W niedzielę o godzinie 23 policjanci i strażacy zostali zaalarmowani o pożarze drzwi wejściowych jednego z domów. "Nie było wiadomo, czy w środku przebywają ludzie. Po ugaszeniu ognia policjanci kilkukrotnie pukali do drzwi, jednak nikt nie reagował. Z ustaleń wynikało, że w domu może znajdować się starszy mężczyzna" - przekazuje policja w opublikowanym komunikacie.
Policjanci siłowo weszli do środka. "W jednym z pomieszczeń odnaleźli zdezorientowanego 61-latka. Mężczyzna został przewieziony do szpitala na obserwację, aby wykluczyć ewentualne zatrucie dymem" - czytamy w informacji na stronie śląskiej komendy.
Atak na policjantów
Pół godziny później policja została powiadomiona przez świadków o dziwnie zachowującym się mężczyźnie w rejonie ulicy Ogrodniczej. Z przekazanych informacji wynikało, że chodził po okolicznych posesjach i sprawdzał, czy drzwi wejściowe są zamknięte. Mężczyzna w dłoni trzymał ciężki stalowy przedmiot. "Wezwany na miejsce patrol próbował wylegitymować mężczyznę, jednak ten stał się agresywny i próbował zaatakować policjantów kosturem" - przekazuje policja.
Kostur sadzarski to ciężki przedmiot używany zazwyczaj do sadzenia drzew. Na szczęście napastnik został obezwładniony, zanim komukolwiek zdążył zrobić krzywdę. "Po sprawdzeniu jego danych w policyjnych bazach okazało się, że 53-latek był już wcześniej karany. Przyznał się do podpalenia drzwi. Zatrzymany odpowie teraz przed sądem. Za popełnione czyny grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności" - podkreśla policja w komunikacie.
Autorka/Autor: bż/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Śląska policja