Amerykański międzykontynentalny pocisk Minuteman III zdolny do przenoszenia głowic atomowych został wystrzelony na odległość 6,5 tys. kilometrów. Jak otwarcie przyznali amerykańscy wojskowi, miało to być ostrzeżenie dla "potencjalnych agresorów".
Jedną z najpotężniejszych amerykańskich rakiet odpalono w niedzielę z bazy sił powietrznych Vandenberg pod Los Angeles. - Było małe opóźnienie ze względu na problemy techniczne, ale odpaliliśmy rakietę zgodnie z harmonogramem - powiedziała Carla Pampe z Dowództwa Sił Uderzeniowych lotnictwa USA.
"Imponująca skuteczność" pocisku
Jak poinformowano, pocisk przenosił próbną głowicę, która trafiła w cel oddalony o ponad 6,5 tys. kilometrów na atolu Kwajalein na Oceanie Spokojnym. Celem testu było zebranie danych na temat celności i niezawodności pocisku, które "umożliwią poprawienie i tak już imponującej skuteczności Minuteman III".
Choć pociski tego typu są testowane dość regularnie, przedstawiciele armii USA nie ukrywali, że tym razem celem było również wysłanie ostrzeżenia potencjalnym przeciwnikom.
- To widoczny pokaz naszego bezpieczeństwa narodowego, którego celem jest uspokojenie naszych partnerów i ostrzeżenie potencjalnych agresorów - powiedział płk Craig Ramsey, dowódca jednostki, która była odpowiedzialna za przeprowadzenie testu.
Jeden z filarów sił jądrowych
Minuteman III to międzykontynentalny pocisk balistyczny o zasięgu 13 tys. kilometrów, będący jednym z fundamentów sił jądrowych USA. Może przenosić z prędkością 24 tys. km/h trzy niezależnie wycelowane głowice termojądrowe o mocy 300-475 kiloton każda, trafiające w cel w odległości nie większej niż 120 metrów.
Amerykanie posiadają ok. 450 pocisków tego typu w stałej gotowości bojowej oraz kolejnych 100 w rezerwie.
Autor: mm\mtom / Źródło: ABC News, tvn24.pl