Ogłoszono decyzję sądu w sprawie aresztu tymczasowego dla Kamila L. ps. Budda, oraz czterech innych osób. Na wniosek prokuratury cała piątka podejrzanych została aresztowana na okres 3 miesięcy. W tym partnerka youtubera, ps. Grażyna. Według prokuratury youtuber powinien odpowiedzieć m.in. za prowadzenie grupy przestępczej organizującej gry hazardowe. Sędzia, która orzekała o areszcie, przed podjęciem decyzji "pracowała dzień i noc" - zdradził rzecznik sądu.
Udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz pranie brudnych pieniędzy - to część zarzutów, jakie Prokuratura Krajowa przedstawiła Kamilowi L., znanemu jako "Budda". Znany youtuber wraz z dziewięcioma innymi osobami został zatrzymany w poniedziałek przez Centralne Biuro Śledcze Policji.
Areszt dla piątki podejrzanych
Na wniosek prokuratury sąd okręgowy zdecydował o tymczasowym areszcie wobec piątki podejrzanych: Tomasza Ch., Adama U., Bartosza G., Aleksandry K., ps. Grażyna - partnerki youtubera, oraz Kamila L., ps. Budda - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie, sędzia Michał Tomala.
Wobec pozostałych pięciorga podejrzanych: Wiesławy G., Aleksandry M., Rafała H., Michała L., Damiana S. zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym. Największe poręczenie majątkowe wynosi milion złotych.
Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie, w rozmowie z TVN24 poinformował, że decyzja o areszcie zapadła w związku z wysokim wymiarem potencjalnej kary i koniecznością wykonania "różnego rodzaju czynności". - Należało to postępowanie zabezpieczyć, aby uniemożliwić podejrzanym podejmowanie działań bezprawnych, które utrudniałyby toczące się postępowanie - wyjaśnił rzecznik.
Tomala podkreślił, że materiał dowodowy w tej sprawie był obszerny, dlatego posiedzenia trwały całą noc, od godziny 22.30 do godziny 6.30 rano. Jak wyjaśnił, chodziło o to, by należycie ocenić zebrane dowody i aby decyzja o użyciu wolnościowych środków zapobiegawczych była jak najbardziej trafna.
- Pani sędzia musiała dzień i noc poświęcić temu, żeby te wnioski rozpoznać - podkreślił rzecznik. Dodał, że decyzja sądu może być zaskarżona, ale jej wykonalność jest natychmiastowa.
Planował wyjechać?
Do zatrzymania doszło dzień po tym, jak Kamil L. zamieścił nagranie, w którym ogłosił zakończenie swojej działalności i zamknięcie kanału na popularnej platformie. Takie kroki zapowiadał już kilka miesięcy wcześniej. - Mocne pięć lat to było. Pełne śmiechu, zabawy, szoku, smutku i pewnie szeregu innych emocji. Mam nadzieję, że jakiś procent z was zaraziliśmy pasją do motoryzacji. Już jutro transmisja live i koniec - zapowiadał w sobotę.
Według dziennikarzy portalu Onet "Budda" planował wyjechać za granicę. Jednak zanim to nastąpiło, doszło do zatrzymań. O to, czy youtuber rzeczywiście planował opuścić Polskę, zapytaliśmy prokuraturę. - Nie będziemy komentować tych doniesień medialnych - powiedziała tvn24.pl prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Z ustaleń Onetu wynika również, że tylko podczas "akcji pożegnalnej" Budda zarobił 50 milionów złotych. Tego prokuratura również nie komentuje.
"Sąd myśli o wszystkich okolicznościach, które podnieśliśmy"
Jak mówi obrońca Kamila L., sąd nie wydał od razu decyzji, bo jego klient między innymi przedstawił nowe informacje, które rzucają inne światło na dotychczasowe ustalenia. - Sąd odroczył wydanie tego orzeczenia na dzisiaj po godzinie 16, z czego się cieszymy, bo sąd bierze pod uwagę wszystkie okoliczności, które podnieśliśmy. Nadmienię, że mój mocodawca nie przyznaje się do popełnienia czynów. Złożył obszerne wyjaśnienia, w których odniósł się szczegółowo do wszystkich zarzutów i twierdzeń, które są podnoszone w zakresie jego rzekomych bezprawnych działań, czemu absolutnie zaprzecza - powiedział dziennikarzom Mateusz Mickiewicz, radca prawny.
Dodał również, że w jego ocenie oraz jego klienta "prokuratura w sposób wybiórczy przedstawiła materiał dowodowy". - To znaczy: tylko to, co pasowało pod pewną tezę. Natomiast w ogóle nie ma przedstawionych wątków, które przeczą kompletnie tej tezie - twierdził.
Wielki hazard w tle
O treści zarzutów przedstawionych wszystkim zatrzymanym poinformowała we wtorek Prokuratura Krajowa.
- Zarzuty ogłoszone podejrzanym dotyczą kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było organizowanie gier losowych, które to loterie z uwagi na warunki ich uczestnictwa były w istocie grami hazardowymi. Celem działania podejrzanych było uzyskanie wpływów ze sprzedaży losów i omijanie przepisów o grach hazardowych - przekazała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z działu Prasowego Prokuratury Krajowej. - Nadto zarzuty dotyczą czynów polegających na uszczuplaniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku VAT, w związku z wystawieniem nierzetelnych faktur, które nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem, pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju. Łączna suma pieniędzy znajdujących się w obrocie stanowiła kwotę ponad 126 milionów złotych - dodała.
Zarzutami objęto okres działalności od października 2021 roku do października 2024. Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, ze zarzut kierowania grupą przestępczą dotyczy Kamila L. oraz Tomasza C.
W trakcie czynności zabezpieczono mienie należące do podejrzanych na łączną kwotę około 140 milionów złotych, w tym 51 samochodów, takich marek jak: Lamborghini, Mercedes, Rolls-Royce, Audi, BMW, Toyota, Nissan i innych o łącznej szacunkowej wartości około 38 mln zł oraz nieruchomości, a także dokonano blokady środków na rachunkach na kwotę ponad 77 mln zł. Zatrzymania prowadzono na terenie czterech województw.
Najwyższy wymiar kary, jaki grozi Kamilowi L., to 10 lat więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Pranie brudnych pieniędzy jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności (art. 299 p. 1 KK). Podobnie jest w przypadku fałszowania faktur (art. 271 KK).
Źródło: Onet.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP