Armatorzy rybołówstwa kontynuują akcję protestacyjną. W ten weekend po raz kolejny utrudniali przejazd przez Władysławowo. Po raz pierwszy towarzyszyli im rolnicy z Agrounii, przetwórcy i przedsiębiorcy. Protest już się zakończył.
O godz. 9 we Władysławowie na ulicy Starowiejskiej rozpoczął się protest armatorów rybołówstwa. Manifestujący zgromadzili się na przejściu dla pieszych i zajmują całą szerokość jezdni. Co kilka minut przepuszczali samochody. Tak miało być do godz. 16, ale protest zakończył się około 14.
Protestujący ustawili głośniki, banery, scenę, na której przemawiali przedstawiciele Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa oraz Agrounii, która po raz pierwszy ich wsparła. Mimo deszczowej pogody zgromadziło się kilkadziesiąt osób.
Wspólna sprawa
- Mamy wspólny problem, bo my nie możemy uprawiać swoich pól, a oni łowić. To pierwszy strajk solidarnościowy, ale takich akcji będzie więcej – zapowiadał Michał Kołodziejczak, prezes Agrounii.
Jak podkreślają protestujący, zaostrzają protesty w związku z brakiem reakcji ze strony rządu. Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa już wcześniej informował w komunikacie, że "w związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych".
"Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony" - podkreślono.
Resort: pomoc wstrzymana przez pandemię
W połowie stycznia ub. r. ministerstwo podpisało ze sztabem kryzysowym armatorów rybołówstwa rekreacyjnego porozumienie, które - jak informował resort - kończyło protest i zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku.
W maju ub.r. resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej poinformował, że ze względu na pandemię i związane z nią duże wydatki na razie nie ma możliwości zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze.
Armatorzy twierdzą, że odbudowanie ich firm jest niemożliwe, a rząd nie robi nic żeby rozwiązać ich sytuację. Sztab kryzysowy reprezentuje ponad 100 armatorów, którzy zatrudniają po dwóch, trzech pracowników i organizowali wyprawy dla wędkarzy zajmujących się rekreacyjnie rybołówstwem morskim.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24