Prezydent pytany był podczas briefingu prasowego w Watykanie o temat przywrócenia kontroli na granicach Polski z Niemcami i Litwą. Premier Donald Tusk informował we wtorek o tymczasowym przywróceniu kontroli na tych granicach, argumentując, że jest to konieczne, aby zredukować niekontrolowane przepływy migrantów. Duda odparł, że on sam prowadził rozmowy na temat kontroli granicznych z Niemcami jeszcze 10 lat temu z ówczesną kanclerz Angelą Merkel. Jak relacjonował, mówił wtedy Merkel, że Polska jest gotowa przyjąć ludzi, którzy do Polski chcą przyjść świadomie i dobrowolnie, "ale jeżeli ktoś zmierzał do innego kraju, jego celem nie była Polska, to my się nie zgadzamy na to, żeby był wtedy siłą do Polski przywieziony". Prezydent miał powiedzieć wówczas Merkel, że tacy migranci następnie chcieliby udać się z powrotem do Niemiec, w odpowiedzi na co kraj ten zamknie swoją granicę mówiąc, że "Polacy nie są w stanie upilnować migrantów i w związku z powyższym konieczne jest wprowadzenie kontroli". - Niestety moje słowa okazały się prorocze - stwierdził Duda. Jak mówił, dzisiaj problemem są migranci, "których nielegalnie się do nas przemieszcza z Niemiec". Zdaniem prezydenta, są to trendy, które muszą zostać zatrzymane, na co reakcją są m.in. patrole obywatelskie na granicy. Przyznał ponadto, że jest zdumiony "gwałtownymi reakcjami" premiera na to, że powstają podobne grupy. "Ci ludzie po prostu pomagają Straży Granicznej w realizacji jej zadania" - ocenił Duda.