Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział wiceprezydentowi USA Mike'owi Pence'owi w Singapurze, że Rosja nie miała nic wspólnego z ingerowaniem w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku - poinformował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Podczas rozmowy na dorocznym szczycie Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) w Singapurze w zeszłym tygodniu Putin i Pence poruszyli kluczowe kwestie, które mogą zostać omówione na spotkaniu Putina i prezydenta USA Donalda Trumpa na szczycie G20 w Argentynie pod koniec listopada - powiedział rzecznik rosyjskiego prezydenta.
Wiceprezydent USA poruszył kwestię wtrącania się w wybory w Stanach Zjednoczonych, ale Putin powiedział mu, że "rosyjskie państwo nie ma nic... i nie może mieć nic wspólnego z wtrącaniem się" w jakiekolwiek procesy wyborcze - dodał Pieskow, cytowany przez agencje Interfax.
Śledztwo Muellera
W połowie lutego amerykańska wielka ława przysięgłych (ang. grand jury) postawiła w stan oskarżenia w związku z ingerencją w ostatnie wybory prezydenckie w USA 13 Rosjan i trzy rosyjskie podmioty. Oceniła, że mieszanie się w procesy polityczne w USA rozpoczęły się już w 2014 roku, a operacje oskarżonych Rosjan polegały m.in. na wspieraniu Trumpa i dezawuowaniu kandydatki demokratów Hillary Clinton.
Trump zapewnił wtedy na Twitterze, że "nie było zmowy" między osobami z jego otoczenia a przedstawicielami Kremla. Wielką ławę przysięgłych powołał specjalny prokurator Robert Mueller, który od maja 2017 roku prowadzi dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w wybory oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami władz Rosji. Do tej pory śledztwo zaowocowało trzema wyrokami skazującymi, m.in. wobec Paula Manaforta, dawnego szefa kampanii wyborczej Trumpa. Mueller wraz ze współpracownikami bada również, czy Trump już jako prezydent próbował utrudniać prowadzenie śledztwa w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory. Sam szef państwa wielokrotnie nazywał to dochodzenie "polowaniem na czarownice".
Autor: mtom / Źródło: PAP