34 uczniów klas od drugiej do piątej z Białowieży pojechało na wycieczkę do Białegostoku. Gdy opuszczali park rozrywki, jeden z nich nie wsiadł do autokaru, czego nie zauważyli nauczyciele. Dyrektor placówki twierdzi, że szybko zorientowano się jednak w sytuacji i autokar wrócił po 5-10 minutach. Kuratorium zapowiada kontrolę.
- Trwa postępowanie wyjaśniające. Zlecona została kontrola w tej placówce – mówi Barbara Szutko, rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
We wtorek (8 października) do kuratorium zgłosiła się matka ucznia trzeciej klasy Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Białowieży. Chłopiec 1 października był na wycieczce szkolnej w Białymstoku. Razem z 33 innymi uczniami bawił się w parku rozrywki. Gdy pozostali wsiedli do autokaru i odjechali, on został.
Dyrektor: autokar nie opuścił jeszcze Białegostoku
Krzysztof Petruk, dyrektor zespołu szkolno-przedszkolnego, mówi nam, że wizyta w parku rozrywki była jednym z punktów wycieczki, ale nie ostatnim. - Autokar nie opuścił jeszcze Białegostoku – mówi.
Dodaje, że opiekunowie szybko zorientowali się, że brakuje jednego dziecka i równocześnie dostali telefon z parku rozrywki.
- Sytuacja trwała 5-10 minut – twierdzi dyrektor. Autokar wrócił po ucznia.
Zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego
Dyrektor Krzysztof Petruk informuje, że skieruje - wobec jednego z opiekunów - zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie podlaskim.
- Istnieje uzasadnione podejrzenie, że popełniono czyn naruszający prawa i dobro dziecka. Rzecznik może skierować sprawę do komisji dyscyplinarnej lub nie kierować jej dalej – zaznacza dyrektor.
Informuje też, że na wycieczce byli uczniowie klas od drugiej do piątej, a 34 dzieci było pod opieką czterech nauczycieli.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock