Generał Kasem Sulejmani przybył na lotnisko w syryjskim Damaszku samochodem z przyciemnianymi szybami. Limuzyna zaparkowała przy niewielkim samolocie pasażerskim Airbus A320 linii Cham Wings Airlines, który tego wieczora leciał do Bagdadu. Powołując się na źródła w Iraku i Syrii, agencja Reutera odtworzyła ostatnie chwile życia irańskiego dowódcy, którego śmierć doprowadziła do największego od lat wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie.
Kasem Sulejmani był dowódcą sił Al Kuds, jednostki specjalnej w strukturach Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, odpowiedzialnej za operacje zagraniczne. Nazywany bywał "generałem cieniem", a w Iranie miał status celebryty.
W nocy z 2 na 3 stycznia Sulejmani oraz Abu Mahdi al-Muhandis, dowódca irackiej proirańskiej milicji Kataib Hezbollah, zostali zabici na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie w ostrzale rakietowym przeprowadzonym przez siły USA. Ataku dokonano z użyciem dronów.
W odpowiedzi na śmierć generała w nocy z 7 na 8 stycznia Iran przeprowadził atak rakietowy na dwie bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych w Iraku.
Ostatni lot Sulejmaniego
Agencja Reutera, powołując się na źródła bliskie śledztwa w sprawie śmierci Sulejmaniego, odtworzyła ostatnie chwile przed atakiem na lotnisku w Bagdadzie oraz przebieg dochodzenia irackich i syryjskich służb.
Według pracowników linii lotniczej Cham Wings Airlines, generał Kasem Sulejmani przybył na lotnisko w stolicy Syrii, Damaszku, limuzyną z przyciemnianymi szybami. Towarzyszyło mu czterech żołnierzy z Korpusu Strażników Rewolucji. Limuzyna zaparkowała obok schodków. Sulejmani wszedł po nich na pokład samolotu pasażerskiego Airbus A320, by nim odlecieć do Bagdadu.
Mógł skorzystać z prywatnego odrzutowca, ale tego wieczora, w związku z rosnącymi obawami o własne bezpieczeństwo, wybrał samolot rejsowy. Ani jego, ani towarzyszących mu żołnierzy nie było na liście pasażerów - doniosły źródła Reutera.
Amerykański atak na konwój
Według pracowników lotniska, powołujących się na nagrania z monitoringu, samolot, na pokładzie którego podróżował Sulejmani, wylądował w Bagdadzie po północy czasu lokalnego.
Generał i towarzyszący mu żołnierze opuścili pokład, omijając kontrolę celną. Dowódca irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis czekał na niego na płycie. Obaj wsiedli do zaparkowanego obok opancerzonego auta.
Ochroniarze generała z Korpusu Strażników Rewolucji weszli do innego samochodu, opancerzonego SUV-a - przekazali pracownicy lotniska.
Według służby ochrony portu w Bagdadzie, konwój opuszczał lotnisko główną drogą. Wtedy, około 1 w nocy - 25 minut po wylądowaniu samolotu z Damaszku - dwie amerykańskie rakiety uderzyły w samochód wiozący Sulejmaniego i Muhandisa. Chwilę później następna rakieta trafiła w SUV ochrony.
Irackie śledztwo po śmierci generała
Jak powiedzieli agencji Reutera dwaj urzędnicy zaznajomieni ze sprawą, iraccy śledczy podjęli działania natychmiast po ataku. Agenci z irackich służb bezpieczeństwa zablokowali port, uniemożliwiając opuszczenie lotniska zarówno policjantom, jak i urzędnikom paszportowym oraz obecnym na miejscu agentom wywiadu.
Grupa dochodzeniowa koncentrowała się na rozpoznaniu, w jaki sposób ewentualni amerykańscy informatorzy na lotniskach w Damaszku i Bagdadzie mogli przekazać informacje, które pomogły namierzyć pozycję Sulejmaniego - podały źródła agencji Reutera.
Dochodzeniem dowodził Falih al-Fajad, były przewodniczący i obecny doradca Irackiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz lider Sił Mobilizacji Ludowej, która koordynuje pracę szyickich milicji w Iraku. Wiele spośród nich wspierane jest przez Teheran oraz miało ścisłe związki z Sulejmanim, który w imieniu reżimu wywierał wpływ na sytuację w regionie.
"Pierwsze informacje pochodziły z lotniska w Damaszku"
Przez pierwsze godziny po ataku śledczy przeglądali wszystkie wychodzące połączenia i wiadomości tekstowe pracowników nocnej zmiany bagdadzkiego lotniska, by wykryć, od kogo mogły pochodzić informację o pozycji Sulejmaniego - powiedział agencji urzędnik irackich sił bezpieczeństwa.
- Wstępne wyniki śledczych wskazały, że pierwsze informacje na temat Sulejmaniego pochodziły z lotniska w Damaszku - mówił agencji urzędnik. - Zadaniem bagdadzkiej komórki [szpiegowskiej - red.] było potwierdzenie przybycia "celu" oraz przekazanie szczegółów na temat jego konwoju - dodał.
"Silne przesłanki wskazujące na sieć szpiegowską"
Według ustaleń agentów irackich sił bezpieczeństwa, istniały "silne przesłanki, wskazujące na sieć szpiegowską wewnątrz bagdadzkiego lotniska, zaangażowaną w przekazywanie Amerykanom wrażliwych szczegółów" dotyczących podróży Sulejmaniego - powiedziało jedno ze źródeł Reutera.
Według tego informatora agencji, podejrzenia skierowano na dwóch pracowników ochrony lotniska w Bagdadzie oraz dwóch pracowników Cham Wings Airlines - "szpiega na lotniku w Damaszku oraz jednego na pokładzie samolotu".
Iraccy śledczy podejrzewali, że czterech podejrzanych, których nadal nie zatrzymano, było jedynie częścią szerokiej grupy osób przekazujących informacje amerykańskiemu wojsku - dodał urzędnik.
Dwóch podejrzanych pracowników linii Cham Wings zostało objętych dochodzeniem przez syryjskich śledczych - przekazały Reuterowi dwa źródła w irackich władzach. Generalna dyrekcja wywiadu syryjskiego nie skomentowała tych informacji.
W Iraku trwa natomiast śledztwo w sprawie dwóch pracowników ochrony bagdadzkiego lotniska - doniosło źródło w służbach.
Reuters: USA śledziły Sulejmaniego od wielu dni
Jak poinformowała agencja Reutera, ani biuro prasowe irackich służb bezpieczeństwa, ani przedstawicielstwo Iraku przy ONZ nie odpowiedziało na pytanie w sprawie śledztwa.
Departament obrony USA odmówił skomentowania, czy w ataku na Sulejmaniego użyto informacji pochodzących z Iraku lub Syrii.
Zachowujący anonimowość amerykański urzędnik powiedział Reuterowi, że Stany Zjednoczone pilnie śledziły pozycję Sulejmaniego przez kilka dni przed atakiem, ale nie odpowiedział na pytanie, w jaki sposób wojskowi określili jego lokalizację tej nocy, której zginął.
Autor: ft//rzw / Źródło: Reuters