Luka w budżecie NFZ narasta. Ministra: "Na pewno nie będzie dobrze dla pacjenta"

Szpital (zdjęcie ilustracyjne)
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda o problemach z finansowaniem ochrony zdrowia
Ministra zdrowia odniosła się do kwestii trudnej sytuacji finansowej w ochronie zdrowia. - Trzeba będzie poobniżać pewnie ryczałty, trzeba będzie limitować świadczenia. Nie wiem, co będzie, ale na pewno nie będzie dobrze dla pacjenta - mówiła wczoraj w Sejmie. Jak zaznaczyła Jolanta Sobierańska-Grenda, nikt nie chce, by taki scenariusz stał się rzeczywistością. Odwrócenie go może być jednak trudne i na pewno będzie wymagało odważnych decyzji.
Kluczowe fakty:
  • Eksperci ostrzegają, że wydatki w ochronie zdrowia rosną dwukrotnie szybciej niż nakłady na publiczny system. W 2028 roku luka może osiągnąć nawet 90 mld zł. Obawiają się, że trudno będzie znaleźć w budżecie państwa środki na jej pokrycie.
  • Powodem są przede wszystkim gwałtownie rosnące koszty usług medycznych oraz skutki ustawy o minimalnych wynagrodzeniach, które w kolejnych latach kumulują się i znacząco obciążają budżet.
  • Minister zdrowia zapowiada konieczność zmian w organizacji szpitali, ponownego przeliczenia wycen świadczeń i konsolidacji placówek, a także dalszych rozmów o ustawie podwyżkowej.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

Problemowi finansowania ochrony zdrowia w przeważającej części poświęcone było wczorajsze spotkanie eksperckie "Zdrowie w centrum - polityka publiczna w działaniu", zorganizowane przez wicemarszałek Sejmu Monikę Wielichowską wspólnie z Instytutem Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej.

W 2028 roku zabraknie 90 miliardów

O tym, że luka finansowa w ochronie zdrowia będzie poważnym problemem, eksperci zarządzania w tym sektorze mówili już od dawna, m.in. w poświęconym temu problemowi ubiegłorocznym raporcie Federacji Przedsiębiorców Polskich. Z jak poważną sytuacją mierzymy się już teraz i jakie są prognozy na przyszłość? Wczoraj w Sejmie wypowiadał się na ten temat Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP, współautor wspomnianej analizy.

- Tempo narastania luki finansowej najlepiej może nam zobrazować to, jak rośnie wielkość wymaganej dotacji budżetowej do tego, żeby domknął się budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. Przez bardzo długi czas wystarczała dotacja, która wynosiła między dwoma a pięcioma miliardami złotych rocznie. Ta sytuacja zmieniła się od roku 2024, kiedy wyczerpała się możliwość korzystania ze środków Funduszu Zapasowego NFZ-u. Jeszcze w roku 2024 roku było to kilkanaście miliardów. W tym roku to jest jakieś 34-35 miliardów, ale w kolejnym to będzie już 55 miliardów. Jesteśmy na trajektorii prowadzącej nas do osiągnięcia skali nierównowagi finansowej na poziomie 90 miliardów złotych w 2028 roku - prognozował.

Jak dodał główny ekonomista FPP, tak wielką lukę będzie bardzo trudno załatać pieniędzmi z budżetu państwa. Skąd bierze się taka dziura w finansowaniu? - W ramach publicznego systemu ochrony zdrowia mamy do czynienia z występującym na istotną skalę zjawiskiem inflacji kosztów medycznych. W latach 2016-2024 poziom cen w gospodarce wzrósł o 52 procent, podczas gdy poziom kosztów usług medycznych finansowanych w ramach NFZ wzrósł o 137 procent - powiedział.

Jak dodał Kozłowski, szukając przyczyn takiej dynamiki kosztów nie można pominąć skutków finansowych działającej od 2022 roku ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. - W skali pojedynczego roku to są skutki finansowe rzędu od 15 do 18 miliardów złotych, ale to nie jest tak, że po upływie 12 miesięcy te skutki finansowe znikają. Nie, one nawarstwiają się. W każdym kolejnym roku dochodzi kolejna ich warstwa, przez co w roku bieżącym osiągają już ponad 58 miliardów złotych, a w przyszłym to będzie mniej więcej 71 miliardów złotych - wyliczał Kozłowski.

Co ciekawe, jeśli od rocznych, systematycznie przecież rosnących nakładów na ochronę zdrowia odejmie się koszty, będące skutkami "ustawy podwyżkowej", to okaże się, że realne wydatki na zdrowie wzrosły w latach 2023-2024 zaledwie o nieco ponad 6 procent.

Klatka kluczowa-54165
Wiceprezes NFZ Jakub Szulc o luce w finansowaniu ochrony zdrowia

O problemach z nakładami na ochronę zdrowia mówił też wiceprezes NFZ Jakub Szulc. - Weźmy koszt "ustawy podwyżkowej" w 2025 roku, czyli 58 miliardów złotych, dodajmy do tego skutki ustawy z 2022 roku, przesuwającej część zadań z budżetu państwa do NFZ - 12 miliardów złotych. Mamy 70 miliardów złotych. Zestawmy to z wynikającym z ustawy nakładowej zwiększeniem finansowania - 32 miliardy złotych. Wyjdzie 38 miliardów luki finansowej "na dzień dobry". Jeżeli my o tym nie będziemy mówili, jeżeli tego nie będziemy pokazywali, to faktycznie nasz los nie przedstawia się w różowych barwach. Póki co różnymi metodami, czy to za sprawą aktywności pani minister, obecnej i poprzedniej, i "wydębiania" przez nie dodatkowych środków na finansowanie zadań z NFZ, czy przez konsumowanie zapasów utworzonych w okresie covidowym, to się udawało jakoś spinać. Tylko te zapasy się tak naprawdę już wyczerpały i jesteśmy w sytuacji znaku zapytania w związku z tym, co w przyszłości - mówił Szulc.

"Puste szpitale z dobrze opłacanym personelem"

Już teraz wiadomo, że w przyszłorocznym budżecie NFZ zabraknąć może około 23 miliardów złotych - tyle wynosi różnica między planowanymi wpływami i spodziewanymi wydatkami. Co, jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania tego problemu?

- Ludzie pytają, co będzie, jeżeli nie będzie tych dodatkowych środków w przyszłym roku w NFZ-ie. No co będzie? Będzie trzeba poobniżać pewnie ryczałty, będzie trzeba limitować świadczenia. Nie wiem, co będzie, natomiast na pewno nie będzie dobrze dla pacjenta. W związku z tym będziemy mieli puste szpitale z dobrze wynagradzanym personelem, a nie będzie za co leczyć pacjentów. Myślę, że nikomu na tym nie zależy [aby ziścił się taki scenariusz - red.] - mówiła minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda.

Jakie rozwiązania widzi szefowa resortu zdrowia? Odpowiedzi zawarła w prezentowanych kilka miesięcy temu priorytetach, a więc między innymi cyfryzacji systemu ochrony zdrowia, ale i w działaniach reformatorskich. Te mają dotyczyć chociażby ponownego przeliczenia wycen procedur, ale przede wszystkim - organizacji opieki nad chorymi, zwłaszcza w szpitalach. Między innymi poprzez restrukturyzację i konsolidację placówek.

- Dziś dopasowujemy finansowanie NFZ-u do liczby podmiotów leczniczych na rynku. W przestrzeni medialnej mówi się o upadających szpitalach, o tym, że są zobowiązania, że nie ma na płatności, ale nie mówi się absolutnie o tym, ile my potrzebujemy świadczeń i jakiego rodzaju. Nie dostosowujemy tego do mapy potrzeb zdrowotnych, bo to są już tematy trudniejsze. Łatwiej jest nam otworzyć nową inwestycję w szpitalu, kupić sprzęt. Ja to rozumiem, bo naprawdę pracuję w tym długo, ale to jest przewrócenie całej filozofii funkcjonowania [systemu - red.] - oceniła Sobierańska-Grenda.

- Chciałabym móc pójść do ministra finansów i powiedzieć mu, że pieniądze, które zwiększamy na ochronę zdrowia są faktycznie dedykowane na leczenie pacjenta. Oczywiście wiem, że sfera podwyżkowa budzi emocje, ale liczby są nieubłagane. Dzisiaj mamy naprawdę godne płace w systemie ochrony zdrowia i niewygodną sytuację, jeżeli chodzi o ustawodawstwo oraz próbę rozwiązania tego problemu - skwitowała.

Czytaj także: