Czy suszarki do rąk to siedliska bakterii? Powrót viralowego eksperymentu

shutterstock_1673018926
Jak myć ręce? Film instruktażowy Światowej Organizacji Zdrowia
Źródło: WHO
Wystarczył prosty eksperyment w toalecie publicznej, by w portalach społecznościowych wywołać szeroką dyskusję o higienie rąk. Nagranie pokazujące, co wydostaje się ze strumienia powietrza suszarek w miejscach publicznych, obejrzało ponad 28 milionów osób. Teraz jego autorka, mikrobiolożka i popularyzatorka nauki Ruth MacLaren, wraca z nową wersją testu - bardziej rozbudowaną i ponownie mocno komentowaną przez internautów.
Kluczowe fakty:
  • Autorka viralowego eksperymentu sprzed roku postanowiła przeprowadzić nowy, bardziej rozbudowany test na jakość powietrza z suszarek do rąk.
  • Wyniki nowego eksperymentu mogłyby sugerować, że suszarki produkują jeszcze więcej bakterii. Czy to prawda? I czy na ręcznikach papierowych jest mniej zarazków?
  • Czy wyniki testu Ruth MacLaren mają potwierdzenie w badaniach naukowych?
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

W 2024 roku Ruth MacLaren, mikrobiolożka i popularyzatorka nauki, przeprowadziła prosty, ale sugestywny eksperyment, który opisała w swoich mediach społecznościowych, gdzie regularnie publikuje krótkie materiały edukacyjne dotyczące mikrobiologii, jakości powietrza, higieny i praktycznych aspektów pracy z drobnoustrojami.  

Co "żyje" w suszarkach do rąk?

Korzystając ze sterylnych płytek agarowych, sprawdziła, jakie mikroorganizmy osiadają na powierzchni szalki wystawionej na strumień powietrza z suszarki w toalecie publicznej. Każdą płytkę otwierała jedynie na kilka sekund, trzymając ją tuż przy wlocie działającego urządzenia. Po kilkudniowej inkubacji, na powierzchni pożywki pojawiły się liczne kolonie bakterii.

W nagraniu MacLaren tłumaczyła, że dominowały m.in. bakterie z rodzajów Micrococcus, Staphylococcus i Bacillus. I choć nie stanowią one zwykle zagrożenia dla zdrowia, jednak ich liczba po tak krótkim kontakcie z powietrzem wydobywanym z urządzenia była zaskakująca. Mikrobiolożka podkreślała, że nie chciałaby, aby podobne ilości mikroorganizmów trafiały na świeżo umyte dłonie.

Ten prosty eksperyment idealnie pokazał coś, czego nie widzimy na co dzień - ruch drobnoustrojów w powietrzu toalety. Dzięki temu nagranie szybko stało się jednym z najczęściej komentowanych materiałów dotyczących higieny w miejscach publicznych.

Nowa odsłona eksperymentu: więcej próbek, więcej danych

W listopadzie 2025 r. MacLaren postanowiła powtórzyć eksperyment, ponownie używając płytek agarowych. Tym razem rozszerzyła test, przygotowując cztery oddzielne próby. Jedną płytkę przyłożyła do wlotu działającej suszarki, drugą wystawiła na powietrze w pomieszczeniu, kolejną odcisnęła palcami przed umyciem rąk, a ostatnią - po umyciu i wysuszeniu dłoni suszarką. Po opisaniu płytek pozostawiła je na kilka dni, aby umożliwić rozwój kolonii i porównać ich liczebność oraz wygląd.

Obraz po inkubacji był bardzo czytelny. Płytka umieszczona przy wlocie suszarki pokryła się licznymi koloniami, znacznie liczniejszymi niż ta wystawiona na powietrze toalety. Może to oznaczać, że wnętrze urządzenia i zakurzone wloty powietrza stanowią miejsce gromadzenia się drobnoustrojów.

Duże zainteresowanie wzbudziła jednak płytka z odciskiem palców po użyciu suszarki - kolonii było na niej więcej niż przed umyciem rąk. MacLaren zwracała uwagę, że taki wynik może sugerować, jakby suszarka "dodawała" bakterii, ale jej zdaniem to niekoniecznie oznacza realne pogorszenie czystości skóry. Wskazywała natomiast, że suszarki mogą przenosić mikroorganizmy osadzone wewnątrz urządzenia i w otworach wentylacyjnych.

Duża aktywność obserwatorów sprawiła, że w komentarzach zaczęły pojawiać się prośby o sprawdzenie w ten sam sposób ręczników papierowych. MacLaren odpowiedziała na nie i przeprowadziła taki test. Jak relacjonowała na swoim profilu, płytka dotknięta papierem z tej samej toalety wykazała znacznie mniej kolonii bakterii niż ta potraktowana strumieniem suszarki - mimo że papier znajdował się tuż nad muszlą klozetową. Internauci szybko zaczęli porównywać wyniki, a temat ponownie stał się gorącym punktem dyskusji o higienie.

Choć eksperyment nie ma charakteru badania naukowego, dobrze pokazuje zjawiska znane z literatury mikrobiologicznej. W toaletach publicznych powietrze znajduje się w ciągłym ruchu. Wpływ mają na to wentylacja, uchylane drzwi, przemieszczanie się osób oraz aerozol unoszący się po spłukaniu wody. W takich warunkach drobne cząstki mogą pozostawać w powietrzu przez dłuższy czas, a suszarka - działająca jak turbina - zasysa je i kieruje w stronę dłoni użytkownika.

Suszarki nie tworzą bakterii, ale mogą je przenosić

Wnioski z eksperymentów MacLaren pokrywają się z wynikami badań opublikowanych w "Applied and Environmental Microbiology". W jednym z kluczowych testów naukowcy wystawili sterylne płytki na działanie strumienia suszarki i porównali je z płytkami pozostawionymi w tym samym pomieszczeniu, ale bez ekspozycji na urządzenie. Okazało się, że powierzchnie "podmuchowe" miały od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu razy więcej kolonii bakterii.

Badacze zauważyli również, że w powietrzu wyrzucanym przez suszarki znajdowały się bakterie typowe dla toalet publicznych, w tym formy przetrwalnikowe, które łatwiej unoszą się w strumieniach powietrza. Jednocześnie podkreślali, że same suszarki nie są źródłem drobnoustrojów - po prostu przemieszczają to, co znajduje się w otoczeniu, działając jak małe pompy powietrzne.

W licznych analizach ręczniki papierowe wypadają korzystniej, przede wszystkim dlatego, że osuszają skórę szybciej i usuwają część mikroorganizmów mechanicznie. WHO (World Health Organization) i CDC (Centers for Disease Control and Prevention) przypominają jednak, że kluczowy jest nie wybór metody osuszania, a prawidłowa technika mycia - przez co najmniej 20-30 sekund.

Miliardy mikroorganizmów na dłoniach to norma

Na naszych dłoniach naturalnie żyją miliony mikroorganizmów tworzących mikrobiotę skóry. Ich obecność jest normalna i korzystna. Celem mycia rąk nie jest usunięcie całej mikroflory, a pozbycie się mikroorganizmów, które trafiają na skórę z otoczenia - z poręczy, dotykowych ekranów, klamek czy banknotów. Po umyciu kluczowe jest dokładne osuszenie dłoni, bo wilgotna skóra przenosi drobnoustroje znacznie łatwiej niż sucha.

Eksperymenty MacLaren mają przede wszystkim charakter edukacyjny i nie dowodzą, że suszarki stanowią zagrożenie dla zdrowia. Zwracają jednak uwagę na kluczowy fakt: każde urządzenie działające w przestrzeni publicznej funkcjonuje w takim środowisku, jakie je otacza. Jeśli w powietrzu unoszą się drobne cząstki, włókna czy mikroorganizmy, suszarka po prostu wprawia je w ruch i kieruje w stronę dłoni użytkownika. Dlatego podstawą higieny pozostają nie tyle same urządzenia, ile nasze codzienne nawyki - dokładne mycie rąk, staranne ich suszenie oraz unikanie dotykania twarzy bezpośrednio po wyjściu z toalety.

Czytaj także: