Weszli przez okno. Wszystko trwało "siedem minut"

louvre
Luwr zamknięty po rabunku. Przed muzeum gromadzą się ludzie
Źródło: Reuters
W niedzielę doszło do włamania do Luwru. Słynne muzeum w centrum Paryża zostało zamknięte. Minister spraw wewnętrznych potwierdził, że skradziono biżuterię, a cała akcja trwała siedem minut. Trwają poszukiwania sprawców.
Kluczowe fakty:
  • Szef MSW Francji Laurent Nunez poinformował, że sprawców kradzieży dokonanej w Luwrze było trzech lub czterech.
  • Nunez mówił, że dostali się do muzeum z zewnątrz za pomocą podnośnika, który znajdował się na ciężarówce. Wcześniejsze medialne doniesienia mówiły o tym, że przyjechali na skuterach.
  • Po co dokonano rabunku? Dziennikarz polskich i francuskich mediów Piotr Moszyński przedstawił dwie hipotezy, jakie pojawiają się w przestrzeni publicznej.

O włamaniu do Luwru, do którego doszło w niedzielę rano w czasie otwarcia muzeum, poinformowała jako pierwsza francuska ministra kultury Rachida Dati. Napisała w mediach społecznościowych, że jest na miejscu z ekipą muzealną i policją. "Trwają czynności wyjaśniające" - dodała. Jak podała, nie ma poszkodowanych.

Cała akcja trwała siedem minut

Szef MSW Francji Laurent Nunez poinformował, że sprawców było trzech lub czterech. Poinformował, że dostali się do muzeum z zewnątrz za pomocą podnośnika, który znajdował się na ciężarówce, a następnie wtargnęli do Galerii Apolla, gdzie ich celem były dwie witryny. Jego zdaniem była to grupa doświadczona, która działała bardzo szybko.

Minister spraw wewnętrznych Francji Laurent Nunez potwierdził, że została skradziona biżuteria - cytował Reuters. Jak mówił minister w radiu France Inter, całe zdarzenie "trwało 7 minut".

Francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych przekazało w oświadczeniu, że wszczęto śledztwo i sporządzana jest szczegółowa lista skradzionych przedmiotów. "Poza wartością rynkową, te przedmioty są bezcennym dziedzictwem i wartością historyczną" - podkreślono.

Luwr
Luwr
Źródło: Getty Images

Muzeum zostało tymczasowo zamknięte, o czym placówka poinformowała we wpisie na X.

Jak doszło do kradzieży w Luwrze

Jak opisują francuskie media, do rabunku doszło około godziny 9.30 w niedzielę. Dziennikarz polskich i francuskich mediów Piotr Moszyński mówił na antenie TVN24, że "całą akcję widział bezpośrednio naoczny świadek - rowerzysta, który przejeżdżał nad Sekwaną właśnie wtedy, kiedy dokonano rabunku".

- Według jego relacji pod Luwr od strony Sekwany podjechała furgonetka wyposażona w podnośnik, którego zwykle używa się przy przeprowadzkach. Właśnie po tym wyciągniętym podnośniku weszli złodzieje - przytaczał doniesienia na temat rabunku. Przekazał też, że sprawcy "byli ubrani w żółte kamizelki, nie po to, żeby zwrócić uwagę, ale żeby wyglądali jak robotnicy".

- Wdrapali się tam, rozbili okno, weszli do środka i z tego, co wiadomo do tej pory - dodał.

Wybite okno w Luwrze
Wybite okno w Luwrze
Źródło: Reuters

Wcześniej w mediach pojawiały się informacje, że sprawcy mieli przyjechać na skuterze i przedostali się do Luwru od strony Sekwany - z miejsca, w którym trwają prace budowlane. Pisano, że mieli wykorzystać zewnętrzną windę towarową, by wejść przez okna, po czym zrabowali klejnoty z witryny i uciekli.

Moszyński o napadzie na Luwr
Źródło: TVN24

Po co? Dwie hipotezy

- Pytanie, które wszyscy sobie w tej chwili zadają, to po co nastąpiła ta kradzież? To są przecież klejnoty znane wszystkim jubilerom na świecie, wszystkim muzeom na świecie, wszystkim służbom na świecie - zauważył.

Jest prawdopodobne - twierdził rozmówca TVN24 - że "kradzież została dokonana na czyjeś zamówienie". - Najprawdopodobniej do prywatnej kolekcji, do jakiegoś tajnego, prywatnego muzeum posiadanego przez kogoś bardzo bogatego, który mógł sobie pozwolić chociażby na opłacenie takiej profesjonalnej, gangsterskiej ekipy, która dokonała skoku na Luwr - mówił.

- To jest oczywiście jedna hipoteza - zastrzegł Moszyński. - Druga, mniej prawdopodobna według specjalistów jest taka, że wziąwszy pod uwagę wysoki kurs złota w tej chwili, że te klejnoty mogą być przetopione i sprzedane jako złoto - objaśniał. Zaznaczył jednak, że "wszyscy uważają, że to jest raczej mniej prawdopodobna hipoteza" i "należy spodziewać się, że te klejnoty wylądują gdzieś w podziemiu czyjegoś domu".

Kluczowa godzina

Licencjonowana przewodniczka Ewa Condotta zwracała uwagę w TVN24 na to, o jakiej porze doszło do włamania i w jaki sposób go dokonano. Mówiła, że sprawcy weszli od strony Sekwany, gdzie prowadzone są prace remontowe, i ubrani byli w żółte kamizelki - tak jak zazwyczaj robotnicy.

- Wszystko wskazywało na to, że coś sprawdzają, więc nikt nie zareagował odpowiednio szybko - oceniła.

- Zaczęli całą akcję o godzinie 9.30, czyli to chwila, kiedy Luwr wyłącza cały system alarmowy. To jest godzina, kiedy wpuszczają do Luwru wszystkich turystów. W związku z tym, oni działali w paradoksalnie prosty sposób, czekając na moment, aż system zostanie wyłączony. I w tym momencie weszli do środka Galerii Apolla - wyjaśniała.

- Podejrzewam, że właśnie to ranne podekscytowanie uśpiło być może strażników, którzy może nie doszli jeszcze do momentu sprawdzania sali. Wystarczyło im (sprawcom) siedem minut, żeby wejść do środka i żeby zaatakować gabloty. Użyli do tego spiły. Ja nie wiem, jak coś takiego mogło mieć miejsce - dodała.

"Zaczęli całą akcję o godzinie 9.30, czyli kiedy Luwr wyłącza cały system alarmowy"
Źródło: Reuters, TVN24

Także Moszyński na antenie TVN24 zwracał uwagę na "śmiałość tego napadu". - To jest coś zupełnie niesłychanego. Jest niedziela, pełny dzień. To był moment otwarcia Luwru - podkreślał dziennikarz na antenie TVN24.

Przekazał, że z komentarzy jednego z policjantów wynika, że z tego powodu muzealni strażnicy byli skupieni na obserwowaniu i wpuszczaniu turystów. Ocenił, że napad "musiał być naprawdę niesłychanie dobrze zaplanowany, przemyślany".

- To musieli być fachowcy. Oni po dokonaniu tego rabunku zeszli z powrotem po tym samym podnośniku i odjechali dwoma bardzo mocnymi skuterami wzdłuż Sekwany do obwodnicy Paryża. Następnie policja straciła ich ślad na południu miasta - mówił.

Policja zabrała z miejsca zdarzenia podnośnik na ciężarówce, za pomocą którego sprawcy weszli do Galerii.

Znaleziono też sprzęt użyty przez złodziei. To m.in. rękawiczki, krótkofalówka, przecinak, palnik i benzyna. Sprawcy podczas ucieczki zgubili żółtą kamizelkę.

Co ukradziono?

Dziennik "Le Parisien" podał, że do rabunku doszło w Galerii Apolla. Tam eksponowane są klejnoty koronne francuskich władców. Złodzieje mieli ukraść dziewięć eksponatów.

Co znajduje się w galerii? Klejnoty podzielone są na trzy kategorie:

  • eksponaty sprzed rewolucji francuskiej, w tym słynne diamenty Regent i Sancy, które na krótko osadzone były w 1722 r. w koronie Ludwika XV,
  • klejnoty z czasów I Cesarstwa Francuskiego (w którym najwyższą władzę sprawował Napoleon Bonaparte), Restauracji Burbonów i monarchii lipcowej,
  • eksponaty z czasów II Cesarstwa Francuskiego (czyli rządów Napoleona III) wraz klejnotami cesarzowej Eugenii.

Dziennikarz Piotr Moszyński mówił w TVN24, że złodzieje "zrabowali pięć do dziesięciu sztuk biżuterii z kolekcji Napoleona Bonaparte". - To były klejnoty przeznaczone dla Józefiny. (...) Najprawdopodobniej chodzi o diademy, broszki, kolie - wyliczał.

Z kolei "Le Parisien" podaje, że skradziono dziewięć z 23 elementów kolekcji biżuterii Napoleona III i cesarzowej Eugenii.

Także Magdalena Bogacka, przewodniczka po Paryżu, mówiła w TVN24, że według relacji francuskiej prasy zniknęła biżuteria Eugenii, żony Napoleona III. Powiedziała, że jeszcze wczoraj spacerowała po Galerii Apolla z turystami. - Jest to jedna z najpiękniejszych sal Luwru. W niej przechowywana jest najważniejsza biżuteria historyczna Francji, jaka się zachowała. To jest korona króla Ludwika XV, biżuterie królewskie - czy to z okresu Cesarstwa Pierwszego czy Drugiego - mówiła.

Przyznała też, że do tej pory była przekonana o bardzo silnych zabezpieczeniach muzeum. - Nawet moim klientom opowiadałam, że to jest druga po sali z Mona Lisą najbardziej strzeżona sala Luwru - powiedziała.

Odnalezione, ale uszkodzone

Minister kultury Rachida Dati poinformowała, że jeden z klejnotów został odnaleziony w pobliżu muzeum. Jest on obecnie poddawany ocenie. Minister Dati przypuszczała, że ten klejnot został porzucony przez złodziei podczas ucieczki. "Le Parisien" podał, że odnaleziony, ale uszkodzony klejnot należał do cesarzowej Marii Ludwiki (żony Napoleona I). Z kolei stacja BFMTV podaje, że chodzi o koronę cesarzowej Eugenii, która została uszkodzona.

Tymczasem już wcześniej "Le Parisien" podawał, że koronę tę znaleziono przed muzeum.

Francuski dziennik podał, że według źródeł w Luwrze największy diament w kolekcji - Regent - o masie ponad 140 karatów, nie został skradziony. Straty nie zostały jeszcze oszacowane.

Oburzenie polityków

Pałac Elizejski przekazał, że prezydent Emmanuel Macron jest w kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych i szefową resortu kultury oraz że otrzymuje na bieżąco informacje o rozwoju sytuacji.

Szef skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella nazwał kradzież "upokorzeniem" dla Francji, które - jak dodał - jest "nie do zaakceptowania".

Senator Francuskiej Partii Komunistycznej (PCF) Ian Brossat przypomniał, że w czerwcu pracownicy Luwru prowadzili strajk, protestując m.in. przeciwko brakom kadrowym potrzebnym do zapewnienia bezpieczeństwa. Brossat zarzucił ministrze kultury, że to ostrzeżenie nie zostało usłyszane przez resort kultury.

Z kolei ministra Rachida Dati powiedziała w niedzielę, że muzea stają się dziś celem przestępczości zorganizowanej i że ludzie ci to "zawodowcy". - Trzeba przystosować muzea do tych nowych form przestępczości - oświadczyła.

"Atak na Luwr to atak na naszą historię i nasze dziedzictwo" – napisał minister spraw wewnętrznych Laurent Nunez na X. "Dokładamy wszelkich starań, aby jak najszybciej aresztować sprawców tego niedopuszczalnego czynu" - dodał.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: