Informator Wikileaks chciał "oświecić opinię publiczną". Grozi mu dożywocie


Bradley Manning, amerykański żołnierz oskarżony o przekazanie portalowi WikiLeaks setek tysięcy poufnych dokumentów dyplomacji i wojska USA, przyznał się do części zarzutów stawianych mu przez wojskowych prokuratorów. Nie zgodził się jednak z tym najcięższym, czyli pomagania wrogowi, za który grozi mu dożywocie.

Bradley Manning podczas rozprawy miał też okazję wyjaśnić, czym kierował się, przekazując te dokumenty. Zapewniał, że nie chciał zaszkodzić Stanom Zjednoczonym.

Częściowa skrucha

Obecnie trwa rozprawa wstępna, a właściwy proces starszego szeregowego Manninga przed sądem wojskowym ma się rozpocząć 3 czerwca.

Manning za pośrednictwem swego adwokata przyznał się w czwartek do 10 zarzucanych czynów, dotyczących bezprawnego posiadania i dystrybucji poufnych informacji z wojskowej bazy danych, za co grozi do 20 lat więzienia. Nie przyznał się jednak do tego najpoważniejszego, czyli "pomaganie wrogowi", za który grozi mu dożywocie.

Chciał "oświecić"

Mimo sprzeciwu prokuratury wojskowa sędzia pułkownik Denise Lind zgodziła się, by Manning odczytał oświadczenie w sprawie przecieku dokumentów do WikiLeaks.

Odczytywanie tego 35-stronicowego oświadczenia trwało ponad godzinę. Manning podkreślił m.in., że przekazał dokumenty portalowi WikiLeaks, by "oświecić opinię publiczną" w sprawach amerykańskiej polityki zagranicznej i wojskowej. Zapewniał zarazem, że nie było jego zamiarem szkodzenie Stanom Zjednoczonym. - Wierzyłem, że jeśli opinia publiczna, zwłaszcza amerykańska, będzie miała dostęp do tych informacji (...) może to wywołać (w USA) debatę na temat roli sił zbrojnych i w ogóle naszej polityki zagranicznej - powiedział. Manning oświadczył też, że mimo obaw zdecydował się przekazać portalowi WikiLeaks setki tysięcy dokumentów Departamentu Stanu USA, ponieważ uznał, że nie będzie to szkodliwe, skoro były one tak szeroko rozpowszechnione w siłach zbrojnych. - Myślałem, że te depesze były najlepszym przykładem, iż potrzebna jest bardziej otwarta dyplomacja. Wierzyłem, że te depesze nie zaszkodzą Stanom Zjednoczonym. Wierzyłem też jednak, że będą kłopotliwe - powiedział.

Długie oczekiwanie na sprawiedliwość

W przeszłości Manning oferował już przyznanie się do lżejszych zarzutów, dotyczących złamania przepisów wojskowych, ale nie złamania prawa dotyczącego szpiegostwa.

Sędzia musi teraz zdecydować, czy zaakceptować takie przyznanie się do winy. Prokuratorzy wojskowi mogą żądać kontynuacji postępowania w sprawie pozostałych zarzutów.

W oczekiwaniu na proces Manning spędził już ponad tysiąc dni w areszcie.

Sensacyjne informacje w sieci

Śledczy mają dowody, że Manning ściągnął i przekazał drogą elektroniczną portalowi WikiLeaks blisko pół miliona zastrzeżonych raportów bojowych z Iraku, gdzie pełnił służbę, i z Afganistanu. Dotyczyły one między innymi akcji wojsk USA, w których ginęła ludność cywilna. Przekazał też demaskatorskiemu portalowi setki tysięcy depesz dyplomatycznych.

Materiały przekazane przez Manninga portalowi WikiLeaks zostały wykorzystane przez media, budząc sensację w 2011 roku.

Tłumaczenia dokumentów z Wikileaks

Autor: mk/ŁUD / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: