Polsce nie udało się wywalczyć takiego mechanizmu blokującego, o którym zaraz po szczycie w czerwcu mówił premier Jarosław Kaczyński - pisze reporterka TVN24 Inga Rosińska.
Unijni przywódcy uzgodnili nowy traktat dla Unii. To niewątpliwy sukces przywódców, bo udało im się ożywić traktat, który wielu już uznało za martwy.
Wyjście ratujące twarz W unijnym żargonie rozwiązanie, jakie dostał polski Prezydent, jest nazywane „face saving solution”, czyli „ratujące twarz rozwiązanie“. Stało się zgodnie z nadziejami unijnych dyplomatów, którzy liczyli na to, że Lech Kaczyński będzie chciał ogłosić sukces przed wyborami w Polsce. Rozmowy trwały około sześciu godzin. I ostatecznie Polska przyjęła porozumienie w formie proponowanej przed szczytem
Polska dostała zapewnienie w protokole do traktatu, że do usunięcia mechanizmu z Joaniny potrzebna jest jednomyślność. Ale jednocześnie pozostawiono wszystkie zapisy, które osłabiały mechanizm do tego stopnia, że nie był w Unii używany.
Mechanizm z Joaniny pozwala kilku państwom, które nie mogą zablokować niekorzystnej dla siebie decyzji, poprosić o dyskusję przez „rozsądny czas“. - To rozwiązanie ogólne, ale bardzo dobre. Ja osobiście nie chciałbym innego – mówił po drugiej w nocy prezydent Polski Lech Kaczyński. Do uruchomienia mechanizmu potrzeba 19,75 proc. głosów państw członkowskich UE.
Bezsilna Joanina Zdaniem prezydenta po 2017 roku Polska będzie mogła blokować trudne decyzje nawet przez kilka lat. Eksperci prawni UE, z którymi rozmawiała TVN24, zwracają jednak uwagę, że nie jest to możliwe, bo zgodnie z wymogami traktatowymi, w drugim czytaniu projektu prawa, Rada UE ma maksimum trzy miesiące na podjęcie decyzji.
Nie usunięto też podstawowej słabości, pozwalającej w każdej chwili przerwać działanie mechanizmu i przejść do głosowania. - Pozostały odniesienia do Regulaminu Wewnętrznego Rady UE. To oczywiste, bo inaczej można by blokować decyzje – powiedział TVN24 francuski dyplomata.
Oznacza to, że do wywalczonego mechanizmu nadal stosuje się art. 11 Regulaminu, który sprawia, że Joanina będzie jak „wydmuszka“. Dowolne państwo UE, może w każdej chwili poprosić o głosowanie i przy poparciu większości państw, mechanizm z Joaniny przestaje hamować podjęcie decyzji. Dodatkowo, w każdej chwili, państwo przewodzące UE, może uznać, że „rozsądny“ czas minął i zorganizować głosowanie. Ta słabość mechanizmu była znana już wcześniej i dlatego nie był on stosowany. Polska delegacja na szczycie nie podjęła próby usunięcia tej słabości.
Zamiast silnego mechanizmu wydmuszka Silny mechanizm z Joaniny miał zrekompensować Polsce utratę o połowę siły głosu po 2017 roku (wtedy metoda głosowania tzw. podwójnej większości, zastąpi głosowanie opisane w Traktacie Nicejskim), podczas gdy pozycja Niemiec pozostaje bez zmian. Ale zaraz po czerwcowym szczycie okazało się, że mechanizm, o którym mówił premier Kaczyński nie istnieje.
„Było odłożenie decyzji na trzy miesiące, natomiast w tej chwili są to dwa lata. Kto zna mechanizmy Unii, to wie, że jest to w istocie bardzo mocna blokada” – mówił premier Kaczyński w „Naszym Dzienniku“ po szczycie w Brukseli. Dodawał, że Polska postawi tę sprawę „zdecydowanie” i że „nie damy się wyprowadzić w pole“. A szefowa dyplomacji, Anna Fotyga deklarowała twardą walkę o dotrzymanie „dżentelmeńskich umów“. Polsce pozostaje to zapewnienie mocnej pozycji do 2017 r., dzięki temu, że dłużej będzie obowiązywał Traktat z Nicei.
Rzecznik dla prof. Mika? Na szczycie ustalono, że Polska dostanie stanowisko rzecznika generalnego w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. To pozycja, która pozwoli na promocję polskiej myśli prawnej w UE. Jak dowiedziała się TVN24, PiS szykował na to stanowisko, prof. Cezarego Mika - doradcę Prezydenta, który przyjechał z nim do Lizbony, jednak wynik wyborów parlamentarnych w Polsce może pokrzyżować te plany. Nie udało się natomiast uzyskać zasady weta w głosowaniach Europejskiego Banku Inwestycyjnego, o co zabiegała Polska, aby móc w przyszłości blokować finansowanie niekorzystnych inwestycji projektowanych wspólnie z Rosją, w szczególności Gazociągu Północnego.
Karta różnic kulturowych Polski prezydent nieufnie odniósł się do Karty Praw Podstawowych i zastrzegł sobie, że Karta Praw Podstawowych nie będzie zastosowana w przypadkach, gdy przepisy polskie są z nią sprzeczne. Chociaż zdaniem prawników, Karta i tak w takich przypadkach nie ma zastosowania, to prezydent Kaczyński uznał, że lepiej zgłosić zastrzeżenie, aby Polsce w przyszłości nie narzucono prawa do aborcji, eutanazji i małżeństw homoseksualnych: - Idzie o prawa, które są dla Polski niedopuszczalne kulturowo – wyjaśnił. Podobne zastrzeżenie zrobił brytyjski premier Gordon Brown, głównie z obawy przez zwolennikami referendum oraz ze względu na niechęć do praw jakie Karta daje pracownikom z UE.
Problemowi Włosi zadowoleni Obok Polski, drugim krajem sprawiającym problemy były Włochy. Włoski premier Romano Prodi dostał to, co chciał, czyli jednego eurodeputowanego więcej dla Włoch. Prezydent Kaczyński na konferencji prasowej nie krył, że Unia wydaje mu się skomplikowana: - Sama struktura UE jest skomplikowana i konia z rzędem temu, kto się w tym naprawdę wyznaje – powiedział Prezydent patrząc ciepło na szefową dyplomacji, Annę Fotygę.
Inga Rosińska (TVN24) z Lizbony
Źródło: TVN24, tvn24.pl