Dom płonął, mężczyzna był uwięziony na poddaszu. Komendant policji ruszył na pomoc

Pożar w miejscowości Trutnowy
Pożar domu wielorodzinnego w miejscowości Trutnowy
Źródło: OSP Cedry Wielkie, KP PSP Pruszcz Gdański

56-letni mężczyzna ze względu na swoją niepełnosprawność nie był w stanie wyjść z płonącego mieszkania. Na pomoc ruszył komendant policji w Cedrach Wielkich (Pomorskie), który przyjechał na miejsce pożaru jeszcze przed strażą pożarną. Razem z innym mężczyzną wynieśli 56-latka.

Pożar wybuchł w czwartek w domu wielorodzinnym w miejscowości Trutnowy (Pomorskie). Policja zgłoszenie dostała po godzinie 12.30. - Natychmiast na miejsce pojechał kom. Marek Silarski, komendant Komisariatu Policji z Cedr Wielkich. Był pierwszy przy płonącym domu wielorodzinnym, jeszcze przed strażą pożarną - relacjonował sierż. szt. Karol Kościuk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Pożar w miejscowości Trutnowy
Pożar w miejscowości Trutnowy
Źródło: OSP Cedry Wielkie, KP PSP Pruszcz Gdański

Większość osób zdążyła się ewakuować. Policjant zapytał stojące przed domem osoby, czy na pewno wszyscy zdążyli wyjść. - Mundurowy usłyszał, że w środku jest mężczyzna uwięziony na poddaszu, bo ma problemy z poruszaniem i sam nie jest w stanie wyjść. Marek Silarski wraz ze świadkiem zdarzenia wbiegł do płonącego domu. Po chwili z poddasza znieśli 56-latka - dodał Kościuk.

W pożarze nikt nie został ranny. Okoliczności pożaru wyjaśnia obecnie policja.

kom. Marek Silarski, komendant Komisariatu Policji z Ceder Wielkich, ruszył na pomoc uwięzionemu w płonącym domu mężczyźnie
kom. Marek Silarski, komendant Komisariatu Policji z Ceder Wielkich, ruszył na pomoc uwięzionemu w płonącym domu mężczyźnie

Strażacy nie mogli wyjechać szybciej do pożaru

Jak informuje na swoim profilu w mediach społecznościowych Ochotnicza Straż Pożarna w Cedrach Wielkich, ich jednostka została zadysponowana do pożaru dopiero po kilkunastu minutach od zdarzenia. Wezwano ich, ponieważ Państwowa Straż Pożarna, która była już na miejscu nie dostała wsparcia - wóz OSP Koszwały typu GCBA nie mógł wyjechać.

"Okazało się, że wóz uległ awarii, z kolei jednostka z Suchego Dębu nie wyjechała, ze względu na brak składu. Dopiero po tej informacji zostaliśmy wezwani przez dyspozytora do akcji. Po przyjeździe naszej jednostki, wsparliśmy PSP w Pruszczu Gdańskim, później dołączyły do nas inne jednostki oraz OSP Koszwały, którym udało się wyjechać do zdarzenia, ale wozem typu GBA" - opisali tę sytuację strażacy. Jak dodali, to pierwsza ich akcja tak oddalona od ich rejonu.

"Nasza OSP działała z pomocą mniejszego pojazdu, ze względu na trwającą naprawę GBA Renault. Ubolewamy, że ze względu na przedłużającą się naprawę, nie mogliśmy być szybciej na miejscu zdarzenia i zmniejszyć skutki rozprzestrzeniającego się ognia" - podkreślili strażacy we wpisie opublikowanym w serwisie społecznościowym.

W rozmowie z TVN24 strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Cedrach Wielkich dodali, że od dwóch tygodni pozostają bez wozu gaśniczego. - Istniejące usterki były zgłaszane kilkukrotnie, jednakże interwencja w celu naprawy nie została podjęta odpowiednio wcześnie, wskutek czego wóz bojowy renault niespełna 2 tygodnie temu podczas przeglądu technicznego na stacji diagnostycznej został zakwalifikowany jako pojazd niesprawny. Tym samym został wyłączony z podziału bojowego i nie może się poruszać po drogach publicznych bez ważnego badania technicznego - wyjaśniają.

Czytaj także: