Prezydent Francji Emmanuel Macron mianował w czwartek Michela Barniera, byłego szefa francuskiej dyplomacji i komisarza Unii Europejskiej, na stanowisko premiera. Barnier był od 2016 roku głównym negocjatorem Komisji Europejskiej do spraw wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Decyzję prezydenta skrytykowała lewica, natomiast szef skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego zapowiedział, że jego partia oceni deklaracje polityczne Barniera, zanim zadecyduje o ewentualnym wotum nieufności wobec nowego rządu.
Według komunikatu Pałacu Elizejskiego, Macron powierzył Barnierowi, 73-letniemu politykowi prawicy, misję stworzenia rządu po upewnieniu się, że premier i jego rząd mogą liczyć na stabilność i uzyskanie jak najszerszego poparcia.
Nazwisko Barniera jako możliwego nowego szefa rządu powtarzano od środy wieczorem. W czwartek telewizja LCI podawała, że jest on teraz głównym pretendentem. Decyzję Macron podjął po tygodniach konsultacji z partiami politycznymi i prawie dwa miesiące po wyborach parlamentarnych, zakończonych 7 lipca.
Melenchon: wybory zostały skradzione
Decyzja prezydenta oznacza niepowodzenie lewicy, największej siły w parlamencie, w realizacji dążeń do utworzenia rządu. Lewicowy blok Nowy Front Ludowy (NFP), w którego skład wchodzą prócz LFI i PS także Zieloni i partia komunistyczna, proponował własną kandydatkę - Lucie Castets. Wbrew żądaniom lewicy Macron nie mianował Castets na premiera powołując się na to, że program NFP nie może liczyć na większość w parlamencie.
Lewica skrytykowała w czwartej decyzję prezydenta o wyznaczeniu Barniera na nowego premiera. Szef Francji Nieujarzmionej (LFI) Jean-Luc Melenchon ocenił, że wyznaczenie Barniera nastąpiło "przy zezwoleniu, a być może za sugestią Zjednoczenia Narodowego (RN)", czyli skrajnej prawicy. Stało się tak, mimo że głównym celem podczas drugiej tury wyborów było - jak przypomniał Melenchon - niedopuszczenie do wygranej RN.
Szef Francji Nieujarzmionej podkreślił, że lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy (NFP) zdobyła najwięcej mandatów w wyborach. Mimo to nowy premier nie będzie pochodził z lewicy, a więc "wybory zostały skradzione" - ocenił Melenchon.
Wezwał do "jak największej mobilizacji" w najbliższą sobotę, 7 września. Wcześniej LFI zapowiadała na ten dzień protesty przeciwko Macronowi.
Szef Partii Socjalistycznej (PS) Olivier Faure w reakcji na wybór Barniera podkreślił, że premierem zostaje polityk partii, która zajęła w wyborach dopiero czwarte miejsce. Chodzi o partię Republikanie, która - jak przypomniał Faure - nie brała udziału we wspólnym froncie sił politycznych przeciwko skrajnej prawicy w drugiej turze wyborów. Szef socjalistów nazwał decyzję Macrona "zaprzeczeniem demokracji doprowadzonym do apogeum".
Szef Zjednoczenia Narodowego: ocenimy plany polityczne Barniera przed ewentualnym wotum nieufności
Szef francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella zapowiedział w czwartek, że jego partia przeanalizuje "na podstawie faktów" zapowiedzi polityczne Barniera, jego działania i rozstrzygnięcia w sprawie budżetu. "11 milionów wyborców RN zasługuje na szacunek i to jest nasze pierwsze żądanie" - oświadczył Bardella w komunikacie w serwisie X.
Dodał następnie, że jego partia domaga się działań w kwestiach, które ocenił jako najważniejsze dla obywateli: siły nabywczej, bezpieczeństwa i imigracji. - Pozostawiamy sobie wszelkie polityczne środki działania, jeśli nie dojdzie do tego w najbliższych tygodniach - zapowiedział Bardella.
Krótko wcześniej przywódczyni skrajnej prawicy Marine Le Pen zapowiedziała, że RN poczeka na expose Barniera w parlamencie i będzie wyczulone na "szacunek dla wyborców partii". Oceniła też, że Barnier "wydaje się spełniać co najmniej jedno kryterium", którego żądała skrajna prawica, tj. "będzie zdolny do tego, by zwrócić się do RN (...), tak samo, jak do innych grup" w parlamencie.
Oznacza to, że skrajna prawica nie poprze natychmiast ewentualnego wotum nieufności wobec Barniera.
Zjednoczenie Narodowe (dawny Front Narodowy) i sprzymierzony z nim odłam prawicowej partii Republikanie mają razem ponad 140 mandatów w parlamencie i ich poparcie ma znaczenie dla utrzymania nowego rządu.
Wyniki przedterminowych wyborów
Przedterminowe wybory parlamentarne zakończone 7 lipca niespodziewanie wygrał Nowy Front Ludowy (NFP), zrzeszający partie lewicowe, który wprowadził 182 deputowanych w 577-osobowej izbie, ale nie uzyskał większości.
Centrum straciło przewagę, ale od NFP dzieli je różnica tylko 14 mandatów ("macroniści" mają ich 168).
Skrajna prawica - Zjednoczenie Narodowe - przegrała wybory (ma 143 mandaty), ale dopiero w drugiej turze (pierwszą RN wygrało, a zwycięstwo zabrała mu strategia wyborcza przeciwników).
Michel Barnier - kim jest?
Michel Barnier to weteran polityki. W przeszłości był najmłodszym parlamentarzystą i najmłodszym szefem departamentu Sabaudii.
Barnier na stanowisku ministerialnym pojawił się po raz pierwszy w 1993 roku - kierował wtedy resortem środowiska. Za prezydentury Jacques'a Chiraca i później Nicolasa Sarkozy'ego trzykrotnie był ministrem w różnych resortach, w tym w latach 2004-2005 stał na czele MSZ Francji.
Tekę komisarza unijnego powierzono mu dwukrotnie. W latach 2016-21 był negocjatorem brexitu. Na krótko powrócił do francuskiego życia politycznego w 2021 roku - wówczas brał udział w prawyborach Republikanów przed wyborami prezydenckimi. W jego programie znalazła się wówczas zapowiedź "moratorium" wobec imigracji.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: OLIVIER HOSLET/EPA/PAP