Trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej obchodzona była w Warszawie, Smoleńsku, Krakowie oraz wielu innych miastach. Po raz kolejny władze państwa i PiS zorganizowały osobne obchody. - Wierzę, że przyjdzie taki dzień, że ta tragiczna rocznica nie będzie dzieliła Polaków - mówił rano na Powązkach premier Donald Tusk. - Mamy prawo do prawdy, mamy obowiązek o prawdę walczyć - przekonywał na Krakowskim Przedmieściu prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W katastrofie samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem zginęli wszyscy obecni na pokładzie - łącznie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka - udający się na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. - Wierzę, że przyjdzie taki dzień, że ta tragiczna rocznica nie będzie dzieliła Polaków i że będzie możliwa wspólna refleksja i modlitwa bez złych emocji - mówił Donald Tusk, który o 5.40 rano złożył wieniec i zapalił znicz przed pomnikiem ofiar na warszawskich Powązkach. Jak mówił, dobrze byłoby, abyśmy dzisiaj niezależnie od poglądów "zamknęli oczy na tę wrzawę, na ten krzyk, który czasem pojawia się wtedy, kiedy wspominamy 10 kwietnia, aby każdy tak osobiście, na własny rachunek wspomniał wszystkie 96 ofiar katastrofy". Potem premier ruszył w podróż do Nigerii. Nieco później na Powązkach pamięć ofiar uczciły ich rodziny i przedstawiciele władz. W godzinę katastrofy, o 8.41, trębacz odegrał utwór "Cisza". Anna i Bronisław Komorowscy wraz z rodzinami ofiar wzięli udział w mszy w kaplicy Pałacu Prezydenckiego.
Delegacja na miejscu katastrofy
Na miejscu katastrofy delegacja państwowa, z udziałem szefa KPRM Jacka Cichockiego, szefa MON Tomasza Siemoniaka i szefa BBN Stanisława Kozieja, złożyła kwiaty i zapaliła znicze. Oprócz Polaków białe i czerwone kwiaty składali Rosjanie. Odmówiono modlitwę ekumeniczną.
W pielgrzymce do Smoleńska wzięli udział także krewni ofiar zbrodni katyńskiej. Obecni byli także wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk, szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch, wiceminister spraw wewnętrznych Stanisław Rakoczy, reprezentant ministerstwa kultury - sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert, ambasador Polski w Rosji Wojciech Zajączkowski.
"Mamy prawo walczyć o prawdę"
Oddzielne obchody zorganizował PiS. Rano przedstawiciele partii z prezesem Jarosławem Kaczyńskim wzięli udział w mszy w kościele na Krakowskim Przedmieściu. Potem złożyli wieniec przed Pałacem Prezydenckim. Modlitwę odmówił o. Zdzisław Tokarczuk, który apelował o upamiętnienie ofiar budową pomnika przed pałacem. Rozciągnięto tam kilkudziesięciometrową narodową flagę; ułożono też krzyż ze zniczy. Później politycy PiS złożyli kwiaty i zmówili modlitwę przed pomnikiem na Powązkach. Przez cały dzień setki osób składało kwiaty i zapalało znicze na Powązkach i na Krakowskim Przedmieściu.
Po południu z przemówieniem wystąpił Jarosław Kaczyński. - To trzy lata od momentu, w którym wydawało się, że Polacy są i będą zjednoczeni. Od momentu, gdy tu, w tym miejscu, składano tysiące zniczy, przesuwały się ogromne tłumy. Ale ta jedność była siłą, ale ta jedność - jedność w bólu i jedność w gotowości przyjęcia tego wielkiego wyzwania - nie wszystkim odpowiadała - mówił. I dlatego "rozbito ją szybko, w imię nadziei, że emocje opadną, że tragedia zostanie zapomniana". Jednak - mówił - katastrofa smoleńska nie została zapomniana. - Państwo tutaj są najlepszym dowodem na to, że nie została zapomniana - dodał.
- Mamy prawo do prawdy, mamy prawo jako obywatele, ale także jako naród, a naród to my wszyscy, a także przeszłe i przyszłe pokolenia - mówił Kaczyński. - Mamy obowiązek o tę prawdę walczyć i będziemy walczyć - zapewnił lider Prawa i Sprawiedliwości. "Chcemy prawdy" - zareagowali zgromadzeni.
Jak powiedział prezes PiS, jeśli będzie zgoda "na to wszystko, co dzieje się wokół Smoleńska, to znaczy, że z Polską można wszystko zrobić". - Nie można. Nie godzimy się na to. Nie zgodzimy się na to - podkreślił Kaczyński.
