W tej chwili na całym świecie wiadomo, że szlak imigrancki przez Polskę jest najłatwiejszy, najtańszy, najbezpieczniejszy - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" były ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf, komentując aferę wizową w polskim MSZ. Działania polskich władz nazwał "rozbijaniem Unii Europejskiej od wewnątrz". Odniósł się też do słów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na temat tej afery. - Pan minister kpi sobie z rzeczywistości - stwierdził dyplomata.
Były polski ambasador w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf komentował w Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 sprawę afery wizowej i słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który przekonywał, że do "rzeczywistych afer" dochodziło w czasach poprzednich rządów.
- Pan minister kpi sobie z rzeczywistości. Dzisiaj mamy do czynienia ze sprzedażą na masową skalę pozwoleń wizowych w różnym charakterze. To są pozwolenia przeważnie na pracę - powiedział dyplomata. - Polska bije wszelkie rekordy w Unii Europejskiej. 35 procent wszystkich wiz Schengen przyznanych z prawem do pracy, to jest właśnie rezultat działalności naszej służby konsularnej - wskazywał.
"Szlak przez Polskę jest bezpieczniejszy i obecna władza to umożliwiła"
Schnepf wskazywał też, że "Europa ma gigantyczny problem" z kwestią napływu migrantów. - Między innymi z tego powodu, że Unia Europejska stara się zachowywać jednak humanitarnie. A więc nie wpychać do morza, nie strzelać z karabinów, nie budować murów, zasieków, na których później wiszą nieżywi ludzie - mówił.
Według niego "to jest niezwykle trudne i ewidentnie widać, że Bruksela ma z tym problem". - I teraz wsadzanie tej bomby do środka Unii Europejskiej oznacza, że partie, które są antyeuropejskie, antyimigranckie, proputinoskie (...) one zyskują na sile, ponieważ mają co pokazać - stwierdził.
- My wspieramy to rozbijaniem Unii Europejskiej od wewnątrz. Jesteśmy siłą sprawczą, bo już w tej chwili na całym świecie wiadomo, że szlak imigrancki przez Polskę jest najłatwiejszy, najtańszy, najbezpieczniejszy. Bo jeżeli płynie się łodzią przez Morze Śródziemne, chociażby na wyspę Lampedusa, która nie jest tak daleko od wybrzeży Tunezji, to jednak dużo ludzi ginie przy tym. Szlak przez Polskę jest bezpieczniejszy i to my, a właściwie obecna władza, umożliwiła to - ocenił.
Wezwanie polskiego ambasadora w Niemczech. "To jest początek drogi"
Gość programu komentował też wezwanie w związku z aferą wizową polskiego ambasadora w Berlinie do niemieckiego MSW. Jak podkreślił Schnepf, dyplomata "został wezwany". - Bo zaproszenie dotyczy święta jakiegoś. Więc to, co kurtuazyjnie nazywa się zaproszeniem do MSZ-u, czy w tym wypadku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w jakimkolwiek kraju oznacza wezwanie z jakiegoś powodu, problemu, który istnieje - podkreślał.
Jego zdaniem "to jest początek drogi". - Na razie odbywa się to trochę podprogowo, poniżej tego progu publicznej wiedzy - wyjaśniał. Mówił również, że "już sam fakt, że polski ambasador został wezwany w Berlinie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jest bardzo poważnym sygnałem, że te rzeczy się toczą". - Możemy się spodziewać podobnych rozmów, choć nie będą one koniecznie ujawniane, też w innych krajach. Nie wykluczam, że również władze administracji amerykańskiej (...), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych amerykańskie, również prowadzi tego typu rozmowy, ale nie mówi tego, bo nie chce zaogniać sytuacji. Wciąż jesteśmy sojusznikami, pamiętajmy o tym - dodał.
Interwencja wobec Gajewskiej. Schnepf: byłem wstrząśnięty
Gość TVN24 komentował także wtorkową interwencję policji w Otwocku wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej. Została ona doprowadzona przez policjantów do radiowozu i do niego wciągnięta. Świadkowie zdarzenia wskazywali funkcjonariuszom, że jest to posłanka, a i ona sama - jak mówiła później w "Kropce nad i" - chciała się wylegitymować, ale trzymano ją za ręce. Policja natomiast w wydawanych później oświadczeniach pisała między innymi, że "policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet", a "niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji".
Ryszard Schnepf przyznał, że "był wstrząśnięty oglądając sceny w dniu wczorajszym". - To jako żywo przypomniało mi sytuację mniej więcej z lutego 1980 roku - mówił. - Do mnie na zajęcia, na ulicy Browarnej, na iberystyce (...) wtargnął posterunek właściwie, bo było to kilku milicjantów, którzy przeszukali wszystkich studentów, mnie skuli w kajdanki i zawieźli na ulicę Jezuicką na komendę - wspominał.
Wyjaśnił, że milicjant ocenił wtedy, iż treści, które prezentował na zajęciach na temat partii politycznych w Ameryce Łacińskiej, są "niezgodne z polityką rządu". Dlatego zabrano go na przesłuchanie. - Teraz oczami wyobraźni widzę tę sytuację, że ja dzisiaj, jako nauczyciel akademicki, spotykam się z czymś podobnym, że policja wkracza do mnie i mówi: pan mówi niewłaściwe rzeczy, w związku z tym zabieramy pana i zawożą mnie na komendę - dodał były ambasador.
Zdaniem gościa "Rozmowy Piaseckiego", policja w Otwocku naruszyła immunitet poselski Gajewskiej. - Za to powinny posypać się i kary, i bardzo, bardzo głębokie przeprosiny. Nie wiem, czy pani posłanka Gajewska będzie chciała je przyjąć - dodał.
Błaszczak ujawnia część planów obronnych. Dyplomata: intryguje mnie, jak daleko sięga już przerażenie PiS
Dyplomata i historyk mówił też o odtajnieniu przez szefa MON Mariusza Błaszczaka, dla celów kampanii wyborczej, fragmentu dokumentu dotyczącego bezpieczeństwa Polski. Błaszczak w specjalnym spocie nie pokazał całości planów obronnych, ale wybrał fragment, twierdząc, że "rząd Tuska w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski".
- Intryguje mnie, jak daleko sięga już przerażenie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, skoro sięga po takie argumenty, które są, po pierwsze, fałszywe - komentował Schnepf. - Dla mnie opinia wybitnych i doświadczonych generałów, jak generał (Mieczysław) Gocuł, generał (Mirosław) Różański czy generał (Mieczysław) Cieniuch jest miarodajna - podkreślił. Według niego, "ujawnianie tego świadczy o tym, że jest panika" w obozie władzy. - To naraża nasze bezpieczeństwo w bardzo poważny sposób - dodał.
Relacja Polska - Ukraina. "Kryzys jest ewidentny"
Schnepf mówił ponadto o relacjach polsko-ukraińskich w związku z embargiem na ukraińskie zboże i fakcie, że we wtorek w Nowym Jorku nie doszło do spotkania Andrzeja Dudy z Wołodymyrem Zełenskim, chociaż takie było przewidywane. Prezydent Duda przekonywał później, że nie było to możliwe ze względu na przesunięcia w terminarzu.
Jak ocenił Schnepf, "kryzys jest ewidentny". - To, że nie dochodzi do spotkania prezydentów, jest oczywistym świadectwem tego, że nie ma atmosfery na spotkanie przywódców. To jest dosyć rzadkie. To jest naprawdę rzadkie, że spotkanie jest odwołane. Zasłanianie się kalendarzem jest takim dyplomatycznym "mykiem", który jest standardem - wskazywał.
Gość TVN24 ocenił też, że dzięki narracji polskich władz względem sprawy zboża, PiS sięga po wyborców Konfederacji. - PiS sięga po ten zasób w obawie, że te wybory będą po prostu przegrane. Jest to dramatyczna sytuacja i myślę że niezwykle niebezpieczna. Myślę, że Stany Zjednoczone będą w tej sprawie poważnie rozmawiały z Polską - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24