Jeszcze niedawno grali widowiskowo, ofensywnie, z polotem i odrobiną szaleństwa. Teraz okopują się w tyłach i cierpliwie czekają na szansę do zadania ciosu. Za zmianą u Portugalczyków, z którymi zmierzy się teraz w Euro 2016 polska reprezentacja, stoi selekcjoner Fernando Santos.
Portugalia rozegrała na francuskich boiskach cztery spotkania. Wygrała tylko jedno z nich, trzykrotnie remisowała. I jest w ćwierćfinale, gdzie czeka na nią Polską, mającą za sobą trzy zwycięstwa i jeden remis.
To jedyne zwycięstwo nasz rywal zgarnął w 1/8 finału, pokonując bramkarza Chorwacji tuż przed zakończeniem dogrywki. Mecz był koszmarny, poziom żenujący. Ale cel został osiągnięty.
Cierpliwie czekać na błąd
Strategię na ten żenujący mecz 1/8 finału starannie zaplanował trener Portugalczyków, inżynier Fernando Manuela Fernandesa da Costa Santosa. Ten 61-latek sam grał w piłkę, w formacji obronnej. I na obronę stawia do dziś. Pracował w czołowych klubach portugalskich i greckich, był selekcjonerem Grecji, a reprezentację swojego kraju objął w roku 2014.
- Do meczu z Chorwacją byliśmy przygotowani bardzo starannie, wszystko polegało na tym, by czekać na ich błąd. Doczekaliśmy się dopiero w 117. minucie, ale potrafiliśmy to wykorzystać. Kiedy mocno w coś wierzysz, przybliżasz się do realizacji zadania. A my wierzymy, że w tych mistrzostwach możemy coś osiągnąć - wyznał portugalski obrońca Cedric Soares.
Trener bardzo inteligentny
Po latach spędzonych w Grecji Santos ściągnął do ojczyzny tamtejsze spojrzenie na futbol. Trudno w to uwierzyć, ale stawiają na minimalizm. Do przodu jak najmniejszym nakładem sił, jak najmniej przy tym ryzykując, licząc przy tym na błysk geniuszu Cristiano Ronaldo.
- To jest bardzo inteligenty trener - stwierdził Cedric. - Obserwuje i wyciąga wnioski, które nam przekazuje. W spotkaniu z Chorwatami było widać, że potrafimy zachować zimną krew, realizować założenia i uderzyć wtedy, kiedy mamy do tego okazję. Brzmi jak przestroga dla Adama Nawałki i jego Orłów.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl