Problemy ze szczepieniem dzieci na COVID-19. To nie wszędzie możliwe

DZIECKO SZCZEPIENIA shutterstock_1673470876
Lekarze nadal obserwują zachorowania na koronawirusa
Nie ma szczepionek albo terminów. Wiele placówek nie wie, kiedy będzie realizować takie świadczenia. Nieliczne narzekają na brak zainteresowania. Sprawdziliśmy, jak wygląda dostępność szczepień na COVID-19 dla dzieci w różnych miejscach w Polsce.
Kluczowe fakty:
  • Od 22 września br. przeciwko koronawirusowi bezpłatnie mogą szczepić się zarówno dorośli i dzieci. Dorośli nie mają problemu ze znalezieniem wolnych terminów. Z zapisaniem dziecka na szczepienie jest jednak duży kłopot.
  • Porozmawialiśmy z matkami, które próbując znaleźć termin na szczepienie dla swojego dziecka, obdzwoniły wszystkie punkty w Warszawie, a także w innych województwach.
  • Co na to Ministerstwo Zdrowia?
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

"Od 22 września 2025 r. dostępna jest nowa szczepionka przeciw COVID-19, zapewniająca skuteczną ochronę przed ciężkim zachorowaniem. Warto zadbać o odporność dzieci na nowy wariant powodującego chorobę koronawirusa", informuje na swoim portalu Ministerstwo Zdrowia, opisując zalecane dawki szczepionek w zależności od wieku dziecka. Czytamy, że "zaszczepienie dziecka przeciwko COVID-19 jest prostym i bezpłatnym procesem" i że "wystarczy zarejestrować się na dogodny termin i wybrać punkt szczepień". I tu zaczynają się schody.

Choć szczepienia w teorii są możliwe od 22 września, a zapisy uruchomiono tydzień wcześniej, nie jest łatwo o termin. W wielu miejscowościach rodzice zderzają się ze ścianą.

Za mało punktów i szczepionek

- Na stronie Ministerstwa Zdrowia widnieje informacja, że na szczepienia można zapisywać się przez aplikację IKP, jeśli ma się skierowanie. Wszystkie dzieci mają takie skierowanie z automatu, więc stwierdziłam, że skorzystam z takiej możliwości - mówi w rozmowie z tvm24.pl Joanna Puławska z Warszawy, mama 14-letniego dziecka. Żeby znaleźć placówkę, skorzystała z mapy punktów szczepień dzieci, dostępnej na strony pacjent.gov.pl.

- Dowiedziałam się, że w aptece nie uda się tego zrobić. Co prawda, szczepionki są refundowane, ale nie jest refundowany ich dowóz. Farmaceuci muszą po te szczepionki osobiście pojechać do stacji, a to wymaga zakupienia przez nich specjalnych lodówek. Muszą więc zainwestować około czterech tysiące złotych w taką lodówkę, więc część aptek w ogóle nie zdecydowała się na taki krok - relacjonuje pani Joanna.  Kobieta kontaktowała się z wieloma punktami w całej Warszawie. - Niestety w żadnej nie udało się zapisać dziecka. Informowano mnie, że nie mają szczepionek i nie wiedzą, kiedy w ogóle będą mieli. W jednej z przychodni powiedziano, że mają dwadzieścia sztuk, ale jest już komplet zapisanych pacjentów. Większość zakładów w ogóle nie jest zainteresowana takim świadczeniem - mówi. 

Sprawdziliśmy: dzisiaj na mapie na stronach Ministerstwa Zdrowia figurowało 6 placówek w Warszawie, które odebrały szczepionki dla dzieci. - Trudno się zapisać bo jest mało punktów i mało szczepionek. My dostaliśmy 20 szczepionek i już mamy listę zapełnioną - usłyszeliśmy w jednej z nich, w Centrum Medycznym Willet Med.

Wszystkie 6 placówek, które w Warszawie mają szczepić dzieci, obdzwoniła pani Małgorzata. W jednej z nich na infolinii usłyszała automatyczny komunikat, że ten punkt nie prowadzi szczepień przeciwko koronawirusowi. W innym miejscu pani Małgorzacie powiedziano, że placówka zamówiła jedynie 10 szczepionek, których jeszcze nie ma na stanie. Inne przychodnie albo mówiły, że nie mają szczepionek albo że mają długą listę chętnych i może w przyszłym tygodniu uruchomią zapisy na kolejne terminy.

Na Internetowym Koncie Pacjenta też pani Małgorzata długo nie mogła znaleźć ani jednego terminu. Obdzwoniła wszystkie inne punkty z województwa mazowieckiego, a w następnej kolejności szukała możliwości zaszczepienia 15-letniego syna w woj. łódzkim, świętokrzyskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. W końcu w czwartek, kiedy kolejny raz odświeżyła IKP, pojawił się jeden termin - ktoś musiał zrezygnować. Od razu zapisała syna, bo - jak podkreśla - przez jego szkołę przetacza się teraz fala infekcji.

W Warszawie trudno, w Ropczycach nie ma chętnych

- O szczepienia dla dzieci w ogóle nie zadbano, wychodząc pewnie z założenia, że rodzice i tak w ogóle nie będą zainteresowani - stwierdza pani Joanna.

Na problem z zapisaniem dziecka na szczepienie napotkała też pani Anna (imię zmienione na jej prośbę). Jest matką 7-latka. Kłopot ze znalezieniem terminu miała już w zeszłym roku. Dwa lata temu bez problemu zaszczepiła dziecko w prywatnej przychodni, która zajmuje się też medycyną podróży.

- W 2024 roku, kiedy szukałam terminów przez Internetowe Konto Pacjenta, w całym Krakowie nic się nie pojawiało. Moja koleżanka dzwoniła do różnych punktów, które wcześniej szczepiły dzieci. W jednym z nich była możliwość zapisania pacjentów po 12. roku życia, z młodszymi był jednak problem. Ostatecznie koleżance udało się namówić jedną z przychodni przyszpitalnych na zamówienie szczepionek. Zgodzili się zaszczepić dzieci, jeśli zorganizujemy grupę 10 osób, żeby szczepionki się nie zmarnowały. Udało się zebrać grupę i zaszczepić dzieci w dwóch rzutach. Mój syn akurat wtedy się rozchorował, więc nie skorzystał z tej możliwości. Udało mi się go później zaszczepić w Katowicach - opowiada pani Anna w rozmowie z tvn24.pl.

W tym roku również napotkała na problemy z zapisaniem dziecka na szczepienie. Najpierw bezskutecznie szukała terminów przez IKP. Potem zaczęła obdzwaniać punkty szczepień wymienione na stronie internetowej resortu zdrowia jako te, w których można zaszczepić dzieci. W jednym z nich usłyszała, że w ogóle nie szczepią dzieci i nie wie, skąd ich przychodnia wzięła się na tej liście. W innym powiedziano jej, że owszem, będą szczepić, ale nie wiadomo, kiedy.

- Z dostępnych rządowych danych wynika, że jesteśmy już na szczycie fali zachorowań albo tuż przed nim. Dlatego zależało mi, żeby zaszczepić syna jak najszybciej. Próbowałam go zapisać, jak tylko ruszyła rejestracja. Najpierw znalazłam termin w Kielcach, ale potem udało mi się znaleźć przychodnię, która szczepi dzieci przed 12. rokiem życia, godzinę drogi od Krakowa. Udało mi się zaszczepić syna już 23 września - mówi pani Anna.

O ile z Warszawy i innych większych miast napływa wiele sygnałów, że chętnych na zaszczepienie dzieci nie brakuje, w innych regionach może to wyglądać inaczej. - Akurat dostaliśmy szczepionki - 9-10 sztuk - ale na razie nikt nie jest zainteresowany. W zależności od tego, ilu będzie zainteresowanych, będziemy zamawiać więcej - usłyszeliśmy w Przychodni Lekarza Rodzinnego (PIOMAR Siewierskiego) w Ropczycach. Dziesięć szczepionek zamówiła też Przychodnia Dimedic w Łódzi (również figurująca na liście portalu MZ). - Zainteresowanie na ten moment jest małe. Szczepienia dla dzieci uruchamiamy od 1 października i wtedy będziemy kontaktować się z pacjentami - usłyszeliśmy w rejestracji.

"System działa poprawnie"

Jak zaistniałe problemy komentuje Ministerstwo Zdrowia? "Wydania szczepionki z Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych odbywają się na bieżąco zgodnie z zamówieniami złożonymi do RARS", poinformowało biuro komunikacji resortu zdrowia w odpowiedzi na nasze pytania. Jak wyjaśniono, dostępność terminów jest zależna m.in. od zainteresowania pacjentów szczepieniem, które zawsze jest największe na początku realizacji świadczenia.

"System rejestracji na szczepienia działa poprawnie", twierdzi biuro komunikacji Ministerstwa Zdrowia i zwraca uwagę na to, że zgłaszanie wolnych terminów przez punkty szczepień nie jest obowiązkowe. "Niektóre placówki chcą szczepić wyłącznie pacjentów, którzy zgłoszą się do nich bezpośrednio lub też mają własny system rejestracji, z którego wolą korzystać" - czytamy w przesłanej odpowiedzi. Biuro komunikacji MZ dodaje, że możliwa jest także sytuacja, w której dany punkt szczepień nie zgłosił wolnych terminów, ponieważ nie otrzymał jeszcze szczepionek.

"Rodzice mają możliwość zapisania dziecka: bezpośrednio w przychodni, przez Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Oba sposoby zapisów są od siebie niezależne", informuje rzecznik.

- Jestem biologiem, więc ten temat jest dla mnie bliski. Szczepienia po prostu mają sens. Publicznie ogłasza się program darmowych szczepień, a w praktyce on prawie nie istnieje. Jest to żenujące. Tym bardziej, że na szczepienie chciałam zapisać dziecko, czyli osobę z grupy, która może być najbardziej narażona - konkluduje pani Joanna.

- Rozumiem, że nie każdy chce szczepić siebie czy dziecko. Ale nie może być tak, że ktoś, kto chce, zwyczajnie nie może - mówi pani Małgorzata.

Czytaj także: