Konserwatywny "papież miłości". Osiem lat pontyfikatu Benedykta XVI


Trwający prawie 8 lat pontyfikat Benedykta XVI, odmienny od pontyfikatu Jana Pawła II w stylu, z doktrynalnego punktu widzenia był jednak jego kontynuacją. Niemiec mniej żywiołowy i spontaniczny niż Polak, był tak samo jak on stanowczy w zasadniczych sprawach wiary i przeciwny "kościelnemu postępowi". Jednak w przeciwieństwie do poprzednika Niemiec był obiektem dużo mocniejszej krytyki. "Jan Paweł II był papieżem czynu, podczas gdy Benedykt XVI jest papieżem słowa" - mówiono.

- Po wielkim papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie, prostego, skromnego pracownika winnicy Pana – tak papież Benedykt XVI mówił podczas otwarcia swojego pontyfikatu.

Kardynała Josepha Ratzingera wybrano na papieża trzy dni po jego 78. urodzinach i 17 dni po śmierci Jana Pawła II, z którym się nie tylko przyjaźnił, ale był też jednym z jego najbliższych i najwierniejszych współpracowników. To kard. Ratzinger celebrował mszę świętą podczas uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II 8 kwietnia 2005, a 11 dni później, w drugim dniu konklawe, został wybrany kolejnym papieżem.

"Modliłem się do Boga, żeby mnie nie wybrano"

Ten wybór na długo przed ogłoszeniem był uważany za najbardziej prawdopodobny. Wpływowe media pisały, że liderem wśród kandydatów na nowego papieża jest właśnie niemiecki kardynał Joseph Ratzinger. On sam, krótko przed śmiercią Jana Pawła II, powiedział do przyjaciół, że "jest gotowy na przyjęcie obowiązku jaki (ewentualnie) umieści na nim Bóg", choć wcześniej cały czas powtarzał, że marzy o cichej emeryturze i chciałby wrócić na wieś do Bawarii i poświęcić się pisaniu książek.

Zmienił zdanie, ale mimo to, krótko po zostaniu Benedyktem XVI (łac. błogosławiony), wyznał: - Podczas konklawe modliłem się do Boga, żeby mnie nie wybrano. "Proszę nie rób mi tego" - zwracałem się do niego. Widocznie, tym razem Bóg mnie nie posłuchał.

W opinii wielu - co opisali m.in. dwaj watykaniści Paolo Rodari i Andrea Tornielli w książce "Atak na Ratzingera. Zarzuty i skandale, proroctwa i spiski przeciwko Benedyktowi XVI" - pontyfikat następcy Jana Pawła II miał być krótkim i przejściowym epizodem w życiu Kościoła, niepozostawiającym po sobie znaczących śladów. We wstępie do książki Włosi przywołali wypowiedź jednego z wpływowych włoskich kardynałów, pracującego w Kurii Rzymskiej, który tuż po wyborze Benedykta XVI powiedział: - Ten pontyfikat potrwa tylko dwa, trzy lata.

Tymczasem trwał prawie 8 lat i przez cały ten czas był porównywany do watykańskiego panowania Jana Pawła II. W ciągu pierwszych miesięcy pontyfikatu nie było tygodnia, aby sam Benedykt XVI nie powoływał się na Polaka. Mówiąc w 2005 roku o znaczeniu pontyfikatu Jana Pawła II dla spraw Kościoła, uznał, że najważniejsze jest to, iż "potrafił on wzbudzić w młodzieży entuzjazm dla Chrystusa". Nic dziwnego, że swoją pierwszą zagraniczną podróż odbył właśnie na XX Światowe Dni Młodzieży w Kolonii.

Dziś pisze się, że ten pontyfikat był odmienny w stylu od pontyfikatu Polaka, jednak z doktrynalnego punktu widzenia był jego kontynuacją. Niemiec mniej żywiołowy i spontaniczny niż Polak, był tak samo jak on stanowczy w zasadniczych sprawach wiary i przeciwny "kościelnemu postępowi". Nazywany "pancernym kardynałem", przez blisko 25 lat strzegł prawowierności doktryny katolickiej i to zaważyło o jego wyborze na najwyższy urząd w Watykanie i zwycięstwie nad kościelnymi "liberałami".

- Niczego nie żałuję i mam nadzieję, że dokonam czegoś sensownego - zapowiedział wówczas.

"Pancerny kardynał" nie zmienił poglądów

Przez całą kadencję Benedykt XVI był kontynuatorem dzieła zbliżenia z innymi Kościołami chrześcijańskimi. "Brak jedności chrześcijan może spowodować utratę wiary, miłości i braterstwa" - ostrzegał.

Odbył 24 podróże zagraniczne. Ogłosił trzy encykliki (mają w tytule słowo miłość, dlatego nazywano go "papieżem miłości"). Przywrócił mszę trydencką (odprawianą po łacinie tyłem do wiernych) i podjął próbę pojednania z lefebrystami. Zgodził się na przejście do Kościoła katolickiego wielu grup Wspólnoty Anglikańskiej. Zgodnie z mottem swojego pontyfikatu - "Współpracownicy prawdy" - kontynuował dzieło Jana Pawła II dialogu z judaizmem, odwiedził również synagogę.

Natomiast dość sceptyczny był wobec teorii ewolucji, uważając ją za hipotezę w niektórych punktach niedostatecznie podbudowaną naukowo. Potępiał homoseksualizm i seks przedmałżeński. Był przeciwny legalizacji małżeństw jednopłciowych, a małżeństwo uznawał "jako naturalną instytucję, polegającą na specyficznej wspólnocie osób, nade wszystko opartej na dopełnianiu się płci i zorientowanej na prokreację".

Spotkało się to m.in. z żartami w Wielkiej Brytanii, gdy przed jego wizytą w tym kraju wyciekła do mediów notatka brytyjskiego MSZ, która zawierała sugestie, aby papież uświetnił wizytę "błogosławiąc między innymi związek gejów, otwierając klinikę AIDS i wyświęcając kobietę na księdza". Wybuchł skandal. Brytyjski ambasador oficjalnie przeprosił Stolicę Apostolską. Watykan tego nie skomentował.

"Tej plagi nie rozwiąże dystrybucja prezerwatyw"

Benedykt XVI stawiał też opór wobec przełomu w nauczaniu Kościoła ws. stosowania prezerwatyw. Podczas papieskiej pielgrzymki do Afryki w 2009 roku, na pokładzie samolotu zapytany przez dziennikarzy o AIDS, odpowiedział, że "tej plagi nie rozwiąże dystrybucja prezerwatyw. Wprost przeciwnie - w ten sposób zwiększa się problem". Posypały się na niego gromy, media nazwały go "hamulcowym papieżem".

Wywołał kontrowersje, gdy zdjął ekskomunikę z czterech biskupów lefebrystów, z których jeden publicznie negował Holokaust, a także, gdy nominował oskarżanego o współpracę z SB biskupa Stanisława Wielgusa na arcybiskupa Warszawy. Zarzucano mu również niedostateczną stanowczość w ostatnim skandalu pedofilii wśród katolickich duchownych, że jedynie "potępił przestępstwa kleru, spotkał się z ofiarami nadużyć seksualnych duchowieństwa i wyraził swoje ubolewanie, a to jest za mało".

Latem ubiegłego roku papież stał się bohaterem afery zwanej Vatileaks, związanej z masowym wyciekiem poufnych dokumentów z papieskiego apartamentu, za którym stał jego kamerdyner Paolo Gabriele. Stolica Apostolska odcięła się jednak od artykułów medialnych insynuujących poważne podejrzenia udziału w spisku wobec niektórych osób z otoczenia Ojca Świętego.

Te wszystkie wpadki spowodowały, że na początku chwalony za osobistą skromność, prostotę i powściągliwość (po przeprowadzce do Pałacu Apostolskiego kazał przewieźć z dawnego mieszkania jedynie swoje stare pianino, na którym w wolnych chwilach grał ukochanego Mozarta), z czasem stał się obiektem silnej fali krytyki i żartów.

Parodiował go m.in. znany włoski komik Maurizio Crozza. Przedstawiany przez niego Benedykt XVI to osoba o histerycznym usposobieniu, z licznymi pierścieniami na palcach, wyśmiewająca się z homoseksualistów i drwiąca z liberalnego premiera Hiszpanii. Inni komik Fiorello żartował: "Benedykt XVI zaczął palić, trzy paczki papierosów dziennie. Papież pali jak Turek, ale tylko po to, by przygotować się do podróży do Turcji".

Na pogrzeby parafian dojeżdżał rowerem

Współpracownicy Benedykta XVI ubolewali, że ma on opinię surowego strażnika prawd wiary, podczas gdy jest człowiekiem łagodnym, nieśmiałym i uprzejmym. Sam papież publicznie oświadczył, że jest gotów być dawcą narządów do przeszczepu. A na bezludną wyspę zabrałby koniecznie Biblię i Wyznania św. Augustyna, bo to św. Augustyn jest dla niego wzorem, ponieważ choć bardzo tęsknił za medytacją i pracą duchową, to cały poświęcił się codziennemu życiu dla innych ludzi.

To połączyło go również z Janem Pawłem II, gdy ich drogi zeszły się w 1981 roku, kiedy to Ojciec Święty zaproponował Ratzingerowi funkcję prefekta Kongregacji Nauki i Wiary, czuwającej nad integralnością i czystością wiary katolickiej. Obaj przypadli sobie do gustu. - Od razu poczułem do niego sympatię. Połączyła nas przede wszystkim wolna od wszelkiego komplikowania bezpośredniość i otwartość, a także emanująca zeń serdeczność - wyznał już jako Benedykt XVI.

Różniło ich jednak doświadczenie życiowe. Ratzinger urodził się w bawarskiej miejscowości Markt-am-Inn w 1927 roku. W czasie II wojny światowej - jak większość niemieckich dzieci w tamtych czasach, został wcielony do Hitlerjugend - trafił do służby pomocniczej obrony przeciwlotniczej.

W 1944 roku wcielono go do Wehrmachtu, skąd krótko przed poddaniem się Niemiec zdezerterował. Pod koniec wojny został internowany w amerykańskim obozie dla jeńców wojennych. Zwolniony w lipcu 1945 roku, wstąpił razem z bratem do monachijskiego seminarium. Po jego zakończeniu pracował jako wikariusz i katecheta w Monachium. Na pogrzeby parafian dojeżdżał rowerem.

Szybko poświęcił się pracy naukowej. Wykładał na najsłynniejszych niemieckich uniwersytetach. W 1977 roku został mianowany arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, a po czterech latach został ściągnięty przez papieża Jana Pawła II do Rzymu.

"Papież czynu" kontra "papież słowa"

Z czasem objął wiele funkcji w Kurii Rzymskiej: m.in. przewodniczącego Międzynarodowej Komisji Teologicznej, członka Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, członka Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. W wyniku tej działalności kardynał Kolonii Joachim Meisner nazwał go w jednym z wywiadów "Mozartem teologii", a Jan Paweł II wielokrotnie korzystał z jego rozległej wiedzy.

Przez cały pontyfikat Benedykt XVI był lojalny wobec przyjaciela. Krótko po jego śmierci, zgodził się na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego swojego poprzednika, by ostatecznie wynieść go na ołtarze.

Autor: Agnieszka Kowalska//gak / Źródło: tvn24.pl

Raporty: