Nie mogą kosić łąk, bo stoi na nich woda. To może skończyć się dla nich karą

Rolnicy pokazują jedną z przykładowych łąk
Marcin Halkow: tego się nie da skosić i zebrać
Źródło: tvn24.pl
Rolnicy z okolic Dolistowa Starego (woj. podlaskie) w dolinie Biebrzy nie mogą wjechać na swoje łąki, bo stoi na nich woda. Mówią, że sprawa jest absurdalna, a oni znajdują się między młotem a kowadłem. Bo spółka Wody Polskie, która zarządza pobliską śluzą na Kanale Augustowskim, twierdzi, że nie może zamknąć jazu, przez który od tygodni sączy się woda, a Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma prawo nałożyć kary za nieskoszone łąki.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Wody Polskie zwracają uwagę, że na przełomie lipca i sierpnia padał intensywnie deszcz, przez co podniesiony został poziom wód w pobliskiej zlewni rzeki Netta. Żeby nie doszło do gwałtownych podtopień, woda w jazie, który jest lekko uchylony, musi się sączyć.
  • Według Wód Polskich sytuację mogłoby poprawić wykoszenie rzecznej roślinności. W lipcu nie zgodziła się na to jednak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. Jej szef, Adam Juchnik, mówi że zgody nie było z uwagi na suszę. Uważa jednak, że Wody Polskie mają do dyspozycji system urządzeń wodnych, który może przeciwdziałać zalewaniu łąk.
  • Na intensywne opady jako powód stojącej na łąkach wody wskazuje natomiast Artur Wiatr, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego. Według niego zadziałały prawa fizyki, bo przez wcześniejszą suszę torf w dolinie Biebrzy był w wielu miejscach bardzo mocno przesuszony, przez co przesiąkalność terenu była niewielka.
  • Rolnicy komentują, że zostali pozostawieni sami sobie. Jedyna nadzieja w tym, że ARiMR odstąpi od nałożenia kar za nieskoszone łąki, bo taka możliwość - jak przekazuje nam biuro prasowe agencji - istnieje.

- Proszę bardzo, tu widać skalę naszego problemu. To nie jest tak, że my tylko czegoś się domagamy. Tego się nie da skosić i zebrać - mówi Marcin Halkow, rolnik z gminy Goniądz.

Czytaj także: