1981. Rozmowy o stanie wojennym
Wanda Traczyk-Stawska: Oni robili powstanie, tylko bez broni. I ja brałam w nim udział, udzielając im pomocy
Ukrywając się u pani Wandy stosowaliśmy te same metody konspiracji, co powstańcy w 1944 roku - wspomina Zbigniew Janas, opozycjonista, członek NSZZ Solidarność, który w czasie stanu wojennego schronił się u legendarnej łączniczki AK Wandy Traczyk-Stawskiej. Schowany na piętrze domu w podwarszawskim Międzylesiu opiekował się jej psami i kotami. Wolno mu było wyjść dopiero po zmroku. - Cieszyłam się, że znów mam w domu dziecko - mówi Traczyk-Stawska w rozmowie z Konradem Piaseckim.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Zbigniew Janas uniknął aresztowania, przez kolejne dwa lata ukrywał się przed służbą bezpieczeństwa. W tym czasie porwano i ciężko pobito jego żonę. "To było bardzo trudne" wspomina Janas. - Zapytałem ją, czy mam wrócić. Odpowiedziała, że w żadnym wypadku, nie teraz. Bo oni pomyślą, że ta metoda jest skuteczna i za chwilę pobiją kogoś innego - mówi.