Czwartek, 26 maja Mimo choroby nowotworowej, zdecydowały się na urodzenie dziecka. Dziś to właśnie dzięki dzieciom znajdują mnóstwo sił do kontynuowania walki z rakiem i pomagania innym. M.in. dlatego wzięły udział w sesji do albumu wydanego przez fundacje RAK'n'roll "Boskie matki", którego sprzedaż ma zasilić remont przychodni onkologicznej.
- Najważniejsze są moje dzieci i to, że żyje, że mogę dla nich żyć – mówi Izabela Skarbowska-Krzcot, mama 2-letniej Natalki.
- Pojawienie się dziecka obudziło we mnie chęć życia i chęć walki o niego. To był dla mnie moment przełomowy, z dzisiejszej perspektywy nie wiem czy bym żyła, gdyby nie to, że mam dziecko – przyznaje Magdalena Prokopowicz, mama 4-letniego Leona. I dodaje: - To wszystko co robię, to jest krzyczenie, że można się leczyć. Jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży i wpisywałam w google ciąża - rak, to nie było tam nic.
Dlatego też powstał album "Boskie Matki", a w nim 10 opowieści i zdjęcia kobiet, które chorując na raka zdecydowały się urodzić dzieci, choć wszystkie na początku od lekarzy usłyszały to samo. Coś, co brzmiało jak wyrok.
- Wszyscy lekarze mówili, żeby natychmiast usunąć ciążę i zacząć się leczyć – mówi Magdalena Prokopowicz.
Izabela Skarbowska-Krzcot wspomina, że kiedy po informacji o chorobie, a później o ciąży, dowiedziała się, że będzie musiała usunąć, był to dla niej szok.
"Dzieci mogą się rodzić zdrowe"
Kobiety podświadomie czuły, że nie powinny, szukały dalej i trafiły do lekarza, który podjął się ratowania i matek i dzieci, nie stawiając ich przed dramatycznym wyborem.
W swoim gabinecie doktor Jerzy Giermek, ginekolog-onkolog z Centrum Onkologii w Warszawie ma wyjątkowy album. – Koledzy z kliniki i pytają się czyje to dziecko? Moje. Podobnie zresztą jak 30 innych dzieci – mówi dr Giermek, pokazując zdjęcia dzieci, które uratował.
I podkreśla, że w każdym przypadku należy indywidualnie podejmować decyzję czy w przypadku, gdy kobieta zachoruje na raka, należy utrzymać ciążę, czy też usunąć. – Ale my informujemy, że są możliwości leczenia, że leczymy tak, że rodzą się zdrowe dzieci – mówi dr Giermek.
Magdalena Prokopowicz przed ciążą leczyć się nie chciała w ogóle, jej rodzice zmarli na raka, nie wierzyła, że można go pokonać. Biorąc chemię myślała tylko o jednym, żeby nie skrzywdzić własnego dziecka. Było trudno, zwłaszcza kiedy w trzecim miesiącu przeszła podwójną mastektomię.
- Przed lustrem nie chciałam stawać, nie chciałam patrzeć na te rany na opatrunek – mówi kobieta.
Walka pani Magdy z nowotworem jeszcze się nie skończyła, od trzech lat ma przerzuty do kości i w wątrobie. - Jestem cały czas w trakcie chemioterapii, kolejnej, kolejnej i kolejnej. Nie mam natomiast takich dni, kiedy nie wstaje z łóżka. Mam wrażenie, że od dnia narodzin Leosia jest dużo łatwiej – podkreśla pani Magda.
"To był cud"
Izabela Skarbowska-Krzcot: - Zawsze było tak, że po prostu myślałam, że musi być dobrze i muszę żyć dla dzieci, także nie przyjmowałam się, że może być inny scenariusz.
Pani Iza przyznaje, że dla niej ciąża, choroba i to, że wszystko się dobrze skończyło, to cud.
Kolejna bohaterka albumu "Boskie matki" - Zofia - w czasie sesji zdjęciowej była jeszcze w ciąży, po chemioterapii, w peruce, dziś włosy jeszcze nie odrosły, rośnie za to Julian.
- Niech inne kobiety wiedzą, że można mieć chorobę i być w ciąży, a później takie szczęście – mówi Zofia Golba.
Fundacja Rak'n'roll środki ze sprzedaży albumu chce przeznaczyć na odnowienie poczekalni onkologicznych, żeby - jak pani mówi Magda - choć trochę je uczłowieczyć.
- Długie godziny spędzone tam natchnęły mnie, żeby pomóc pacjentom, ponieważ nie zmienimy służby zdrowia, kolejki na skutek naszych rozmów z NFZ nie zmniejszą się – wyjaśnia Magdalena Prokopowicz.
mac/sk