Opinie i wydarzenia
"Sporo nabroiliśmy jako kraj". Przesłuchanie biegłego przed komisją ds. Pegasusa
W poniedziałek komisja ds. Pegasusa przesłuchała biegłego Krzysztofa Dykę. - Jest to narzędzie dedykowane służbom specjalnym - mówił o oprogramowaniu biegły. Tłumaczył, że Pegasus, który umożliwia kontrolę smartfonów i tabletów, nie jest narzędziem dedykowanym dla wojska i rządu. - Istnieje prawdopodobieństwo, że system Pegasus powstał nie tylko w Izraelu. Oprogramowanie tej klasy prawie nigdy nie powstaje w jednym kraju - zaznaczył ekspert. Zastrzegł jednak, że nie ma dowodów na to, iż oprogramowanie powstało w innym państwie. Wymienił, że krajami, które specjalizują się w przełamywaniu zabezpieczeń, to Rosja, Izrael, USA i Chiny. Pytany o to, czy firma NSO miała kontrolę nad danymi pozyskiwanymi za pomocą programu, biegły odpowiedział, że "wszystko zależy od klienta". Świadomy, kompetentny klient - zdaniem eksperta - może zabezpieczyć swoje interesy. - Jeżeli klient kupuje karton czegoś, o czym nie wie, co to jest, jak to działa, to wtedy takie ryzyko jest - dodał. Tłumaczył, że afera Pegasusa rzutowała na pozycję Izraela i firmy NSO. - My sporo nabroiliśmy jako kraj wobec NSO i samego Izreala - mówił. Dodał, że chodziło o aspekt "wykorzystywania niezgodnie z prawem wobec polityków" oprogramowania. Jako ważne biegły wskazywał to, że ten, kto posiadał kontrolę nad siecią anonimizującą Pegasusa, która ukrywa lokalizację operatora, ten miał dostęp do danych z Pegausa. Podał, że Polska ma możliwość samodzielnego stworzenia takiej sieci. Zdaniem biegłego zakup oprogramowania powinien być sfinansowany z funduszu operacyjnego. Na koniec Dyka podał, że CBA mogło kasować pozyskane dane w ramach uprawnień, jakie posiadali.