"Jak w filmie science fiction". Urodziło się dziecko z zarodka zamrożonego 30 lat temu

In vitro
Sukces rodzin, które "latami cierpiały". Niemal 10 tysięcy ciąż w pół roku rządowego programu in vitro
Źródło: TVN24
Amerykanka Lindsey Pierce z Ohio urodziła zdrowego synka. Wraz mężem Timem nie kryją radości, gdyż wcześniej para starała się o ciążę przez siedem lat. Ostatecznie zdecydowała się na adopcję zarodka.  

Gdy w 1994 roku Amerykanka Lindy Archerd, decydowała się wraz z mężem na zamrożenie zarodków, Lindsey i Tim Pierce z Ohio byli małymi dziećmi. Po ponad 30 latach, z jednego z tamtych zarodków, Pierce'om urodził się właśnie zdrowy chłopiec. Lindsey i Tim nie kryją radości. - Jesteśmy zachwyceni, że mamy to kochane dziecko - mówi w rozmowie z MIT Technology Review matka małego Thaddeusa. O okolicznościach przyjścia chłopca na świat mówią jednak, że są "jak z filmu science fiction". 62-letnia obecnie Archerd przyznaje, że "trudno" jej w to wszystko uwierzyć. - To dość surrealistyczne - dodaje.

Adopcja zarodka zamrożonego ponad 30 lat temu

Jak wyjaśnia MIT Technology Review, Archerd zdecydowała się na zamrożenie czterech zarodków gdy sama starała się o dziecko. Było to w 1994 roku. Dzięki metodzie in-vitro ona sama urodziła córkę. - To było wielkie szczęście - wspomina 62-latka. Jak tłumaczy, od początku liczyła, że w kolejnych latach uda jej się ponownie powiększyć rodzinę. - Zawsze rozpaczliwie pragnęłam kolejnego dziecka. (Zarodki) nazywałam moimi trzema małymi nadziejami – mówi. Kobieta rozstała się jednak z mężem. Gdy uzyskała prawo do opieki nad zarodkami liczyła, że użyje ich w przyszłości, być może z innym partnerem. Regularnie opłacała więc związane z przechowywaniem zarodków opłaty. Te ostatecznie urosły do około tysiąca dolarów rocznie.

Gdy Amerykanka zaczęła przechodzić menopauzę, ponownie rozważyła swoje opcje. Jak mówi, nie chciała wyrzucać zarodków ani przekazywać ich do badań. Wykluczyła też opcję oddania ich anonimowej parze. Dowiedziała się jednak o możliwości "adopcji" zarodków. Opcja ta pozwala dawcy na wybór biorcy i vice versa. Archerd chciała, by jej zarodki trafiły do pary białych chrześcijan z USA. W rozmowie z MIT Technology Review Archerd wyjaśniła, że chciała, by zarodki trafiły do pary ze Stanów Zjednoczonych, gdyż zamierza angażować się w życie dziecka, które postrzega jako członka rodziny. - A bycie chrześcijanką jest dla mnie bardzo ważne, bo sama nią jestem - dodała.

Lindsey i Tim Pierce spełniali te kryteria. Sami nie mieli żadnych warunków co do dawcy. Chcieli powiększyć rodzinę już od kilku lat. Jak mówi Lindsey, nie zakładali, że "pobiją jakieś rekordy". - Nawet nie wiedzieliśmy, że tak dawno temu zamrażano zarodki. (...) Po prostu chcieliśmy mieć dziecko – mówi.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: