Tysiące syryjskich kobiet w Baidzie i setki studentów w Halabie protestowały przeciwko reżimowi Baszara Asada, domagając się swobód politycznych i zwolnienia aresztowanych podczas tygodni antyrządowych protestów.
- Siły bezpieczeństwa rozpędziły demonstrację studentów, którzy domagali się wolności i wyrażali solidarność z ofiarami w Darze i Banijas - powiedział przewodniczący Kurdyjskiego Komitetu Praw Człowieka Radif Mustafa, opisując studencką demonstrację w Halabie. - Doszło do rękoczynów. Zatrzymano czterech studentów - dodał Mustafa.
W Halabie (Aleppo), leżącym w pobliżu granicy z Turcją, dotychczas nie dochodziło jednak do demonstracji.
Kobiety w bieli
Z kolei w leżącej nad Morzem Śródziemnym Baidze na ulice wyszło kilka tysięcy kobiet domagając się zwolnienia aresztowanych podczas protestów mężczyxn. Do dwóch tysięcy ubranych na biało kobiet z gałązkami oliwnymi zablokowało drogę między Tartusem a Banijas.
- Aresztowano co najmniej 350 mężczyzn. Kobiety z Baidy są na drodze. Chcą, by mężczyźni wrócili do domów - podało Syryjskie Obserwatorium ds. Praw Człowieka.
Władze odrzucają oskarżenia
Protesty w Syrii rozpoczęły się w ubiegłym miesiącu. Dziesiątki tysięcy ludzi domagają się reform w jednym z najbardziej autorytarnych państw Bliskiego Wschodu. Dotychczas w starciach demonstrantów z siłami bezpieczeństwa zginęło w Syrii ponad 170 osób.
W środę władze zaprzeczyły doniesieniom, że to siły bezpieczeństwa uniemożliwiły w ubiegłym tygodniu personelowi medycznemu dotarcie do rannych manifestantów. O utrudnienia oskarżyły "zbrojne bandy".
W wtorek organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch (HRW) poinformowała, że syryjskie służby bezpieczeństwa nie dopuściły lekarzy do rannych w co najmniej dwóch miastach, w których doszło do starć z antyrządowymi demonstrantami.
HRW napisała w oświadczeniu, że funkcjonariusze służb bezpieczeństwa uniemożliwili karetkom pogotowia dojazd i zabranie rannych po starciach, do jakich doszło po piątkowych modlitwach w miastach Dara i Harasta w pobliżu Damaszku. Zginęło wówczas kilkadziesiąt osób.
Źródło: PAP