Wyzwania na TikToku niebezpieczne dla dzieci. Eksperci wyjaśniają

dziecko smartfon telefon shutterstock_2532406609
- Gdy mówimy o depresji, to nie ma takich depresji, które trwają całe życie. Depresja zawsze się kończy - mówił Cezary Żechowski, psychiatra, psychoterapeuta dzieci i młodzieży
Źródło: Wywiad medyczny TVN24+
Nieustanne korzystanie z mediów społecznościowych może prowadzić u dzieci między innymi do depresji, ostrzegają psychiatrzy i działacze organizacji pozarządowych. - WHO i UNICEF alarmują, że rośnie liczba depresji, lęków i samookaleczeń u młodych. W Danii planowany jest zakaz mediów społecznościowych dla osób poniżej 15. roku życia. We Francji obowiązuje zakaz telefonów w szkołach - relacjonowała w Sejmie Anna Czarnowska, członkini Rady przy Marszałku Województwa Pomorskiego ds. Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży.
Kluczowe fakty:
  • W Australii 10 grudnia wchodzi w życie ustawa zakazująca dostępu do portali społecznościowych poniżej 16. roku życia - mówiła Anna Czarnowska podczas wczorajszego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Prewencji Suicydalnej.
  • Dlaczego korzystanie z takich portali może być szkodliwe dla dzieci i młodzieży? Chodzi między innymi o niebezpieczne wyzwania.
  • Efektem nadmiernego korzystania z internetu i mediów społecznościowych może być też większa tendencja do narcyzmu. Mówił o tym niedawno gość "Wywiadu Medycznego" Joanna Kryńskiej.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

Podczas wczorajszego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Prewencji Suicydalnej rozmawiano między innymi o tym, jak zatrzymać efekt Wertera, a wywołać efekt Papageno - czyli jak mówić o problemie samobójstw, tak by chronić, a nie krzywdzić. "Wspólnie z ekspertami szukamy rozwiązań, które pomogą zwiększyć bezpieczeństwo psychiczne młodzieży w świecie mediów społecznościowych" - napisał na swoim portalu społecznościowym Grzegorz Napieralski, polityk Koalicji Obywatelskiej, biorący udział w posiedzeniu.

Przypomniano, że według Głównego Urzędu Statystycznego w 2024 roku życie odebrało sobie 4366 osób. Sześciokrotnie częściej na taki krok decydują się mężczyźni niż kobiety. Choć wśród dzieci (7-14 lat) obserwuje się spadek liczby samobójstw o 15 proc., to wśród nastolatków (15-19 lat) odnotowano wzrost o 5 proc.

"Niemy krzyk rozpaczy"

- WHO i UNICEF alarmują, że rośnie liczba depresji, lęków i samookaleczeń u młodych - przypomniała Anna Czarnowska, członkini Rady przy Marszałku Województwa Pomorskiego ds. Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży i rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku. Zwróciła uwagę na alarmująco niski wiek rozpoczęcia korzystania z mediów społecznościowych przez dzieci - średnio między 7. a 14. rokiem życia, a w niektórych przypadkach nawet już w wieku 5 lat. Opowiedziała też o planowanych i obowiązujących przepisach dotyczących korzystania przez dzieci z Internetu i telefonów w różnych krajach.

- W Danii planowany jest zakaz mediów społecznościowych dla osób poniżej 15. roku życia. We Francji obowiązuje zakaz telefonów w szkołach, a gdy konto w mediach społecznościowych zakładają dzieci do 15. roku życia, potrzebna jest zgoda rodziców. W USA toczą się procesy przeciwko firmom technologicznym. W Norwegii planowane jest podniesienie minimalnego wieku dostępu z 13 do 15 lat. W Australii 10 grudnia 2025 roku wchodzi w życie ustawa zakazująca dostępu do mediów społecznościowych poniżej 16. roku życia - tłumaczyła Czarnowska.

Wskazała, że dużym problemem jest popularność portali społecznościowych takich jak TikTok, na których organizowane są różne tzw. challenge - np. wyzwania anorektyczne, gdzie dziewczynki nawzajem się chwalą swoją chudością albo nawet samobójcze. - Takie challenge różnie mogą się skończyć, ale myślę, że to też jest taki niemy krzyk rozpaczy wśród tych dzieci i młodzieży - dodała Czarnowska.

- Rozwój dziecka, które spędza dużo czasu w tym świecie wirtualnym trochę inaczej wygląda niż dziecka, które spędzanie czasu w świecie wirtualnym równoważy w spędzaniu czasu z rówieśnikami w życiu realnym. Mózg trochę inaczej tu funkcjonuje - tłumaczył w najnowszym odcinku "Wywiadu medycznego" w tvn24.pl Cezary Żechowski, psychiatra, psychoterapeuta dzieci i młodzieży.

Pięciolatki z kontem na TikToku?

Eksperci już od dawna ostrzegają, że w sieci, a szczególnie w popularnych portalach społecznościowych, czyha na najmłodszych wiele niebezpieczeństw. - Były nakładki na TikToku, gdzie 6-7-letnie dziecko wchodziło, żeby sobie zrobić zdjęcie z kaczuszką, z pieskiem czy ze słonikiem, a tam wyskakiwały twarde treści pornograficzne. Musicie Państwo sobie zdać sprawę, co takie treści robią w głowie młodego człowieka. Na początku jest to szok, ale później robi się z tego uzależnienie - alarmowała podczas posiedzenia Czarnowska.

Zasygnalizowała, że choć popularna platforma jest przeznaczona dla dzieci od 13. roku życia, w praktyce nie weryfikuje tego w żaden sposób. - Dzieci są mądre i mogą założyć sobie takie konto, wpisując po prostu, że mają 13 lat i bez problemów wchodzą. A mogą mieć kilka lat i nikt tego nie weryfikuje. Druga sprawa, że rodzice kompletnie tego nie przestrzegają, nie kontrolują dzieci. Gdzieś zanikają te kompetencje rodzicielskie wśród rodziców - dodała ekspertka.

Średni wiek rozpoczęcia korzystania z mediów społecznościowych to np. w przypadku TikToka 7-14 lat. 80 proc. uczniów ma konto mimo ograniczenia 13+. Są tam 2 miliony użytkowników. - Ja bym tutaj już ten wiek troszeczkę nawet przesunęła, bo ostatnio w szpitalu mieliśmy dziewczynkę, która była uzależniona od telefonu, od social mediów, od wszystkiego. Miała nawet TikToka w swoim telefonie, a miała 5 lat, więc ta granica gdzieś tam się przesuwa - podkreśliła Czarnowska.

Jak tłumaczyła, uzależnienie od smartfonów prowadzi do wzrostu lęku, zaburzeń snu, samooceny, koncentracji. Rodzice nie pilnują, że dzieci leżą pod kołdrami i skrolują. - Ja to nazywam syndromem niespokojnego palca, co zresztą my też dorośli często mamy. Dzieci mają wtedy wystrzał dopaminy chwilowej - dodała Czarnowska.

Jednak jest też ryzyko hejtu, upublicznienia kompromitujących zdjęć i to też jest kwestia nadzoru rodzicielskiego. - Musimy uświadamiać i uczyć przede wszystkim, że ten nadzór też jest właściwy i jest bardzo konieczny. Nie można takiej zupełnej przestrzeni zostawiać w sieci dzieciom - uzupełniła.

Są też inne zagrożenia

Nadmierne korzystanie z internetu nie tylko zaburza relacje z innymi. Zajmuje też czas, który można by było spędzić bardziej kreatywnie i może przyczyniać się do rozwoju zaburzeń psychicznych. - Badacze wskazują, że prawdopodobnie efektem nadmiernego korzystania z internetu i mediów społecznościowych może być większa tendencja do narcyzmu, czyli koncentracji na sobie, przedmiotowego traktowania drugiego człowieka i mniejszej empatii. Albo operowaniem w ten sposób empatią, że ja mogę wyczuć, co drugi człowiek czuje, ale niekoniecznie już mu pomóc i współodczuwać z nim jego cierpienie - mówił w podcaście "Wywiad medyczny" Cezary Żechowski, psychiatra, psychoterapeuta dzieci i młodzieży.

To, co dziecko robi poza internetem, ma bardzo duże znaczenie dla jego rozwoju psychicznego i społecznego. - Jeżeli dzieci mają kontakt ze sobą, bawią się, mają najrozmaitsze interakcje, ćwiczą różnego rodzaju sytuacje, na przykład dominacji, wyzwalania się spod dominacji, wolności, wspólnych przedsięwzięć, rozstań i powrotów, które tam się mogą wydarzyć. One muszą doświadczać, przeżywać to, czego doświadczają inne osoby. Bogactwo ich przeżyć będzie się kształtowało w takich relacjach. Jeżeli nasz świat ogranicza się do internetu czy świata mediów, to mózg angażuje się w świat wirtualny i te kompetencje społeczne nie są ćwiczone - tłumaczył Żechowski.

Ważne są też relacje z rodzicami. - Jeżeli jest ich mało, bo rodzice są zmęczeni, wykończeni pracą i mają mało też możliwości rozmawiania ze swoimi dziećmi, no to pozostaje ten świat. Nieprawdziwy i nierealny - wyjaśniał psychiatra.

Ważne telefony
Ważne telefony

Sytuacje graniczne

Istnieje paląca potrzeba wypracowania odpowiedzialnych regulacji dotyczących dostępu dzieci do mediów społecznościowych, zgodzili się uczestnicy posiedzenia sejmowego podzespołu. - Niestety, w praktyce wciąż brakuje realnej synergii działań - często obserwujemy raczej równoległe inicjatywy niż wspólne, skoordynowane wysiłki. Tymczasem jednym z głównych celów powołania parlamentarnego zespołu ds. prewencji suicydalnej było właśnie budowanie sieci współpracy ponad podziałami. Wierzę, że tylko w duchu partnerstwa i wzajemnego zaufania jesteśmy w stanie skutecznie chronić zdrowie psychiczne i życie młodych ludzi - podsumowała wczorajsze posiedzenie jego uczestniczka Danuta Sowińska, suicydolożka, badaczka i doktorantka z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.

Według ekspertów, w przypadku prób samobójczych nie ma jednego wytłumaczenia, jednego sposobu działania, który mógłby zapobiec takim działaniom. Jednak psychiatrzy są zdania, że nie ma sytuacji bez wyjścia. - Zawsze jest wyjście z sytuacji, która wydaje nam się najgorsza. My możemy tego nie widzieć. Możemy odczuwać ulgę. Co by było, gdyby nas nie było? Pewnie by było dużo łatwiej. Ale to jest fałsz, to jest iluzja. To nie jest prawda, ponieważ zawsze jest wyjście. Gdy mówimy o depresji, to nie ma takich depresji, które trwają całe życie. Depresja zawsze się kończy, ten trudny moment się kończy - podkreślał w podcaście Żechowski.

Według psychiatry w depresji jest ziarno optymizmu. - To ziarno polega na tym, że depresja się kończy i człowiek wraca do stanu, w którym był wcześniej i znowu się dobrze czuje. Zdecydowana większość osób naprawdę wychodzi z tego stanu. A samo leczenie depresji zaczyna się wtedy, kiedy człowiek poczuje taką odrobinkę nadziei. Jeżeli chociaż trochę się to otworzy, uruchomi, to jest ten początek, że może wystartować jakiś proces zdrowienia. I to mogą pewnie czasami robić leki, ale myślę, że te nasze rozmowy też są ważne. Nawet jak człowiek bardzo cierpi, to słucha i coś tam w nim zostaje. Czasami nie widzimy, że zostaje, ale ważne, żeby ta wiedza do niego dotarła - podsumował psychiatra.

Czytaj także: