Ogromne utrudnienia dla kierowców, którzy chcą przejechać autostradą A1 w kierunku Gdańska. Po wypadku, do którego doszło w miejscowości Rębielcz, utworzyły się kilkukilometrowe korki.
Straż zgłoszenie o wypadku otrzymała o godz. 10.13. Doszło do niego na pasie w kierunku Gdańska, około 13 km od miasta.
Kilka godzin stania
Początkowo autostrada była całkowicie zablokowana. Internauci donosili na Kontakt 24, że korek ciągnął się nawet 10 km.
Po 13.00 policja podała na antenie TVN24, że zablokowany jest jeszcze tylko jeden pas, na którym stoją uszkodzone samochody. Wkrótce i ten odblokowano - poinformował PAP.
O godzinie 15.00 jednak Marzena Szwed-Sobańska z komendy policji w Pruszczu Gdańskim powiedziała w TVN24, że jeden pas autostrady jest nadal nieprzejezdny.
Samochód wjechał w pracowników
- W wypadku poszkodowanych zostało 8 osób. Dwie odmówiły pomocy, sześć trafiło do szpitali - powiedział na antenie TVN24 Rajmund Darga ze straży pożarnej. - Dwie osoby w stanie ciężkim odwieziono do szpitala Akademii Medycznej w Gdańsku; cztery pozostałe trafiły do Tczewa i szpitala wojewódzkiego w Gdańsku - precyzował strażak.
Jak powiedział później w TVN24 Tadeusz Kąkol, rzecznik pomorskiej straży pożarnej: - Strażacy mieli na początku dużo pracy. Trzeba było gasić płonące samochody, a rannym udzielić pomocy i przekazać ich ratownikom medycznym - mówił.
Precyzował, na podstawie relacji świadków, że do wypadku doszło, gdy w samochodzie osobowym pękła opona i pojazd uderzył w zbiornik z gorącym asfaltem (od niego zapaliły się 2 samochody dostawcze), a także w pracowników, którzy prowadzili prace na jezdni.
Dwa auta spłonęły
Jak powiedziała w rozmowie z PAP Marzena Szwed-Sobańska: - Pracownicy firmy podgrzewali masę bitumiczną, potrzebną do wykonania prac, używali gazu. Po tym, jak osobowa toyota wjechała na teren prowadzonych robót, doszło do zapłonu i w ogniu stanęły dwa auta dostawcze, należące do firmy wykonującej naprawę autostrady - wyjaśniła.
Tomasz Szeliga z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Gdańsku poinformował PAP, że dwa dostawcze auta spłonęły niemal doszczętnie, a wśród osób poszkodowanych dwie zostały poparzone.
Śmigłowiec w akcji ratunkowej
Na miejscu pracowało siedem zastępów straży pożarnej. Poszkodowanych zabrały karetki pogotowia i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Policja ustala przyczyny wypadku.
Stali i płacili
Kierowcy skarżyli się też, że mimo wypadku na autostradzie pobierane były opłaty.
- Staliśmy ponad 3 godziny na autostradzie i jeszcze nadal musimy stać. Co roku jeździmy nad morze. Tym razem postanowiliśmy skorzystać z autostrady. Co prawda droga jest nieco dluższa, ale autostradą powinno się dojechać szybciej. Niestety - nie dość, że pojedziemy dłużej, to musimy za to zapłacić blisko 18 złotych - żalił się jeden z kierowców w rozmowie z tvn24.pl.
- Proszę mieć pretensję do kierowcy, który spowodował wypadek - powiedziała nam kobieta pobierająca opłaty.
Autor: ws/mz / Źródło: TVN24 Gdańsk, Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Czekała, Kontakt 24