Później prezes PiS wziął udział w mszy w Bazylice Archikatedralnej. Po mszy przemówił ponownie, przed Pałacem Prezydenckim. Mówił o tym, że nie można pozwolić na "kłamstwo smoleńskie". - Musimy działać konsekwentnie, (...) gdy przyjdą wybory, to z całą pewnością zwyciężymy - zwracał się do zebranych. Do zgromadzonych przed Pałacem przemówiła także Marta Kaczyńska i wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Janie Kochanowskim.
Kaczyńska: chciałabym dowiedzieć się, w jakich okolicznościach zginęli
Marta Kaczyńska złożyła rano kwiaty na grobie rodziców na Wawelu. - Trzy lata minęły, ale tak naprawdę ból jest podobny do tego, który był na początku. Człowiek z czasem krzepnie, ale emocje wciąż są bardzo silne. Jest to dla mnie bardzo trudny dzień, bo wracają te najtragiczniejsze wspomnienia - powiedziała Kaczyńska. - Chciałabym prawdy. Jak każda rodzina chciałabym po prostu dowiedzieć się, co stało się z moimi rodzicami, w jakich okolicznościach zginęli - dodała. W Świątyni Opatrzności Bożej kard. Kazimierz Nycz poświęcił pierwszy fragment pomnika, który ma stanąć w Smoleńsku. W kazaniu abp warszawski podkreślił, że każde przejęcie odpowiedzialności za losy wspólnoty można porównać do tego, jak Jezus powierzył Kościół świętemu Piotrowi. - To powierzenie należy postrzegać także przez krzyż. A krzyż to także miłość, miłosierdzie i przebaczenie. Bez tej perspektywy nie odtworzymy tej trudnej rzeczywistości smoleńskiej - dodał. Po mszy minister kultury Bogdan Zdrojewski spotkał się z przedstawicielami rodzin, m.in. nt. pomnika, który ma w przyszłości stanąć w Smoleńsku. - Rodziny życzą sobie, aby przed zainstalowaniem pomnika jeszcze raz przebadać teren, na którym będzie on stał - powiedział. - Jeśli teren otrzymamy na przełomie maja i czerwca br., to pomnik zdążymy odsłonić w przyszłym roku. Jeśli teren nie będzie dostępny w tym czasie, pomnik stanie w piątą rocznicę katastrofy smoleńskiej i jednocześnie - w 75. rocznicę zbrodni katyńskiej - zapowiedział Zdrojewski. Członkowie prezydiów Sejmu i Senatu złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą osiemnaścioro posłów i senatorów, którzy zginęli w katastrofie. Politycy SLD: szef partii Leszek Miller, jej rzecznik Dariusz Joński i wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich złożyli w środę kwiaty na grobach swych kolegów, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej: Jerzego Szmajdzińskiego, Jolanty Szymanek-Deresz i Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Nowe tezy Macierewicza
Odbyło się posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, który w kolejnym raporcie podtrzymał wcześniejszą tezę, że o katastrofie najprawdopodobniej zdecydowała eksplozja w powietrzu.
Członkowie zespołu powoływali się m.in. na zdjęcia satelitarne z 5, 11 i 12 kwietnia, zdjęcia wraku, odczyty czarnej skrzynki wykonane przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna, ekspertyzy specjalistów z amerykańskiej firmy Universal Avionics.
Podkreślali m.in., że w Smoleńsku nie ma wyżłobionego w terenie krateru, co świadczy o tym, że maszyna rozpadła się w powietrzu; mówili też, że kształt wraku kadłuba Tu-154M dowodzi, że wewnątrz doszło do wybuchu.
Według raportu zespołu Macierewicza, to służby rosyjskie decydowały jakie firmy i w jakim zakresie będą przeprowadzać remont Tu-154M.
Podczas posiedzenia zespołu prof. Kazimierz Nowaczyk mówił również o tym, że przekazana Polsce kopia nagrań z kokpitu Tu-154M mogła zostać zmanipulowana.
Marsz przez Warszawę
Po południu z placu Trzech Krzyży przed Pałac Prezydencki przeszedł marsz Solidarnych 2010. Jego uczestnicy nieśli portrety 96 ofiar katastrofy i flagi narodowe. Na transparentach były hasła m.in.: "Żądamy pomnika ofiar", "Zbrodniarze! Za tę zbrodnię na szubienicę!" oraz "To nie zamach, to egzekucja". Wieczorem w warszawskiej katedrze odprawiono mszę, po której ruszył "Marsz Pamięci" pod Pałac Prezydencki.
Potem część jego uczestników przeszła pod Kancelarię Premiera, gdzie zorganizowano krótką pikietę. W czasie marszu skandowano "Donald dyktatorze, Nigeria ci nie pomoże" i "Donald dziki, wyjechał do Afryki". Demonstracja zakończyła się przed północą.
Autor: jk//bgr/k / Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl