Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył w poniedziałek, że turecko-syryjskie pogranicze musi zostać "całkowicie oczyszczone" z dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (IS). Podkreślił, że Ankara kontynuuje walkę z ekstremistami.
- Naszym najbardziej naturalnym prawem jest walka z tą organizacją terrorystyczną na naszym terytorium i za granicą - powiedział Cavusoglu na konferencji prasowej w Ankarze, dwa dni po zamachu bombowym na uczestników kurdyjskiego wesela w mieście Gaziantep, na południu Turcji.
Walka do samego końca
W wyniku ataku, o którego zorganizowanie Ankara podejrzewa dżihadystów z IS, zginęło 51 osób, a ok. 70 zostało rannych. Jak poinformowała agencja Reutera, użyto w nim takiej samej bomby, co w atakach w lipcu ub.r. w Suruc oraz w październiku ub.r. w Ankarze, za które odpowiedzialni byli bojownicy IS.
- Turcja zawsze była pierwszym celem Daeszu (IS) - podkreślił szef tureckiej dyplomacji. - Do samego końca będziemy walczyć z Daeszem i wspierać batalię prowadzoną przez inne państwa przeciw tej organizacji terrorystycznej - podkreślił.
Zapytany, czy Ankara popiera szykowaną przez syryjskich rebeliantów ofensywę na kontrolowane przez IS, leżące przy granicy z Turcją, syryjskie miasteczko Dżarabulus, Cavusoglu zapewnił, że jego kraj będzie popierał "każdą operację" wymierzoną w tzw. Państwo Islamskie w Syrii.
Rebelianci przeciw Kurdom?
Agencja Reutera ocenia, że planowana ofensywa rebeliantów na Dżarabulus może zaszkodzić Kurdom, którzy chcą zwiększyć swoje wpływy w tym rejonie, czego z kolei obawia się Ankara. Zdaniem władz Turcji kurdyjskie zdobycze terytorialne na tym obszarze mogą doprowadzić do wzrostu nastrojów separatystycznych wśród Kurdów w Turcji.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kkk.tsk.tr | Turkish Land Forces