W niedzielę rano złodzieje włamali się do paryskiego Luwru. Według francuskich mediów dostali się do muzeum przez okno balkonowe za pomocą podnośnika zamontowanego na ciężarówce - przebrani za robotników. Wiadomo, że po kradzieży grozili jeszcze strażnikom muzealnym oraz próbowali podpalić podnośnik, choć bezskutecznie. Następnie odjechali na skuterach, a cała operacja zajęła im zaledwie kilka minut. Wszystko działo się między 9:30 a 9:40. Policja nadal poszukuje czterech sprawców.
Co dokładnie skradziono z Luwru?
Włamywacze wtargnęli do muzealnej Galerii Apolla (Galerie d'Apollon). Ich celem była kolekcja składająca się z 23 przedmiotów, obejmująca klejnoty władców Francji. Ministerstwo Kultury przekazało, że skradziono osiem z nich. Wszystkie pochodzą z XIX wieku. Wśród nich są:
1. Tiara z zestawu biżuterii królowej Marii Amelii i królowej Hortensji. Maria Amelia była żoną króla Ludwika Filipa I, a Hortensja była matką Napoleona III. Tiara liczy w sumie 24 szafiry, w tym 10 bardzo małych, oraz 1083 diamenty.
2. Naszyjnik z zestawu biżuterii z szafirami królowej Marii Amelii i królowej Hortensji.
3. Kolczyki z zestawu biżuterii z szafirami królowej Marii Amelii i królowej Hortensji. Jak czytamy na stronie Luwru, pochodzenie całego zestawu - wraz z tiarą i naszyjnikiem - pozostaje tajemnicą, ponieważ ani zleceniodawca ani twórca nie są znani. Wszystkie te klejnoty są ozdobione szafirami z Cejlonu (Sri Lanka) w stanie naturalnym, czyli niepoddanymi obróbce cieplnej w celu zmiany koloru, jak to się obecnie robi w jubilerstwie.
4 i 5. Szmaragdowy naszyjnik oraz para szmaragdowych kolczyków z zestawu cesarzowej Marii Luizy. Według informacji podanych na stronie Luwru biżuteria została podarowana Marii Luizie przez Napoleona I z okazji ich ślubu w 1810 roku. Naszyjnik składa się z 32 szmaragdów, w tym 10 w kształcie gruszki, 1138 diamentów, w tym 874 o szlifie brylantowym i 264 o szlifie rozetowym. Kolczyki zdobią dwa szmaragdy w kształcie gruszki, 4 inne szmaragdy i 108 diamentów.
6. Broszka w kształcie kokardy cesarzowej Eugenii, żony Napoleona III. Liczy w sumie 2438 diamentów i 196 diamentów o szlifie rozetowym. Istnieją dowody, że Eugenia nosiła ją co najmniej dwukrotnie: podczas przyjęcia zorganizowanego w Pałacu Wersalskim z okazji przybycia królowej Wiktorii 25 sierpnia 1855 roku oraz podczas przyjęcia w Hôtel de Ville w Paryżu z okazji chrztu księcia cesarskiego 14 czerwca 1856 roku. Została kupiona przez Luwr w 2008 roku za 6,72 mln euro (według obecnego przelicznika to ok. 28,5 mln zł).
7. Broszka - znana jako broszka relikwiarzowa. Została wykonana przez Alfreda Bapsta dla cesarzowej Eugenii w 1855 roku. Łącznie liczy 94 diamenty.
8. Tiara cesarzowej Eugenii. Jest pokryta 212 perłami, 1998 diamentami i 992 diamentami o szlifie rozetowym. Została wykonana krótko po ślubie Eugenii z Napoleonem III w 1853 roku.
Poza muzeum znaleziono jeszcze koronę cesarzowej Eugenii. Złodzieje najwyraźniej upuścili ten wykonany ze złota, szmaragdów i diamentów bezcenny przedmiot podczas ucieczki. Śledczy sprawdzają, czy nie uległa ona uszkodzeniu.
Złodzieje nie ukradli za to najcenniejszego przedmiotu w Galerii Apolla - diamentu Regent. Jego wartość została oszacowana przez dom aukcyjny Sotheby's na ponad 60 milionów dolarów.
Kradzież w Luwrze. "Zawiedliśmy"
Kradzież cennej biżuterii zszokowała Francję i wywołała pytania dotyczące bezpieczeństwa w najczęściej odwiedzanym muzeum świata. - Pewne jest, że zawiedliśmy i stworzyliśmy fatalny wizerunek Francji - przyznał minister sprawiedliwości Gerald Darmanin w radiu France Inter. Minister spraw wewnętrznych, Laurent Nunez, powiedział, że śledztwo w sprawie zostało powierzone wyspecjalizowanej jednostce policyjnej, mającej doświadczenie w rozwiązywaniu głośnych spraw rabunkowych.
Licencjonowana paryska przewodniczka Ewa Condotta zwracała uwagę w TVN24, że sprawcy weszli od strony Sekwany, gdzie prowadzone są prace remontowe, i ubrani byli w żółte kamizelki - tak jak zazwyczaj robotnicy. - Wszystko wskazywało na to, że coś sprawdzają, więc nikt nie zareagował odpowiednio szybko - oceniła. Przypomniała, że moment włamania mógł nie być przypadkowy, bo o 9:30 Luwr rozpoczyna wpuszczanie turystów i "wyłącza cały system alarmowy".
Kto zlecił kradzież?
Paryska prokurator Laure Beccuau powiedziała w BFM TV, że prawdopodobnie kradzież została zlecona przez prywatnego kolekcjonera. W takim przypadku - jej zdaniem - istnieje szansa na odzyskanie dzieł w dobrym stanie. Inną hipotezą jest to, że włamanie zostało przeprowadzone przez złodziei zainteresowanych wyłącznie cennymi klejnotami i metalami szlachetnymi. Alexandre Giquello, szef paryskiego domu aukcyjnego Drouot, powiedział w niedzielę, że klejnotów zrabowanych z Luwru nie da się sprzedać w ich obecnym stanie i mogą one zostać zniszczone dla złota i kamieni szlachetnych. Jego zdaniem wartość rynkowa klejnotów jest nieporównywalna z ich wartością historyczną.
Do włamania doszło na kilka miesięcy po tym, jak francuskie władze zapowiedziały remont Luwru, który ma potrwać do 2031 roku. Wcześniej dyrektorka muzeum zwróciła się listownie do ministry kultury Rachidy Dati o wsparcie z powodu złego stanu technicznego instytucji.
Autorka/Autor: Paulina Borowska//am
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: louvre.fr