Minister obrony Gruzji nie jest już wicepremierem, bo chciał zostać prezydentem. Inny polityk koalicji oświadczył, że należące do niej partie w wyborach lokalnych powinny startować oddzielnie. Premier Bidzina Iwaniszwili pacyfikuje rozłamowe tendencje. Pytanie, jak długo, bo Gruzińskie Marzenie to zlepek odmiennych programowo partii, zjednoczonych wyłącznie pragnieniem usunięcia prezydenta Saakaszwilego.
Premier Iwaniszwili odwołał ze stanowiska pierwszego wicepremiera ministra obrony Iraklego Ałasanię. Dekret został podpisany 21 stycznia.
Prezydentura kością niezgody
Ałasania zapewnia, że "nie ma żadnych nieporozumień" między nim a premierem. - Premier zdecydował, że sfera obronności jest tak ważna, że powinienem zrzec się wszelkich dodatkowych funkcji" - powiedział szef partii Nasza Gruzja-Wolni Demokraci (NG-WD), jednej z największych w rządzącej koalicji Gruzińskie Marzenie.
Gruzińskie media uważają jednak, że przyczyna dymisji jest inna. Portal Civil.ge przypomina o pogłoskach, że Ałasania chciał startować w wyborach prezydenckich zaplanowanych na październik br. tymczasem Iwaniszwili ma swojego kandydata. To bezbarwny i uległy premierowi Wachtang Chmaładze.
Drugi punkt sporny to wizja prezydentury. Partia Ałasanii opowiada się za "silnym systemem prezydenckim z silnym nadzorem parlamentarnym", podczas gdy partnerzy w koalicji, w tym partia samego Iwaniszwilego, opowiadają się za systemem parlamentarnym.
Już niejednomyślni
To nie jedyny, ale pierwszy tak poważny sygnał o konfliktach w łonie koalicji. 4 stycznia deputowany Lewan Berdzeniszwili, jeden z liderów wchodzącej w skład koalicji Partii Republikanów, oświadczył, że koalicyjne ugrupowania wystartują oddzielnie w wyborach lokalnych w 2014.
Premier Iwaniszwili szybko to dementował, ale według lokalnych mediów, ta kwestia wcale nie jest jeszcze przesądzona.
Koalicja Gruzińskie Marzenie zwyciężyła w październikowych wyborach parlamentarnych, odsuwając od władzy rządzący przez ostatnie lata Zjednoczony Ruch Narodowy prezydenta Micheila Saakaszwilego. Jednak jeszcze do jesieni br. rząd Iwaniszwilego jest skazany na koabitację ze znienawidzonym Saakaszwilim. A ten wydaje się od czasów wyborów liczyć na rozpad koalicji.
"Tęczowa" koalicja
Gruzińskie Marzenie składa się z sześciu partii politycznych i wielu indywidualnych polityków. Są tam ludzie ekipy poprzedniego prezydenta Eduarda Szewardnadzego, są nuworysze na scenie politycznej, są też byli sprzymierzeńcy Saakaszwilego, jak choćby Ałasania.
Dobrze znany na Zachodzie, był w przeszłości doradcą prezydenta Gruzji ds. Abchazji, wiceministrem obrony oraz byłym ambasadorem Gruzji w ONZ. W 2009 r. zerwał z Saakaszwilim i założył opozycyjną prozachodnią partię Nasza Gruzja-Wolni Demokraci.
Prozachodnia jest też np. Partia Republikanów, ale najsilniejsze ugrupowanie koalicji, partia Iwaniszwilego Gruzińskie Marzenie-Demokratyczna Gruzja, skłania się ku współpracy z Rosją. Sam premier wykonuje kolejne przyjazne gesty pod adresem Moskwy, a w dyplomacji trwa czystka - usuwani są ambasadorowie, którzy prowadzili prozachodnią, skierowaną na wejście do NATO, politykę poprzedniego rządu.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl, PAP, civil.ge
Źródło zdjęcia głównego: government.gov.ge