Pierwszy raz od 50 lat amerykański prezydent przybył do Portoryko. Na wiecu w centrum San Juan obiecał, że jeśli tylko mieszkańcy wyspy zechcą niepodległości - to ją dostaną.
Barack Obama dopełnił tym samym obietnicy złożonej na Florydzie w czasie kampanii w 2008 roku, kiedy obiecał Portorykańczykom odwiedziny.
Wizyta na wyspie stanowiącej zamorskie terytorium Stanów Zjednoczonych oczywiście nie jest wakacyjnym wypadem Obamy. To znak, że kampania wyborcza za oceanem nabiera tempa.
Miejscowe kanapki i spacer po plaży
We wtorek tysiące mieszkańców wyspy witało Obamę na trasie przejazdu przez stare dzielnice miasta San Juan. Wcześniej wśród ogólnej wrzawy Obama zadeklarował: - Kiedy wy, mieszkańcy Portoryko, podejmiecie ostateczną decyzję (ws. niepodległości - przyp. red.), moja administracja ją poprze. Dajemy Portorykańczykom odpowiednie narzędzia, by budowali swoją przyszłość. Dlatego i im, i wszystkim innym obywatelom przywrócimy ich miejsca pracy, w całej Ameryce - kontynuował.
Dalszą część wizyty Obama poświęcił spotkaniu z opozycyjnymi politykami i gubernatorem wyspy. Z tymi pierwszymi jadł kanapki z szynką w starej piekarni, a z drugim zwiedzał XVI-wieczną rezydencję i chodził po plaży.
Wizyta na wyspie, wygrana na półwyspie?
Portorykańczycy to druga po Meksykanach grupa narodowościowa w populacji latynoamerykańskiej w Stanach Zjednoczonych. Na kontynencie żyje ich ponad cztery i pół miliona - zdecydowana większość na Florydzie.
Ich głosy mogą dać Obamie drugą kadencję w Białym Domu. Demokraci liczą bowiem na to, że - zyskując ich poparcie - zneutralizują głosy mniejszości kubańskiej, która tradycyjnie opowiada się za opcją republikańską. W 2008 roku Obama pokonał Johna McCaina na Florydzie różnicą tylko 2,5 proc. W stanie, w którym bezrobocie ma wyższy wskaźnik od średniej krajowej rośnie jednak niezadowolenie i ostatnie sondaże nie pokazują już przewagi Obamy.
Ostatnim prezydentem USA, który odwiedził Portoryko był John F. Kennedy w 1961 roku.
Źródło: Reuters, APTN