Potrójne Zero - tak nazywany jest numer alarmowy w Australii. W czwartek przez 13 godzin był niedostępy, co uniemożliwiło nawiązanie ponad 600 połączeń, głównie z Australii Południowej, Zachodniej i Terytorium Północnego.
Powód? Doszło do awarii sieci.
Tragedia w czasie awarii numeru alarmowego
Jak wykazały kontrole przeprowadzone przez służby, w konsekwencji doszło o śmierci czterech osób - dwóch mężczyzn w wieku 49 i 74 lat, 68-letniej kobiety oraz ośmiotygodniowego dziecka.
Firmie Optus, która jest operatorem telekomunikacyjnym sieci, zajęło 40 godzin zanim poinformowała opinię publiczną o incydencie. Nie przekazała też informacji o awarii do organów regulacyjnych, aż do czasu rozwiązania problemu. Jak podkreśla BBC, według Australijskiego Urzędu ds. Komunikacji i Mediów (ACMA) takie działanie stoi w sprzeczności ze standardową praktyką.
Awaria – w połączeniu z opóźnioną reakcją firmy Optus - wywołała oburzenie i krytykę. - Nigdy nie widziałem tak niekompetentnej australijskiej korporacji - powiedział premier stanu Australia Południowa Peter Malinauskas.
Awaria numeru alarmowego. Dwa dochodzenia
Dyrektor generalny Optus Stephen Rue w sobotnim oświadczeniu potwierdził informację o śmierci czwartej osoby w związku z niedostępnością numeru alarmowego. Już wcześniej przeprosił obywateli, a szczególnie rodziny ofiar.
- Zapewniam, że przeprowadzimy szczegółowe dochodzenie i po jego zakończeniu podamy publicznie fakty dotyczące tego zdarzenia - oświadczył.
Przyznał, że "dwie osoby poinformowały nas, że nie mogą połączyć się z siecią Potrójne Zero", ale informacja ta nie została wówczas przekazana odpowiednim organom.
Dyrektor oświadczył jednocześnie, że poprosił swój zespół o przygotowanie planu, który umożliwi ustanowienie formalnej procedury kontaktu między operatorem telekomunikacyjnym a władzami w razie takich incydentów.
Australijski Urząd ds. Komunikacji i Mediów przekazał, że wszczął własne dochodzenie w tej sprawie.
Nie pierwsza awaria Potrójnego Zera
To nie pierwsza awaria Potrójnego Zera. Do poprzedniej - która trwała 16 godzin - doszło w 2023 roku, kiedy Optus nie zapewnił dostępu do sieci 2145 osobom. Później nie sprawdził też stanu 369 z nich, którzy usiłowali zadzwonić po pomoc.
Wtedy nikt nie zginął, ale firma została ukarana przez ACMA karą w wysokości ponad 12 mln dolarów australijskich (28,5 mln złotych) oraz poddana formalnej kontroli zleconej przez rząd. Po jej przeprowadzeniu sformułowano 18 zaleceń - skierowanych do różnych stron odpowiedzialnych za system sieci alarmowej - mających na celu zapobieganie podobnym incydentom w przyszłości.
Obejmowały ustanowienie "opiekuna Potrójnego Zera", który sprawowałby nadzór i ponosiłby nadrzędną odpowiedzialność za sprawne funkcjonowanie systemu. Zawierał też bardziej precyzyjnie określone oczekiwania wobec operatorów sieci w zakresie zapewnienia połączenia z numerem alarmowym oraz zobowiązanie firm telekomunikacyjnych do udostępniania służbom ratunkowym i innym zainteresowanym stronom informacji o sieci w czasie rzeczywistym, szczegółowo opisujących ewentualne awarie.
Rekomendacje po awarii numeru alarmowego
Po sytuacji z minionego czwartku federalna minister łączności Anika Wells stwierdziła, że rząd Australii "zaakceptował wszystkie zalecenia z poprzedniego przeglądu awarii Optus i w pełni wdrożył 12 z 18, a pozostałych sześć jest w trakcie realizacji".
Ale - jak pisze profesor nadzwyczajny Mark A. Gregory z Wydział Inżynierii w Royal Melbourne Institute of Technology na portalu The Conversation (publikowane są na nim analizy i artykuły tworzone przez ekspertów, akademików oraz dziennikarzy specjalistycznych) - fakt, że doszło ponownie do awarii "podkreśla pilną potrzebę podjęcia dalszych działań".
"Rząd federalny powinien rozważyć wprowadzenie jeszcze surowszych minimalnych standardów wydajności dla firm telekomunikacyjnych, które stanowiłyby podstawę egzekwowania przepisów" - twierdzi. Jego zdaniem standardy te mogłyby określać na przykład minimalne prędkości transmisji danych czy "zobowiązywać firmy telekomunikacyjne do publicznego powiadomienia o awarii w określonym czasie – najlepiej natychmiast po tym, jak same się o niej dowiedzą".
"Należy również wprowadzić obowiązek, aby firmy telekomunikacyjne wdrażały rozsądne praktyki inżynieryjne, które pomogą zapobiec uszkodzeniu części lub całości sieci przez wprowadzane aktualizacje. Praktyki te mogłyby obejmować automatyczne testowanie przed i po wprowadzeniu aktualizacji" - rekomenduje.
Autorka/Autor: Aleksandra Koszowska
Źródło: BBC, The Guardian, The Conversation
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock