Trudno o lepszy początek mistrzostw. Po kanonadzie, jaką Thomas Mueller sobie urządził w meczu z Portugalią, piłkarz reprezentacji Niemiec jest na najlepszej drodze, żeby sięgnąć po koronę króla strzelców na drugim mundialu. W liczbie goli strzelonych na MŚ już się zrównał z Diego Maradoną.
Przed meczem w Salwadorze zastanawiano się, ile razy na listę strzelców wpisze się Cristiano Ronaldo, który ponoć o kontuzji kolana już dawno zapomniał i miał być gotowy na sto procent. Portugalczyk nie błyszczał, show skradł mu Mueller, autor pierwszego hat-tricka na brazylijskim mundialu (i 49. w historii MŚ) i główny kandydat do nagrody Złotego Buta dla najlepszego strzelca turnieju, który przy okazji przyczynił się do osłabienia rywali - sprowokował Pepe, a obrońca Realu znów stracił głowę i skończył mecz w 37. minucie.
- Trzy gole w pierwszym występie, w dodatku w meczu z tak uznanym rywalem, to oczywiście coś wspaniałego. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego początku - przyznał po zejściu z boiska bohater meczu.
Mueller imponuje regularnością, z jaką strzela gole na mistrzostwach świata - w siedmiu występach zaliczył osiem trafień! Pięć nastrzelał na poprzednim mundialu w RPA, skąd razem z Wesleyem Sneijderem, Davidem Villą i Diego Forlanem wyjechał z mianem króla strzelca.
Jak Diego, Rivaldo i Villa
Dzięki uzbieranym ośmiu golom na MŚ w klasyfikacji najlepszych mundialowych snajperów w historii zrównał się z Diego Maradoną, Rivaldo, Villą i swoim rodakiem Voellerem. Do innego, Miro Klose, wciąż mu jeszcze sporo brakuje (urodzony w Opolu Niemiec ma na koncie 14 trafień), ale w formie, z jaką przyleciał do Brazylii, powinien ten dystans się zmniejszyć.
I kto teraz pamięta, że Joachim Loew do Brazylii zabrał tylko jednego rasowego snajpera? I nie chodzi tu o Muellera, w Bayernie przecież grającego za plecami Mario Mandżukicia.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl