Miłośnicy przygód młodego czarodzieja z niepokojem w sercach oczkują zakończenia serii, bo boją się, że główny bohater umrze. Znawcy literatury przekonują: -Tak byłoby lepiej dla Pottera.
Eksperci z amerykańskich uniwersytetów nie zostawiają zbyt wielu nadziei czytelnikom - śmierć epickiego bohatera jest bardzo częstym zabiegiem literackim. Czy to właśnie nastąpi w książce "Harry Potter and Deadly Hollows" (światowa premiera 21 lipca 2007)? To wie tylko J.K. Rowling.
Brytyjska pisarka wiele razy udowadniała, że mrocznych wątków w powieści dla dzieci się nie boi. Wystarczy przypomnieć początek historii, czyli śmierć rodziców Harry'ego. A autorka zapowiedziała, że w ostatniej części zginą aż dwie osoby.
Lana Whited, profesor literatury angielskiej, wskazuje na bogatą tradycję literacką, która wiele razy przedstawia epickiego bohatera przypłacającego śmiercią swe bohaterskie czyny. - Taka postać, która jak Mojżesz prowadzi lud do ziemi obiecanej, ale sama do niej nie dociera robi bardzo silne wrażenie - podkreśla. - Podobnie jest w mitologii, gdzie z życiem musiał się pożegnać nawet Herkules - stwierdza i dodaje jeszcze jeden argument - W tej powieści nie ma zapowiedzi szczęścia. Jest bardzo mroczna, a to że bohaterami są dzieci nie może nas zwieźć.
Jednak są i głosy zostawiające choć cień nadziei młodemu magowi. - Prowadzenie Pottera przez sześć części tylko po to, aby go zabić nie miałoby sensu - twierdzi Philip Ray z Connecticut College. - Na razie nic nie wskazuje, żeby musiał ponieść aż tak wielką ofiarę.
Jedno jest pewne - nawet jeśli na forach internetowych pojawiają się co chwile plotki o śmierci Harry'ego, to żaden prawdziwy fan na tę okoliczność nie czeka. A sama Rowling ma na swych barkach sporą odpowiedzialność - zakończyć tak wielką serię, aby nie zawieźć milionów fanów, a do tego wymyślić zakończenie, którego nikt się nie spodziewa wymaga chyba talentów nie tylko literackich, ale i magicznych.
Źródło: CNN, IAR