Sąd w Gdańsku odrzucił apelację adwokatów archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej w sprawie odszkodowania dla byłego ministranta, który jako dziecko był wykorzystywany seksualnie przez byłego już księdza Pawła K. To oznacza, że poszkodowany otrzyma 300 tysięcy złotych od Kościoła. Wyrok jest prawomocny.
Zadośćuczynienia w wysokości 300 tys. zł domagał się były ministrant, który miał być wielokrotnie wykorzystywany seksualnie przez sprawującego w Bydgoszczy posługę byłego już księdza Pawła K. Zdaniem poszkodowanego hierarchowie wiedzieli o skłonnościach seksualnych Pawła K., a mimo to nie odsunęli go od pracy z dziećmi i młodzieżą.
Adwokaci diecezji odwołali się od wyroku pierwszej instancji. Podnosili, że "cała instytucja nie może ponosić odpowiedzialności za czyn jednego człowieka". Według "Gazety Wyborczej", która dotarła do apelacji, próbowali oni także przerzucić winę za gwałty na powoda. "Gdyby powód nie zdecydował się na prywatny wyjazd z Pawłem K., to nie doszłoby do powstania szkody" – miał w piśmie do sądu napisać mecenas Damian Czekaj. Podważył także szkodę na zdrowiu psychicznym powoda w wyniku gwałtów popełnionych przez księdza K.
Sąd odrzucił jednak apelację, dodatkowo obciążając pozwanych zapłatą solidarnie na rzecz powoda 12 150 złotych tytułem zwrotu kosztów w postępowaniu apelacyjnym.
"Ogromna ulga i satysfakcja"
7 lutego tego roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy orzekł, że archidiecezja wrocławska i diecezja bydgoska mają solidarnie zapłacić 300 tysięcy złotych zadośćuczynienia byłemu ministrantowi poszkodowanemu przez byłego już księdza Pawła K. Powód miał otrzymać zasądzoną kwotę wraz z odsetkami od 27 października 2016 roku do dnia zapłaty. Sąd obciążył też archidiecezję i diecezję kosztami zastępstwa procesowego (34,2 tys. zł) i kosztami procesu, od których uiszczenia podwód był zwolniony (18,2 tys. zł).
Wyrok pierwszej instancji odczytał sędzia Wojciech Rybarczyk. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami - także uzasadnienie wyroku było tajne.
- Czuję ogromna ulgę i ogromną satysfakcję. Bardzo się cieszę, że mój klient po długim, męczącym postępowaniu cywilnym uzyskał satysfakcję nie tylko moralną, ale przede wszystkim satysfakcję finansową. Nie chodzi tu jednak o kwotę. Chodzi o przełamanie pewnych zasad, wprowadzenie pewnego standardu, sposobu postępowania na przyszłość - skomentował po pierwszym wyroku Janusz Mazur, pełnomocnik powoda.
Biskup przed sądem
Przed sądem zeznawał między innymi biskup bydgoski Jan Tyrawa. Tuż przed rozprawą w październiku 2019 roku reporterowi TVN24 udało się porozmawiać z biskupem. Pytany o to, czy ma sobie coś do zarzucenia, powiedział tylko, że "sprawa się toczy i prosi o uszanowanie domniemania niewinności".
- Strona przeciwna stawia bardzo poważne zarzuty, że ksiądz biskup wiedział o przeszłości księdza Pawła K., sprowadzając go do Bydgoszczy - dopytywał wtedy biskupa bydgoskiego Mariusz Sidorkiewicz.
- To to trzeba udowodnić, proszę pana - odpowiedział biskup.
Antybohater reportażu
Z kolei pełnomocnik byłego ministranta twierdził, że argumentacja kurii jest niewiarygodna. Zapewniał, że posiada dokumenty i dowody wskazujące na to, że biskup bydgoski wiedział o zarzutach, jakie prokuratura stawiała księdzu Pawłowi K. i z pełną świadomością przyjął go w Bydgoszczy. - Oczywiście nie będę w tej chwili oceniał zebranego materiału dowodowego, ale z dokumentacji, jaka znajduje się w aktach sprawy, wyciągam absolutnie odmienne wnioski - mówi Janusz Mazur, pełnomocnik byłego ministranta.
W 2005 roku ksiądz Paweł K. został zatrzymany i usłyszał zarzuty związane z posiadaniem pornografii dziecięcej, a także usiłowaniem namówienia nieletnich do seksu. Wtedy hierarchowie kościelni ani nie zawiesili księdza w posłudze kapłańskiej, ani nie podjęli decyzji, by go odsunąć od pracy z młodzieżą.
Zatrzymany w motelu z nastolatkiem
Księdza K. przeniesiono za to do Bydgoszczy i to tam spotkał ministranta, którego później miał wielokrotnie wykorzystywać seksualnie. Ministrant przekonuje, że gdyby w odpowiednim momencie hierarchowie kościelni zareagowali prawidłowo, wówczas nie stałby się ofiarą księdza pedofila.
W 2015 roku Paweł K. został skazany na 7 lat więzienia za szereg przestępstw o charakterze seksualnym, m.in. za gwałty na ministrancie. W maju 2019 roku wobec K. zakończyło się postępowanie kanoniczne. Księdza wydalono ze stanu duchownego.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24