"Wprowadź normy oraz dyscyplinę dla takich czynności, jak wstawanie, poranne apele, mycie, chodzenie do toalety, porządki, jedzenie, nauka, spanie" - tak wysoki urzędnik Komunistycznej Partii Chin miał w notatce służbowej instruować podwładnych kierujących obozami reedukacyjnymi dla mniejszości ujgurskiej w regionie Sinciang. Pekin utrzymuje, że obozy oferują "dobrowolną edukację i ćwiczenia". Informacje dotyczące tej sprawy opublikowały w niedzielę między innymi BBC i "El Pais", we współpracy z Międzynarodowym Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego.
O obozach dla Ujgurów - mniejszości muzułmańskiej zamieszkującej region Sinciang, na zachodzie Chin - informowano już w ubiegłym roku. Gdy pojawiły się pierwsze informacje o masowym internowaniu bez dochodzenia, władze w Pekinie konsekwentnie temu zaprzeczały.
Z czasem na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne dowody, takie jak zdjęcia satelitarne jednego z kompleksów czy zeznania byłych osadzonych. Gdy chińskie władze nie mogły dłużej zaprzeczać, Pekin przekazał, że obozy oferują dobrowolną edukację i ćwiczenia, aby marginalizować ekstremizm w regionie - podało w niedzielę BBC.
W ciągu ostatnich dwóch lat lojalne wobec Pekinu lokalne władze Sinciangu znacznie nasiliły środki bezpieczeństwa i nadzoru w ramach stanowczej kampanii przeciwko ekstremizmowi, separatyzmowi i terroryzmowi, zwanymi w Chinach "trzema złami". Organizacje obrony praw człowieka i osoby, które uciekły z Sinciangu za granicę, informowały o rosnącej kontroli nad religią i kulturą, ograniczaniu swobody poruszania się oraz prowadzonych na szeroką skalę zatrzymaniach.
"Nigdy nie pozwól na ucieczkę"
Z dokumentów opublikowanych w przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego (ICIJ), w którego skład wchodzą m.in. BBC Panorama oraz dziennik "The Guardian" czy też hiszpańska gazeta "El Pais", wynika, że ludzie przetrzymywani w obozach byli indoktrynowani i karani. Według BBC, dotyczyć to mogło około miliona osób.
Wśród dokumentów, które ujawniło ICIJ, znalazła się dziewięciostronicowa notatka wysłana w 2017 roku do zarządców obozów przez ówczesnego zastępcę sekretarza Komunistycznej Partii Chin w regionie Sinciang, Zhu Hailuna. Instrukcja wskazuje, że obozy miały być prowadzone jak więzienia o zaostrzonym rygorze, z restrykcyjną dyscypliną egzekwowaną karami oraz brakiem możliwości opuszczenia obozu.
Notatka przewidywała takie rozkazy, jak: "Nigdy nie pozwól na ucieczkę", "Zwiększaj rygor i karanie za niedozwolone zachowania", "Doceniaj skruchę i przyznawanie się do winy", "Naukę języka mandaryńskiego uczyń priorytetem", "Zachęcaj uczniów [jak nazywano osadzonych - red.] do prawdziwej zmiany".
Portal brytyjskiego nadawcy zwrócił uwagę na to, jak dużą kontrolę każdego aspektu życia osadzonych przewidywała instrukcja. "Studenci powinni zachowywać stałą pozycję w trakcie snu, stałą stojąc w kolejce. Mają stałe miejsca w klasie, stałe w czasie zajęć, a ich zmienianie jest surowo zabronione" - zacytowało notatkę BBC.
"Wprowadź normy oraz dyscyplinę dla takich czynności, jak wstawanie, poranne apele, mycie, chodzenie do toalety, porządki, jedzenie, nauka, spanie, zamykanie drzwi i tym podobne" – instruował Hailun.
"Doceniaj skruchę i przyznawanie się do winy"
Ujawniona notatka pokazuje, że więźniowie mogli zostać zwolnieni z obozu jedynie wtedy, gdy udowodnili, że ich zachowanie, wartości i język zmieniły się. "Doceniaj skruchę i przyznawanie się do winy przez studentów, by mogli dokładnie zrozumieć nielegalną, kryminalną i niebezpieczną naturę swoich przeszłych zachowań" - zalecał dokument.
"Dla tych, których poziom zrozumienia nie jest jasny, którzy przejawiają negatywne zachowania lub nawet odczucia lub opór, wprowadź zmianę w systemie edukacji, tak, by być pewnym, że osiągniesz rezultaty" - instruowano.
Jak przekazało BBC, w więzieniach osadzeni mieli zdobywać punkty za "ideologiczną transformację, naukę i ćwiczenia, a także za przestrzeganie dyscypliny". System "kar i nagród" miał pomagać w ustalaniu, czy dany więzień może skontaktować się z rodziną oraz kiedy będzie mógł zostać zwolniony. Za każdym razem wymagana była zgoda komisji partyjnych, które musiały "zobaczyć na własne oczy dowody transformacji".
W notatce zalecano także, by mimo wszystko zagwarantować więźniom możliwość komunikacji z bliskimi, by "byli o nich spokojni, a studenci czuli się bezpiecznie". "Zwróć uwagę na problemy ideologiczne i zmiany emocjonalne, które pojawiają się po rozmowie z rodziną i zadbaj o to, by w odpowiednim czasie odpowiednio pokierować tę osobę ideologicznie" - napisano.
Inne dokumenty potwierdzają - jak pisze BBC - "niezwykłą" skalę aresztowań. W ciągu zaledwie jednego tygodnia w 2017 roku do obozu na południu Sinciang zostało wysłanych 15 tysięcy osób.
"Dokumenty dają podstawy do działania"
Sophie Richardson, dyrektorka chińskiego oddziału Human Rights Watch, wyraziła opinię, że dokumentom powinien przyjrzeć się prokurator. - Dokumenty dają podstawy do działania, ponieważ ukazują brutalne pogwałcanie praw człowieka - oceniła.
- Myślę, że można powiedzieć, iż wszyscy, którzy znaleźli się w obozie, podlegali przynajmniej torturom psychicznym, ponieważ oni nie wiedzieli nawet, jak długo tam będą - dodała.
Cytowany przez BBC Ben Emmerson, prawnik zajmujący się prawami człowieka i doradca przy Światowym Kongresie Ujgurów, podkreślił, że w obozach próbowano zmieniać ludzką tożsamość. - Trudno patrzeć na to inaczej niż jak na system masowego prania mózgów, zaprojektowany i skierowany przeciw społeczności etnicznej - uznał.
Dodał, że "totalna transformacja została zaprojektowana, by zmieść z powierzchni ziemi jako oddzielną grupę etniczną muzułmańskich Ujgurów z Sinciangu".
Chińska ambasada w Wielkiej Brytanii utrzymuje, że publikowane dokumenty są fałszywe.
Autor: ft//rzw / Źródło: BBC, Guardian, International Consortium of Investigative Journalists, El Pais