W sobotni wieczór do policjantów patrolujących Bulwary Wiślane podbiegła zrozpaczona i zapłakana kobieta narodowości ukraińskiej.
"Wyjaśniła, że spacerowała z synem, który w pewnym momencie się od niej oddalił. Nie wiedziała, czy poszedł sam, czy ktoś go nie porwał. Sama wśród tak wielkiego tłumu nie wiedziała co robić. Opisała, jak ubrany był jej syn i pokazała jego zdjęcie" - poinformował w komunikacie mł. asp. Paweł Chmura z Komendy Stołecznej Policji.
"Wykorzystał nieuwagę matki, by samemu wrócić do domu"
Policjanci podali komunikat do wszystkich załóg o zaginionym ośmiolatku. W poszukiwania włączyli się wszyscy funkcjonariusze będący w pobliżu. dołączyły do nich również załogi, które kończyły obsługę wcześniejszych interwencji. Zarówno pieszo, jak i przy użyciu radiowozów sprawdzali m.in. tereny Multimedialnego Parku Fontann, Skweru I Dywizji Pancernej Wojska Polskiego, Centrum Nauki Kopernik i Centrum Handlowego "Nowa Elektrownia".
Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, przyniosły efekty. "Po niespełna 30 minutach w okolicach Młynowa na warszawskiej Woli, chłopca odnaleźli policjanci oddziału prewencji w Warszawie. Tłumaczył, że wykorzystał nieuwagę matki, by samemu wrócić do domu. Niestety, niezbyt dokładnie zapamiętał trasę. Kiedy zgłodniał, poszedł do sklepu, do którego chwilę po nim weszli policjanci" - opisał Chmura.
Jak podkreślił, dzięki doświadczeniu i profesjonalizmowi policjantów, chłopiec szczęśliwie wrócił pod opiekę matki.
Przeczytaj także: Dron nad trasą S17. Policjanci kontrolowali ciężarówki
Autorka/Autor: mg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Stołeczna Policji