Wypowiedź Donalda Trumpa to "niebezpieczny i, co szokujące, szczerze, nieamerykański sygnał dla świata" - powiedział prezydent USA Joe Biden, komentując w ten sposób słowa swojego poprzednika o tym, że nie będzie chronił przed Rosją członków NATO, którzy nie wywiązują się ze zobowiązań finansowych.
Biden odniósł się we wtorek do szeroko komentowanych słów Trumpa wypowiedzianych podczas sobotniego wiecu wyborczego. Relacjonując rozmowę z niewymienionym z nazwiska przywódcą państwa NATO, były amerykański prezydent powiedział, że nie będzie chronił przed potencjalną rosyjską agresją państw NATO, które nie wypełniają swoich zobowiązań finansowych wobec Sojuszu, a nawet "zachęci Rosję", by zrobiła z takim krajem, "co chce".
- Kiedy Ameryka daje swoje słowo, to coś oznacza (...). Dla Donalda Trumpa to tylko obciążenie - skomentował prezydent.
Biden dodał, że komentarz Trumpa sprawił, że kwestia przyjęcia przez Kongres finansowania pomocy wojskowej dla Ukrainy w tej sytuacji stała się jeszcze ważniejsza. - Stawka już była wysoka z perspektywy amerykańskiego bezpieczeństwa (...) jednak w ostatnich dniach ta stawka wzrosła. A to dlatego, że były prezydent wysłał niebezpieczny i, co szokujące, szczerze, nieamerykański sygnał dla świata - podkreślił.
Ostrzegł ponownie, że nieprzyjęcie przez Izbę Reprezentantów pakietu pomocy dla Ukrainy byłoby "grą na korzyść Putina".
- Wspieranie tej ustawy jest sprzeciwem wobec Putina, odrzucanie jej - grą na jego korzyść. (...) Historia was osądzi - powiedział Biden, zwracając się do amerykańskich kongresmenów.
Prezydent podkreślił konieczność szybkiego przyjęcia przez Izbę Reprezentantów zatwierdzonego we wtorek przez Senat pakietu pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu o łącznej wartości 95 mld dolarów.
Ustawa przeszła przez Senat po długich negocjacjach, teraz musi zostać przegłosowana przez zdominowaną przez republikanów Izbę Reprezentantów. Szanse na jej przyjęcie są niepewne, ponieważ sprzeciwia się jej radykalne skrzydło Partii Republikańskiej sprzymierzone z Trumpem, który walczy o partyjną nominację przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.
Źródło: PAP