Szybkie i ekstrawaganckie samochody, mała fortuna rozdana fanom i potrzebującym, otwierane i zamykane biznesy. Prawdopodobnie każdy, kto choć trochę interesuje się polską stroną internetu, wie, kim jest Budda. Teraz w mediach znów jest o nim głośno. Tym razem za sprawą zatrzymania, dokonanego przez Centralne Biuro Śledcze Policji. W tle jest nielegalny hazard.
Dzieciństwo i młodość urodzonego w 1998 roku krakowianina nie należały do łatwych. Gdy miał zaledwie cztery lata, uczestniczył w wypadku samochodowym, wskutek którego zginęła jego babcia, a matka odniosła poważne obrażenia. Ojciec Buddy był bezdomnym alkoholikiem, zmarł z powodu guza mózgu. O zmarłym rodzicu youtuber wypowiadał się z żalem. - Gdyby on to pociągnął, co potrafił, to on byłby w ch** zarobionym gościem. Zajmował się budowlanką, ale taką, że on potrafił wszystko sam z kolegami trzema, czterema, bez zakładania żadnej firmy - mówił w jednym z wywiadów. On sam zawsze podkreślał, że stroni od alkoholu, nie tknął go nawet na swoich 18. urodzinach.
Jedną z konsekwencji wypadku z 2003 roku były problemy psychiczne jego matki. — Uszkodzona głowa i długie nieleczenie psychiatryczne spowodowało to, że tak jak mówię, o godzinie 18.00 potrafiła wejść i pochwalić, a o godzinie 18.30 potrafiła wjechać z buta - opisywał. Ich relacja skończyła się, gdy youtuber skończył 18 lat. W dniu urodzin matka miała kazać mu opuścić mieszkanie, które oboje zajmowali.
- Mama uznała, że tak mi będzie lepiej, tak będzie łatwiej. [...] Wyrzuciła mnie w dniu 18. urodzin od razu po tym, jak wróciłem ze szkoły w osiemnastkę i uważała, że to jest dobra decyzja. Miała takie zaburzenie. Była pewna, że decyzja, którą ona podejmuje, musi być słuszna. Nie może być tak, że decyzja, którą ona podejmuje, jest jakkolwiek błędna – relacjonował twórca w programie internetowym "Duży w Maluchu".
Szybkie i drogie samochody
Pierwszy samochód, warty 2,5 tysiąca złotych, youtuber kupił jako 16-latek, po powrocie z pracy na zmywaku w Wielkiej Brytanii. O tym doświadczeniu mówił, że został oszukany przez znajomego, który namówił go na wyjazd.
Kolejne lata oznaczały dla Buddy ciężką – i jak sam przyznawał – nie zawsze uczciwą pracę. Czasem pracował jako kierowca płatnych przejazdów po kilkanaście godzin dziennie, czasem w call center, "wciskając ludziom największe dziadostwo". Jak twierdził, zarabiał wówczas nawet 10 tysięcy złotych miesięcznie.
Jego pierwszym "własnym" biznesem była wypożyczalnia aut. Jednocześnie rozpoczął swoją karierę jako internetowy twórca, współpracując z bardziej rozpoznawalnymi wówczas influencerami, między innymi z Michałem "Boxdelem" Baronem. Wypożyczalnię zamknął po tym, jak jeden z klientów rozbił jeden z samochodów i uciekł z miejsca zdarzenia.
Pomoc w świetle reflektorów
Swoją niszę znalazł wśród dobrze nagłośnionych i wyreżyserowanych akcji pomocowych. Czasem rozdawał pieniądze widzom (okazjonalnie przyczyniając się do zablokowania dużej części miasta, jak to się stało w Rzeszowie, gdzie Budda ogłosił, że zapłaci za tankowanie każdemu, kto przyjedzie na wskazaną przez niego stację benzynową), czasem pomagał zwierzętom (np. Dolnośląskiemu Inspektoratowi Ochrony Zwierząt), a czasem dzieciom. Co roku przekazywał znaczną sumę na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – zaczął od 10 tys. zł, a w ostatniej edycji WOŚP wrzucił do puszki 100 tys. zł. W tym celu przykleił sobie sztuczną brodę i przebrał za staruszka.
Prawdopodobnie najlepiej wyreżyserowaną akcją było przekazanie 100 tys. zł Domowi Dziecka w Długiem na Podkarpaciu. Zamiast przelewu lub koperty z gotówką przekazanej dyrekcji, Budda podrzucił pod drzwi budynku owiniętą łańcuchem z kłódką skrzynię. Kod do skrzynki dostał naczelny lokalnego portalu informacyjnego, a podczas następujących po tym zdarzeniu wywiadów Budda na zmianę zapewniał, że nic o tym akcie dobroczynności nie wie oraz przypominał słuchaczom, że wzmianki o "skrzynce pełnej cashu" pojawiały się na jego profilu jeszcze przed tym wydarzeniem.
Imponujące loterie
Jednak youtuber rozdawał nie tylko pieniądze – podczas dwóch loterii, które zorganizował, widzowie mogli wygrać między innymi BMW M3 i Mercedesa A45 AMG, Audi RS6, Toyotę Suprę i trzy sztuki BMW e46 z 2000 r., a także iPhone'y 15, laptopy Acer Nitro 5 i konsole PlayStation 5. W szczytowym momencie transmisję z losowania oglądało 700 tys. osób, co pozwoliło twórcy na pobicie rekordu Polski w transmisji na żywo w jednym momencie. Dwoje fanów wygrało też złote sztabki warte dwa miliony złotych – w tym celu przeszli przygotowane przez Buddę eliminacje.
Krótko przed powodzią, która dotknęła Dolny Śląsk, youtuber ujawnił, że zamierza zakończyć działalność. Twierdził, że jest szantażowany, a internet stał się zbyt toksycznym dla niego miejscem. Jednak gdy nastąpił kryzys, ufundował w Paczkowie postawienie domów dla czterech rodzin, które straciły dobytek.
W międzyczasie krakowianin nakręcił o sobie film zatytułowany "Budda. Dzieciak '98" i założył firmę DOZE. Przekonywał jednak, że to nie będzie zwykła marka odzieżowa, a społeczność, w którą mają być zaangażowani jego fani. Obecnie na stronie marki można zobaczyć trzy produkty: czarny T-shirt, biały t-shirt i bluzę (czarną).
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP