Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oświadczył po oddaniu głosu w niedzielnych wyborach prezydenckich, że jest gotów na wszelkie przemiany i reformy. Tymczasem w południe Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że wybory są ważne, bo zagłosowało co najmniej 50 proc. uprawnionych.
Łukaszenka po oddaniu głosu wyraził przekonanie, że te wybory mogą przyczynić się do poprawy stosunków jego kraju z Zachodem tylko jeśli sam Zachód tego chce. - Wszystko, czego Zachód sobie życzył, wszystko, co Zachód chciałby widzieć przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, spełniliśmy. Dlatego jeśli Zachód chce nawiązać z nami stosunki, nikt i nic nie może w tym przeszkodzić – oznajmił.
Łukaszenka: Rosja najbliższym sojusznikiem
Zapewnił, że Białoruś nigdy nie stanie się platformą do ataku na inne państwo. Zastrzegł jednocześnie że najbliższym Białorusi krajem jest Rosja.
Łukaszenka powtórzył też, że nie omawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem kwestii umiejscowienia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej. - Naprawdę nie omawiałem tego tematu z Putinem. Przysięgam - zapewnił. - Jeśli Rosja widzi coś, czego my nie dostrzegamy, to niech nam powie. Może się w czymś mylimy.
Wyraził przy tym wątpliwość, czy Rosja jest gotowa utworzyć na Białorusi bazę, bo wiąże się to z ogromnymi kosztami.
20 lat "bez rewolucji"
Przekonywał też o swojej gotowości do zmian. Podkreślił, że przez 20 lat piastowania urzędu prezydenckiego kierował się zasadą, że "wszystko powinno być spokojnie, bez rewolucji", szczególnie w gospodarce. - Szedłem drogą ewolucji, nawet jeśli wiedziałem, że ten ewolucyjny szlak nie od razu doprowadzi do wyników, ale miałem świadomość, że nie będzie to bolesne dla narodu – oznajmił.
Zapewnił, że jest gotów na wszelkie reformy, jeśli naród tego zechce. Zaznaczył, że nie pozwoli nikomu na destabilizowanie sytuacji na Białorusi. Powiedział, że do wyborów "nie ruszano nikogo", ale po godz. 20, gdy zostaną zamknięte lokale wyborcze, trzeba przestrzegać prawa.
CKW: wybory ważne
W południe Centralna Komisja Wyborcza (CKW) poinformowała na swojej stronie internetowej, że wybory prezydenckie na Białorusi są ważne, bo wzięło w nich już udział ponad 50 proc. uprawnionych.
Frekwencja - jak podała CKW - na godz. 12 (11 czasu polskiego) wyniosła 51,20 proc.
Czterech kandydatów, jeden faworyt
W wyborach startuje czworo kandydatów, przy czym zdecydowanym faworytem jest urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, na którego według wrześniowego sondażu niezależnego ośrodka NISEPI chce głosować 45,7 proc. ankietowanych. Według sondażu oficjalnego Instytutu Informacyjno-Analitycznego prezydentowi ufa 79,5 proc. Białorusinów.
Na drugą w kolejności przedstawicielkę umiarkowanej opozycji, działaczkę kampanii „Mów Prawdę!” Taccianę Karatkiewicz wskazało 17,9 proc. ankietowanych.
Pozostali kandydaci - szef uważanej za lojalną wobec reżimu Łukaszenki Partii Liberalno-Demokratycznej Siarhiej Hajdukiewicz oraz naczelny ataman Białoruskiego Kozactwa i szef Białoruskiej Partii Patriotycznej Mikałaj Ułachowicz - uzyskali odpowiednio 11,4 proc. oraz 3,6 proc. wskazań.
Choć Karatkiewicz jest jedyną kandydatką opozycji w tych wyborach, nie poparli jej najbardziej znani liderzy białoruskiej opozycji, tacy jak szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka czy były więzień polityczny Mikoła Statkiewicz, apelujący o bojkot wyborów. Ich zdaniem udział w nich legitymizuje reżim Łukaszenki.
Rekordowa frekwencja w wyborach przedterminowych
Głosowanie trwać będzie w godzinach 8-20 czasu lokalnego (godz. 7-19 czasu polskiego). Wyniki exit-polls mają zostać podane wkrótce po zamknięciu lokali wyborczych. Przeprowadzają je trzy ośrodki: dwa białoruskie oraz instytut Eurazjatycki Barometr.
Już od wtorku trwało głosowanie przedterminowe, przedstawiane przez Centralną Komisję Wyborczą jako zgodny ze światową praktyką sposób zapewnienia wysokiej frekwencji w sytuacji, gdy prawo nie przewiduje głosowania poza miejscem zamieszkania. Niezależni obserwatorzy i obrońcy praw człowieka wskazywali na nieprawidłowości w trakcie głosowania, takie jak niezgodność wydanych kart do głosowania z liczbą podpisów wyborców potwierdzających ich otrzymanie.
Według danych CKW w głosowaniu przedterminowym frekwencja wyniosła rekordowe 36,05 proc.
Zagraniczni obserwatorzy
Wyborom przygląda się ponad 900 obserwatorów zagranicznych. Według danych CKW dwie główne grupy to: misja Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE, z jej ramienia misje wysyła Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka - ODIHR). Wśród obserwatorów są też deputowani parlamentów oraz dyplomaci.
Głosowanie obserwują także osoby skierowane do tego celu przez ugrupowania opozycyjne. Kampania "Prawo Wyboru", w skład której wchodzą m.in. Białoruska Partia Socjaldemokratyczna (Hramada), ruch "O Wolność" i "Mów Prawdę!", przygotowała około 1500 obserwatorów. Rozpoczęli oni monitoring już we wtorek, w pierwszy dzień głosowania przedterminowego.
Autor: kło,pk/tr / Źródło: PAP