Nie ma szans, żeby samorządy w ciągu kilku tygodni mogły sprzedawać węgiel - w taki sposób prezydent Wałbrzycha skomentował pomysł wicepremiera Sasina, że powinny one włączyć się w dystrybucję surowca. - Przygotowania - jeśli już ten pomysł miałby być realizowany - trzeba było rozpocząć wiele miesięcy temu - komentuje prezydent Roman Szełemej. Jego zdaniem, państwo po raz kolejny - jak to miało miejsce w przypadku pandemii COVID-19 - próbuje zrzucić odpowiedzialność za palące problemy na samorządowców. Podobnie na sprawę patrzą włodarze Łodzi czy Sopotu.
Prezydent Wałbrzycha bardzo krytycznie odniósł się do pomysłu wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który zaapelował do samorządów o "zaangażowanie się w dystrybucję węgla". Prezydent Szełemej podkreślił, że problem braku surowca jest bardzo poważny i - jak każdemu samorządowcowi - zależy mu na rozwiązaniu pilnych problemów mieszkańców. Zwrócił jednak uwagę, że samorządy nie są przygotowane do zadania, które próbuje im zlecić władza centralna.
- To dowód na dysfunkcyjność państwa. W sytuacji, w której się znaleźliśmy, powinny działać instytucje państwowe i mechanizmy rynkowe. To nie jest nasze zadanie - mówi Szełemej.
Czytaj też: "To nie jest problemem dzisiaj, że nie ma chętnych do sprzedaży węgla. Problemem jest to, że jego nie ma"
Na pytanie naszego reportera, jak w praktyce mogłoby wyglądać skupowanie przez samorząd węgla i jego dystrybucja, odpowiada, że miasto nie posiada spółek, które mogłyby się zająć tym zadaniem:
- Mamy spółki miejskie, które obecnie są zaangażowane w przygotowanie do zimy - do odśnieżania, do zabezpieczenia wielu różnych rzeczy. Nie wyobrażam sobie, żeby w ciągu kilku tygodni można było to jakoś logistycznie przeorganizować - powiedział prezydent Wałbrzycha.
Jego zdaniem, rząd w obliczu kryzysu ponownie liczy na "kreatywność samorządowców":
- Robią podobnie, jak to było w przypadku pandemii czy szczepień. W tym wypadku (dystrybucji węgla - red.) nie mamy jednak do tego ustawowej legitymacji. Wchodzą tu w grę kwestie związane między innymi z konsekwencjami skarbowymi - podkreśla samorządowiec.
Brak zrozumienia i zaporowe ceny
Prezydent miasta przekazuje, że w piśmie, które trafiło do wałbrzyskiego magistratu, przedstawiciele rządu wskazują, że samorządowcy powinni sprzedawać mieszkańcom węgiel w cenie 2100 złotych plus VAT.
- W praktyce daje to z grubsza około trzech tysięcy za tonę. Nie wiem, skąd te wyliczenia, skąd taka cena. To przynajmniej dwa razy więcej, niż deklaracja, że ten węgiel będzie dostarczany. (...) - podkreśla prezydent Roman Szełemej.
Jego zdaniem, to działanie celowe, żeby - jak mówi prezydent Wałbrzycha - na samorządowców "spadła krytyka, że coś nie działa".
Prezydent Szełemej dodaje przy tym, że wątpliwości i niezrozumienie są tu równie wyraźne, co w przypadku ceny energii elektrycznej.
- Nie wiemy, skąd taka cena węgla, nie wiemy też, dlaczego teraz mamy płacić pięć czy dziesięć razy więcej za megawatogodzinę. Nie widzimy żadnego powodu, dlaczego my, samorządowcy i na końcu mieszkańcy mamy finansować spółki Skarbu Państwa - komentuje samorządowiec.
Zobacz też: Samorządowa mapa podwyżek za prąd
Co jest możliwe, a co nie
Prezydent Wałbrzycha stwierdził, że jeżeli jednak samorządowcy mieliby sprzedawać węgiel, trzeba by było w pierwszej kolejności "przeprowadzić negocjacje, na jakich warunkach cenowych i podatkowych samorządy miałyby się włączyć w akcję".
- Zaznaczam, że w ogóle takich pomysłów nie powinno być. Jeżeli jednak miałby się z jakiś powodów pojawić, przygotowania powinny rozpocząć się już wiele miesięcy temu. Sprawa nie jest ani prosta, ani lekkiej natury - przekonuje prezydent Wałbrzycha.
- A jaka jest szansa, że będziecie sprzedawać węgiel w ciągu dwóch, trzech tygodni? - dopytuje nasz reporter Tomasz Kanik.
- Myślę, że to jest zupełnie niemożliwe - kończy samorządowiec.
"Słynne, wspaniałe rozwiązania"
Pomysł Jacka Sasina krytykują też włodarze innych miast. Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi, ironizuje, mówiąc, że "Jacek Sasin słynie ze swoich wspaniałych rozwiązań":
- Pytanie, skąd mamy ten węgiel kupować, bo jeszcze niedawno go nie było - podkreśla Moskwa-Wodnicka.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Problemów z węglem ciąg dalszy. Jacek Sasin chce wsparcia samorządów
Z kolei prezydent Sopotu Jacek Karnowski mówił przed kamerą TVN24, że pomysł Jacka Sasina traktuje jak "czarny humor".
- Coś pan prezes powiedział, bo się na niczym nie zna, coś pan Sasin podkreślił i podrzucił. My się wprawdzie żadnej pracy nie boimy, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli nagle kupować taczki, wózki, łopaty i rozwozić węgiel - stwierdził Karnowski.
Dodał, że "oczywiście można to zrobić dla kilkunastu osób, ale nie dla kilku tysięcy".
Apel wicepremiera
Wicepremier i minister aktywów państwowych stwierdził w poniedziałek, że wysoka cena węgla wynika z faktu, iż na surowiec nakładane są marże przez "pośredników i składy węglowe". Rozwiązaniem tego problemu, jak mówił Jacek Sasin, może być zaangażowanie samorządowców.
- Zwróciliśmy się do samorządów z prośbą, aby zaangażowały się w dystrybucję węgla, mając spółki komunalne, różnego rodzaju przedsiębiorstwa. Dzięki temu mają możliwość kupować węgiel bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem - zaznaczył.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24