Wpływy Rosji w Afryce stale rosną, mogą stać się dużym problemem dla Zachodu - ostrzegają eksperci

Źródło:
TVN24, Time
Członkowie Grupy Wagnera walczyli między innymi w Libii. Wideo archiwalne
Członkowie Grupy Wagnera walczyli między innymi w Libii. Wideo archiwalne TVN24
wideo 2/3
Członkowie Grupy Wagnera walczyli między innymi w Libii. Wideo archiwalne TVN24

Podczas głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą atak Rosji na Ukrainę siedemnaście afrykańskich krajów wstrzymało się od głosu lub go nie oddało, a jeden był przeciw. Wpływy Rosji w Afryce stale rosną i – jak ostrzegają eksperci – wkrótce mogą stać się prawdziwym problemem dla Zachodu.

Głosowanie nad rezolucją odbyło się 2 marca. Według dokumentu ONZ "najmocniej ubolewa nad agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę", "żąda, aby Federacja Rosyjska natychmiast zaprzestała stosowania siły wobec Ukrainy i powstrzymała się od dalszych bezprawnych gróźb lub użycia siły przeciwko jakiemukolwiek państwu członkowskiemu" oraz domaga się, "aby Federacja Rosyjska natychmiast, całkowicie i bezwarunkowo wycofała wszystkie swoje siły zbrojne z terytorium Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową".

Wśród krajów, które wstrzymały się od głosu, znalazły się Algieria, Angola, Etiopia i Republika Południowej Afryki. Między innymi Kamerun, Gwinea i Maroko nie zagłosowały, natomiast Erytrea opowiedziała się przeciwko rezolucji. Dołączyła w ten sposób do Rosji, Białorusi, Korei Północnej i Syrii.

Czytaj też: Dlaczego Afryka woli nie krytykować Putina?

Złoto i diamenty w zamian za bycie "gwarantem bezpieczeństwa"

Według najnowszych badań Instytutu Tony'ego Blaira na rzecz Zmian Globalnych Putin ożywia obecnie relacje z krajami Afryki, nawiązane w czasach sowieckich, i dąży do przejęcia kontroli nad kontynentem. Raport wskazuje, że Rosja chce w Afryce wydobywać bogactwa mineralne, których kontynent ma ogromne złoża. To m.in. boksyt, kobalt, diamenty, platyna, a przede wszystkim złoto. W zamian chce zostać "gwarantem bezpieczeństwa" dla kontynentu.

Na kontynencie afrykańskim wiele gospodarek rozwija się teraz w szybkim tempie. Przoduje Ghana, za nią Sudan Południowy, Rwanda i Etiopia. Zarazem duża część kontynentu stoi przed wyzwaniami, które przekraczają możliwości wielu rządów: ubóstwo, inflacja, głęboko zakorzenione nierówności. Próbując je rozwiązać, przywódcy afrykańscy podążają różnymi drogami, a Rosja wyłania się jako ich wszechstronny sojusznik.

Dla Putina korzystny jest jednak brak stabilności na kontynencie i konflikty między przywódcami państw afrykańskich. Wśród ich doradców zresztą coraz częściej pojawiają się ludzie z prorosyjskimi afiliacjami.

Rosyjscy najemnicy w Afryce

Od czasu inwazji na Krym w 2014 roku Rosja rozmieszcza też w Afryce oddziały najemników. To między innymi działająca w Libii, Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i Mozambiku Grupa Wagnera. W 2017 roku co najmniej pięciuset żołnierzy z tej tzw. prywatnej armii Putina zostało wysłanych do Sudanu, gdzie mieli szkolić lokalne służby i zwalczać przeciwników prezydenta Omara al-Baszira. W Libii Grupa Wagnera udzieliła wojskowego wsparcia generałowi Chalifie Haftarowi w jego dążeniu do obalenia wspieranego przez Zachód Rządu Jedności Narodowej ONZ, a w Czadzie wyszkoliła najemną grupę rebeliantów, która w zeszłym roku zabiła prezydenta Idrissa Deby'ego.

OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>  

Ta "pomoc" rosyjskich najemników ma jednak swoją cenę. Po udzieleniu poparcia al-Baszirowi w Sudanie i prezydentowi Faustinowi-Archange Touadérze w Republice Środkowoafrykańskiej licencje na wydobycie złota w tych krajach zostały przyznane przedsiębiorstwom mającym powiązania z rosyjskim oligarchą Jewgienijem Prigożynem, uznawanym za założyciela Grupy Wagnera (sam Prigożyn stale zaprzecza jakimkolwiek powiązaniom z najemnikami).

"Zachód może stracić grunt"

Rosja korzysta też z mniej drastycznych środków. W rządach afrykańskich umieszczani są prorosyjscy doradcy i stratedzy, finansowane są stosowne kanały telewizyjne, a nawet konkursy piękności. Gdy w 2018 roku na stadionie w Bangi odbywały się wybory Miss Republiki Środkowoafrykańskiej, ściany były ozdobione rosyjskimi flagami, bo to Kreml sponsorował konkurs.

"Zachód musi zwrócić na to uwagę. Chiny od dawna wyprzedzają kraje zachodnie, by stać się największym inwestorem w Afryce, podczas gdy obecność wojsk zachodnich w krajach dotkniętych konfliktami nie wystarczyła do zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa w Afryce. Region potrzebuje trwałego wsparcia militarnego i gospodarczego. Jeśli Zachód nie może tego zapewnić, straci grunt" – przestrzega na łamach magazynu "Time" Sandun Munasinghe z Instytutu Tony'ego Blaira na rzecz Zmian Globalnych, zajmujący się niepaństwowymi grupami zbrojnymi i niepokojami społecznymi.

Autorka/Autor:wini//az

Źródło: TVN24, Time