Amerykańskie wojsko poinformowało, że przeprowadziło atak z użyciem dronów we wschodnim Afganistanie. Jego celem, jak utrzymują Amerykanie, był pomysłodawca czwartkowego zamachu przed kabulskim lotniskiem, w którym zginęło, prócz niesprecyzowanej do tej pory liczby Afgańczyków, 13 amerykańskich żołnierzy.
Dowództwo amerykańskiego wojska przekazało, że atak przeprowadzono w prowincji Nangarhar, na członka organizacji Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (ISIS-K), która – jak uważają Amerykanie – była odpowiedzialna w planowanie ataku Kabulu.
Według Amerykanów w wyniku ataku z powietrza dokonanego z dronów cel zginął. Rzecznik amerykańskiej marynarki kpt. William Urban oświadczył, że nie ma informacji na temat ewentualnych ofiar cywilnych ataku.
Biały Dom podał jednocześnie, że kolejny atak w Kabulu jest "prawdopodobny". Ambasada USA w Kabulu przesłała w piątek w nocy komunikat ostrzegający o możliwym zamachu i wzywający Amerykanów, by nie zbliżali się w pobliże lotniska. Podobny komunikat wystosowano przed czwartkowym zamachem.
Zamach w Kabulu
Nalot jest realizacją zapowiedzi prezydent USA Joe Bidena, który obiecał Amerykanom, że sprawcy czwartkowego ataku "zapłacą" za jego przeprowadzenie.
Według danych agencji Reutera w zamachu przeprowadzonym przed lotniskiem w Kabulu, do którego przyznało się tzw. Państwo Islamskie, zginęło co najmniej 85 osób, w tym 13 żołnierzy amerykańskich. Według innych, wciąż niepotwierdzonych doniesień, ofiar śmiertelnych może być aż 170.
Źródło: Reuters, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: eurosport