Amerykańskie i południowokoreańskie wojska starają się pokazać siłę w odpowiedzi na kolejną próbę rakietową Korei Północnej. Na półwyspie właśnie skończyły się duże ćwiczenia, których finałem był pokazowy zrzut serii ciężkich bomb w pobliżu granicy i przelot formacji samolotów USA - bombowców strategicznych B-1 oraz nowych myśliwców F-35. W przeszłości dokonywano podobnych akcji, ale nie odstraszyły one Pjongjangu.
Bombowce B-1B oraz myśliwce F-35B nie stacjonują w Korei Południowej. Musiały przylecieć odpowiednio z wyspy Guam i Japonii, wyłącznie w celu zademonstrowania swojej obecności i wysłania przesłania na północ. Amerykańskie maszyny wykonały ćwiczenia wraz z południowokoreańskimi myśliwcami F-15K, najnowocześniejszymi maszynami pozostającymi w dyspozycji wojska Korei Południowej. Dwie pary takich maszyn zrzuciły wcześniej osiem ciężkich bomb lotniczych Mk-84 na coś, co miało symulować stanowisko startowe północnokoreańskiej wyrzutni takiet. Cała akcja miała wyraz wybitnie pokazowy, ponieważ użyto bomb nienaprowadzanych, które piloci uwolnili lecąc w defiladowym ciasnym szyku. Według prezydenta Moon Jae-ina miał to być pokaz "zdolności do silnego ukarania" Korei Północnej.
Koniec wielkich ćwiczeń
Jednocześnie do powietrznych pokazów siły na lądzie kończyły się duże doroczne amerykańsko-południowokoreańskie ćwiczenia wojskowe. Trwały one od 21 do 31 sierpnia. W manewrach pod kryptonimem Ulchi Freedom Guardian (Ulczi Strażnik Wolności) wzięło udział około 50 tysięcy żołnierzy południowokoreańskich i 17,5 tysięcy żołnierzy amerykańskich, a także żołnierze z Australii, Kanady, Kolumbii, Danii, Nowej Zelandii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Program przewidywał między innymi komputerowe symulacje, w których założono atak jądrowy Korei Północnej. Sprawdzano zdolność systemu dowodzenia sił sojuszniczych do działania w takich warunkach. UFG są największym w świecie przedsięwzięciem sprawdzania gotowości bojowej komputerowego systemu dowodzenia. Obserwatorzy zwracają uwagę, że w poprzednich latach w manewrach brało udział około 25 tysięcy żołnierzy USA. Jednak sekretarz obrony USA James Mattis zaprzeczył, jakoby zmniejszenie liczby żołnierzy miało na celu uspokojenie reżimu w Pjongjangu. Podkreślił, że jest to podyktowane jedynie "wymogami celów ćwiczeń". W Korei Południowej stacjonuje obecnie 28 tysięcy amerykańskich wojskowych, w tym cała brygada pancerna. Oba państwa koreańskie są formalnie w stanie wojny, gdyż trwający w latach 1950-1953 konflikt zbrojny zakończył się tylko rozejmem.
Wzajemne straszenie się
Korea Północna postrzega doroczne ćwiczenia wojsk USA i Korei Południowej jako powtarzającą się prowokację i co roku grozi odwetem militarnym. Według Pjongjangu są to przygotowania do agresji. Według Seulu i Waszyngtonu są zwykłe ćwiczenia, które mają na celu wzmocnienie potencjału obronnego Korei Południowej wobec poczynań dyktatury położonej na północ od linii rozejmu.
Koniec ćwiczeń został wzbogacony o pokazy siły w powietrzu, ponieważ Pjongjang wystrzelił we wtorek rakietę balistyczną, która po przeleceniu nad japońską wyspą Hokkaido spadła do Oceanu Spokojnego. Według przedstawicieli władz USA, mógł to być pocisk KN-17, znany także pod nazwą Hwasong-12 (Mars-12). Jego maksymalny zasięg szacowany jest przez różne źródła na 3700 do 6000 kilometrów. Dodatkowo w sobotę reżim Kim Dzong Una wystrzelił trzy pociski balistyczne krótkiego zasięgu w kierunku Morza Japońskiego z poligonu w prowincji Kangwon na wschodnim wybrzeżu. Jak podało dowództwo Floty Pacyfiku USA, pierwsza i trzecia z rakiet eksplodowały na morzu, a druga przy starcie. Wcześniej w lipcu Korea Północna przeprowadziła próby dwóch rakiet balistycznych Hwasong-14 (Mars-14) o teoretycznym międzykontynentalnym zasięgu, co spowodowało znaczny wzrost napięcia między Waszyngtonem i Pjongjangiem, czego przejawem były wzajemne groźby podjęcia działań zbrojnych.
Wobec braku innych sposobów nacisku na Koreę Północną Stany Zjednoczone po kolejnych zakazanych przez ONZ próbach rakietowych wysyłają nad Półwysep Koreański swoje największe i najnowocześniejsze maszyny. Skuteczność takich akcji pokazowych jest jednak wątpliwa. Bardziej ma na celu przekonywanie Koreańczyków z Południa o amerykańskim wsparciu.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: USAF