500 tysięcy dzieci, to na ich edukację potrzeba będzie około 10 miliardów złotych rocznie.
60 tysięcy uczniów i liczba stale rośnie
Dzieci i młodzież z Ukrainy w wieku obowiązku szkolnego i obowiązku nauki - czyli od siódmego do 18. roku życia - są przyjmowane i obejmowane opieką i nauczaniem na takich warunkach, jak obywatele polscy. Ustalenie klasy, w której kontynuowana jest nauka takiego ucznia lub uczennicy, odbywa się na podstawie sumy ukończonych lat nauki szkolnej za granicą.
W tym roku szkolnym - według danych Ministerstwa Edukacji i Nauki - w naszym systemie edukacji kształci się ponad 60 tys. Ukraińców (z tego niemal 10 tys. w przedszkolach).
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: tvn24.pl