|

Zachodnie "stolice gwałtu". Jak politycy blefują w grze statystykami

Populizm polityków prawicy budowany na statystykach gwałtu nasila się
Populizm polityków prawicy budowany na statystykach gwałtu nasila się
Źródło: sxc.hu
Za sen lewicowo-liberalnych elit będą płacić kobiety - straszą politycy prawicy. I wskazują na dane o liczbie gwałtów popełnianych przez obcokrajowców w tych krajach Europy Zachodniej, które przyjęły dużo migrantów. Fakt, statystyki są tam wyższe niż w Polsce, lecz za tymi wzrostami nie tyle stoi zmiana rzeczywistości, co zmiana prawa. A także świadomości kobiet. Artykuł dostępny w subskrypcji

W zaostrzającej się debacie na temat przyjmowania migrantów w Polsce politycy prawicy chętnie podkreślają, że bronią polskich kobiet przed przemocą seksualną. Straszą, że wraz ze wzrostem liczby obcokrajowców wzrośnie liczba gwałtów. Taki argument, mocno nacechowany emocjonalnie, może rodzić strach - szczególnie, gdy podaje się na to "dowody". A na poparcie swojej tezy politycy przytaczają statystyki z zachodnich krajów i porównują je z polskimi. Zasłynął z tego już w kampanii prezydenckiej lider Konfederacji Sławomir Mentzen, który niemal na każdym wiecu recytował zdanie: "W Wielkiej Brytanii przez ostatnie 20 lat liczba gwałtów zwiększyła się siedmiokrotnie". W ślad za nim poszli kolejni.

Populizm polityków prawicy budowany na statystykach gwałtu nasila się. Ktoś zapyta: dlaczego populizm, skoro przytaczają konkretne dane? Bo za tymi liczbami stoją różnice w systemach prawnych, decyzje podjęte już dawno w zachodnich krajach, a także różnice w świadomości samych ofiar. To z powodu słabości polskiego prawa oraz tak zwanej "ciemnej liczby statystyk" nasi politycy mogą grać kartą gwałtu. Wyjaśniamy, na czym polega ten blef.

Czytaj także: